Dziennik z wyprawy Magellana

Europa i Świat XVI-XVII wiek Odsłon: 857
Dzień 20 września 1519r.
Ferdynand Magellan zaczyna swoją wyprawę do Indii.
Pierwszy dzień zaczął się spokojnie wszyscy żeglarze byli podekscytowany wyprawą.
Mieli nadzieje na wszelkiego rodzaju bogactwa i sławę. Na wyprawę wyruszyło pięć statków:
San Antonio
Concepcion
Victoria
Santiago
Trynidad – okręt flagowy Magellana.

Dzień 13 grudnia
Wpłynęliśmy do portu Rio de Janeiro gdzie zaopatrzyliśmy się w prowiant na dalszą drogę. Gdy płynęliśmy dalej po jakimś czasie zauważyliśmy cieśninę, na którą się kierowaliśmy. Temperatura z dnia na dzień spadała i było coraz zimniej. Dzień 31 października Zatrzymaliśmy się w porcie San Julian, aby przezimować. Podróż trwała bardzo długo, załoga statku zaczęła się niecierpliwić, każdy miał już dosyć tej podróży, Ferdynand zapewniał nas, że podróż będzie krótka i owocna. Następnego dnia czasie kilku marynarzy wywołało bunt, przestali pracować i przekonywali innych ludzi o przyłączenie się do nich. Na szczęście Magellan szybko zareagował na bunt i ludzi którzy go rozpętali kazał zabić, więc bunt szybko ucichł. Następnego dnia na południowych wodach rozpętał się gwałtowny sztorm. Statkiem kołysało coraz bardziej, bardzo się bałem więc zszedłem na dolny pokład i dalej w spokoju mogłem pisać. Dowiedziałem się od jednego marynarza, że statek Santiago zatonął. Byłem wściekły ponieważ na tamtym statku był mój kolega,lecz byłem także szczęśliwy sztorm ucichł.
Dzień 21 października następnego roku Już myślałem że ta wyprawa będzie nieudana. Podróżowaliśmy już bardzo długo nikt nie miał ochoty dalej płynąć, lecz zauważyliśmy cieśninę tak wąską, że z ledwością się przeciśniemy. Następnego dnia kiedy mieliśmy już wpływać w cieśninę kapitan i załoga statku San Antonio zawrócili i popłynęli z powrotem do Hiszpanii z niewyjaśnionych mi przyczyn. Kolejnego dnia wpłynęliśmy w cieśninę bez kolejnego statku. Dzień 28 listopada 1520 roku
Nareszcie udało się nam wypłynąć z tej strasznej cieśniny i do tego nie straciliśmy żadnego statku to był cud. Wypłynęliśmy na wielką wodę. Ocean po którym płynęliśmy był tak spokojny że w pewnym momencie Ferdynand rozpłakał się i krzyknął: Mer Pacifico co oznacza Ocean Spokojny. Od tej pory płynęliśmy na północ ku równikowi. Kapitan powiedział, że do pięciu dni dopłyniemy do wysp korzennych. Ocean ten miał bardzo dużo wysepek udało nam się je ominąć i kurs biegł tuż obok wysp Juan Fernandez, Sala y Gomez i Wysp Wschodnich. Ominęli również Pitcairn, Ducie Oneo i Henderson. Na pokładach natomiast zaczął się szerzyć głód i pojawił się najgorszy przeciwnik marynarzy – szkorbut.

Related Articles