Rozmowa z Joanne Kathleen Rowling.

Wywiad Odsłon: 826
Czy zawsze chciała Pani zostać pisarką?
Tak, zawsze chciałam nią zostać. Pierwszą powieść pod tytułem "Królik" napisałam jako sześcioletnia dziewczynka. Temat wziął się z historyjek opowiadanych mojej młodszej siostrze Di, obie bardzo chciałyśmy mieć królika. Od tego czasu nigdy nie przestałam pisać.

Podobno była Pani kiedyś sekretarką?
Tak, rzeczywiście, ale to było bardzo dawno. Studiowałam filologię klasyczną i romanistykę. Po ukończeniu uniwersytetu w Exeter próbowałam pracować jako sekretarka, ale w uprawianiu tego zawodu przeszkodziło mi wrodzone bałaganiarstwo.

Dlaczego stacja King's Cross jest dla Pani taka ważna, że umieściła ją pani w książce?
Moi rodzice byli londyńczykami. Poznali się w pociągu jadącym ze stacji King's Cross do Arbroath w Szkocji, kiedy oboje mieli 18 lat. Ojciec jechał by wstąpić do Marynarki (Royal Navy), a mama do W.R.E.N.s (żeński odpowiednik). Moja mama powiedziała, że jej zimno, więc ojciec zaproponował miejsce pod swoim płaszczem i pobrali się niecały rok później, gdy mieli po 19 lat.

Jaka Pani była jako mała dziewczynka?
Dzieciństwo spędziłam, kłócąc się i bijąc z moją młodszą siostrą, jak para dzikich kotów zamkniętych w małej klatce. Sprzeczałyśmy się dosłownie o wszystko. Podczas krótkich chwil, kiedy nie walczyłyśmy ze sobą, Di i ja byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Opowiadałam jej wiele historyjek i czasem nie musiałam nawet na niej siadać, by ją zmusić do wysłuchania ich do końca. Często opowiadania przeradzały się w zabawy, w których odgrywałyśmy swoje role. Byłam bardzo władcza, kiedy reżyserowałam te nieskończenie długie sztuki, ale Di zgadzała się na wszystko, bo przydzielałam jej role gwiazdorskie.

Jakie szalone pomysły miała Pani, będąc dzieckiem?
Kiedy wyprowadziliśmy się z naszego pierwszego domu, miałam 4 lata i przenieśliśmy się do Winterbourne znajdującego się na przedmieściach Bristolu. Teraz mieszkaliśmy w szeregowcu ze schodami, które kusiły Di i mnie do nieustannego rozgrywania dramatów na ich szczycie, podczas których jedna z nas zwisała z najwyższego stopnia, ściskając drugą za rękę i błagając, by nie puszczała, stosując cały wachlarz przekupstw i szantaży, aż do upadku zakończonego "śmiercią".
Myślę, że ostatni raz odegrałyśmy dramat "na szczycie" podczas Bożego Narodzenia dwa lata temu; moja 9-letnia córka nie uznała tego nawet w połowie za tak zabawne jak my.

Skąd wzięło się nazwisko głównego bohatera?
W okolicy mieszkało mnóstwo dzieci w naszym wieku, wśród nich rodzeństwo o nazwisku Potter. Ich nazwisko zawsze mi się podobało. W każdym razie Potter wyznał prasie, że to on "jest" Harrym.

Related Articles