Wchodząc w rolę wybranej postaci mitologicznej, opowiedz o jednym dniu z jej życia.

Antyk i Biblia Odsłon: 829
To miał być dzień jak każdy. Przerażający i ponury Hades wyglądał tak, jak co dzień. Wszystko toczyło się własnym, dawno ustalonym tempem. Cerber głośno ujadał przy bramie, Charon przewoził kolejne dusze przez Styks, a Persefona siedziała przy mnie, bo niedawno nadszedł czas jej powrotu do królestwa podziemi. Krótko mówiąc, nie zapowiadało się nic wyjątkowego.
Jednak zdarzyło się coś, co zaburzyło tą zwykłość i monotonię życia w świecie zmarłych. Otóż dostał się do niego żywy człowiek. Nie dość, że przybył tu bez zaproszenia i jakiejkolwiek zapowiedzi, to jeszcze chciał zwrócenia mu jego zmarłej żony. Chociaż jego prośba zdawała się nierealna, to zasługiwał na to, żebym rozpatrzył jego sprawę.
Człowiek ten nazywał się Orfeusz. Dostał się aż tu, do mnie, dzięki swojej lirze i przepięknej muzyce, która się z niej wydobywała. Najpierw urzekł tymi szlachetnymi dźwiękami Charona, który zgodził się go przewieźć, potem uspokoił piekielnego Cerbera pilnującego wrót, a na końcu sprawił, że Erynie zapłakały. Gdy dochodził do miejsca, w którym przebywałem, usłyszałem ten głos rozlegający się na dużą odległość. Chwilę potem moim oczom ukazał się zrozpaczony młodzieniec. Zaczął błagać o wypuszczenie nimfy Eurydyki, zmarłej kilka dni wcześniej wskutek ukąszenia przez żmiję.
Zazwyczaj bez zastanowienia odmawiam w takich sprawach, ale tym razem stało się inaczej. Ten młodzieniec dokonał czegoś, co do tej pory mnie samemu wydawało się niemożliwe. Sprawił, że pierwszy raz naprawdę się wzruszyłem. Zastanowiłem się chwilę i doszedłem do wniosku, że nie można tak po prostu się zgodzić - to by było zbyt proste. Postawiłem więc warunek - Orfeusz nie mógł obejrzeć się na Eurydykę zanim nie wyjdzie. Nie zdołał wytrzymać, nie spoglądając na ukochaną. Tuż przed końcem drogi odwrócił się w stronę żony. W ten sposób stracił ją na zawsze.

Related Articles