Czy mimo wszystko bunt przeciwko cierpieniu jest pozbawiony sensu? - na podstawie historii Hioba

Antyk i Biblia Odsłon: 733
Historia Hioba, który mimo swojego niezawinionego cierpienia nie odwrócił się od Boga, nie sprzeciwiał się losowi i ostatecznie został za to nagrodzony pokazuje, że nie warto buntować się przeciwko cierpieniu. Czy rzeczywiście jednak taki bunt pozbawiony jest dla nas sensu?
Hiob jest uznawany za idealnego chrześcijanina, który według mnie może istnieć tylko w przypowieści – w naszym realnym, ziemskim świecie nie ma ludzi idealnych, toteż właściwie nikt nie ma szans, by postępować całe życie tak jak Hiob. Biorąc pod uwagę tę ludzką słabość nasuwa się wniosek, że człowiek powinien postępować tak, jak w danym momencie podpowiada mu jego sumienie i zdobyta mądrość życiowa, a nie za wszelką cenę dążyć do doskonałości – Hioba. Tutaj pojawia się kolejny wniosek: kiedy przepełnia człowieka ból, chęć sprzeciwu, dlaczego nie wyrazić tego, po co udawać, że takie uczucia nie istnieją, jeśli, tak jak wszystko inne na tym świecie, stworzył je sam Bóg? Nigdy nie mamy gwarancji, że zostaniemy nagrodzeni za swoje cierpienia, nawet jeśli znosimy je z godnością. Mamy tylko jedno życie, nie jesteśmy wieczni jak Bóg, więc sądzę, że warto przeżyć je tak, by czuć, że się żyło, a nie tylko umieć „znosić życie, które nie jest życiem”.
Uważam, że naturalny odruch buntu rodzący się w człowieku w każdej sytuacji, w której nie czujemy się komfortowo, a szczególnie wtedy, gdy cierpimy, nie jest bezpodstawny. Chęć sprzeciwienia się losowi czy nawet otaczającemu nas światu dodaje sił do walki z przeciwnościami, pomaga przetrwać. Nie jest to najlepsza strategia na życie, ale może pomóc przetrzymać te najgorsze dni. Dlatego właśnie sądzę, że dla człowieka współczesnego, żyjącego w ciągłym pośpiechu, wspinającego się po kolejnych szczeblach kariery, spełniającego swoje marzenia, nierealnym wydaje się przyjmowanie z pokorą wszystkich przeciwności losu. Przyjmując jakże bolesne „ciosy od życia” trzeba stawiać im czoła, nie warto czekać na kolejne, by tak jak Hiob zejść „na samo dno niedoli gdyby niedola ludzka mogła mieć dno”. Z tego właśnie powodu nie potrafię identyfikować się z osobą mówiącą w wierszu Anny Kamieńskiej pt. ”Hiob i młodzieniec”. Mówi ona: „Hiobie przyszedłem się uczyć od ciebie/ (...) jak znosić ból śmierć samotność/ stratę przyjaciół obelżywe słowa/ a nade wszystko starość”. Sądzę, że i tak nie uda się nam nigdy być jak Hiob, więc ślepe naśladowanie jego czynów na nic tak naprawdę się nie zda, a w ustach młodzieńca słowa te brzmią nie tylko mało wiarygodnie, ale momentami nawet śmiesznie.
Buntując się przeciwko cierpieniu oddalamy się od Boga, okazujemy się zbyt słabi, by Mu zaufać i przetrwać próbę, której nas poddał. Moim zdaniem, nawet jeśli przez to okazujemy się „gorsi” niż Hiob, to przynajmniej żyjemy ze świadomością, że zrobiliśmy wszystko, by być szczęśliwymi. W mojej opinii to bardzo ważne, by umieć walczyć o swoje szczęście, dlatego nie uważam, że bunt przeciwko cierpieniu jest pozbawiony sensu.

Related Articles