Joasia Podborska z Ludzi bezdomnych - portret psychologiczny na podstawie jej pamiętnika

Pamiętnik Joasi Podborskiej zawiera zwierzenia, które przybliżają czytelnikowi postać bohaterki. Dziewczyna zapisuje w nim swoje refleksje, uczucia, opinie o znajomych (wspomina koleżankę ze studiów - Stanisławę Bozowską), poglądy na różne tematy (kwestia emancypacji pozycji kobiety w społeczeństwie). Joanna została wychowana na romantycznej literaturze – zachwycała się Witkiewiczem, Tołstojem, Zolą . Często cytowała klasyków literatury antycznej (Owidiusza, Ajschylosa) oraz Biblię (szczególnie upodobała sobie „Pieśń nad pieśniami”). Krytykowała tytułową bohaterkę „Antygony” Sofoklesa:
„Szalona dziewczyna! Nie, nie! Precz z takimi wzorami! Ja jestem rozsądna, mój ideał to posłuszna Ismena, szanująca nakazy Kreonowe. Ja nie pójdę kopać grobu dla Polinejkesa”. Czytała również wiersze francuskiej poetki Ludwiki Eckermann czy tez Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Wspominała spektakle teatralne, w których uczestniczyła („Mazepa” Juliusza Słowackiego, „Chory z urojenia” Moliera czy też „Nauczycielka” Władysława Koziebrodzkiego).
Joasia była to wrażliwa na ludzką krzywdę, uczciwa „panna dwudziestokilkuletnia, ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prześliczna i zgrabna”. Emanowała z niej delikatność i subtelność, młoda kobieta była zarazem głęboko etyczna.

Bohaterka przeżyła szczęśliwe dzieciństwo w wiejskim dworku swoich rodziców w Głogach, gdzie kultywowano staropolskie tradycje i obyczaje. Szybko jednak jej szczęście przerodziło się w pasmo smutnych wydarzeń: po powstaniu styczniowym rodzina Joanny utraciła majątek, zmarli oboje rodzice. Wtedy tez trójkę sierot (dziewczyna miała dwóch braci - Wacława i Henryka) przygarnęła ciotka z Kielc, jednak Joasia nie czuła się tam najlepiej. Dlatego też podjęła dorosłą decyzję o usamodzielnieniu się w wieku 17 lat – wyjechała do Warszawy, aby utrzymać siebie i rodzeństwo:
„Waliłam w życie z kapitałem składającym się z biletu kolejowego, z tobołka rzeczy, pięciu złotówek „grosza gotowego”, no i z telegramu pani W. Za sobą zostawiałam dwu braci, ciotkę Ludwikę, która (w braku kogoś bardziej odpowiedniego) zastąpiła mi matkę, gdym "uczęszczała" do gimnazjum, która dzieliła się ze mną małym kawałeczkiem swego chleba - i chyba nic więcej... Ach nie, nie "nic więcej"!”.
Joasia często powraca w pamiętniku do szczęśliwych lat dzieciństwa, wspomina rodziców, wyraża tęsknotę i żal za wszystkim, co minęło bezpowrotnie. Po latach kobieta przyjechała do dworku w Głogach i pomimo tego, iż zobaczyła zupełnie odmienny widok niż ten, który tkwił w jej pamięci – wspomnienia na nowo odżyły i złagodziła się jej tęsknota:
„Wiedziałam, że nie znajdę tu tego, czego szukam, ale widok lasów sennych, długich i szerokich pustek zarosłych małym jałowcem – ciepło rozlewał się po moich żyłach”.

Related Articles