Klęska ideałów w wybranych utworach literackich

Utworem najlepiej obrazującym klęskę ideałów jest „Lalka” Bolesława Prusa, która stanowi powieść o straconych złudzeniach, a zarazem szczegółowo ukazuje obraz ówczesnego „chorego” społeczeństwa polskiego.
Akcja powieści rozgrywa się w obrębie lat 1878 - 1879 i obejmuje szeroki obraz społeczeństwa polskiego. Społeczeństwo podzielone jest na klasy, które jednak nie współpracują ze sobą tak jak chcieli tego pozytywiści. Te, które powinny stanowić o sile kraju: arystokracja i mieszczaństwo w ówczesnych układach politycznych, gospodarczych i społecznych nie wykazują żadnych sił twórczych, nie są w stanie odegrać jakiejkolwiek pożytecznej roli społecznej. Lud, w którym Prus dostrzega wiele wartości twórczych, żyje w tragicznej nędzy i upodleniu. Powieść ta wyrosła z rozczarowań autora i dlatego przedstawia smutną konfrontację marzeń pozytywistów o społeczeństwie z rzeczywistością.
Najwięcej uwagi poświęcił Prus arystokracji. Jest to klasa pasożytnicza, wykorzystująca niższe stany, żyjąca na ich koszt. Arystokracja angielska (wg. Wokulskiego) jest wzorem dobrych obyczajów i kultury, a w Polsce zaraża inne klasy swoimi wadami i je demoralizuje. Obraz arystokracji jest jednoznacznie negatywny, ponieważ nie świadczy ona społeczeństwu żadnych usług, żyje na jego koszt. Na pierwszy plan wysuwają się: Izabela Łęcka i jej ojciec Tomasz Łęcki, książę oraz ciotka Izabeli - hrabina Karolowa. W powieści występują także inni przedstawiciele arystokracji: baron Krzeszowski i jego żona, baron Starski, Florentyna. Jedynymi pozytywnymi postaciami z tej grupy są: prezesowa Zasławska i Julian Ochocki. Pani prezesowa jest osobą bogatą, a jednak pomaga sierotom i starcom (jak pozytywistka). Jest kobietą rozumną, o szerokich zainteresowaniach (także fizyka). W testamencie przekazuje pieniądze na ochronkę dla dzieci, a nie dla Starskiego by zostały przegrane w karty. Ochocki to młody idealista, fanatyk nauki, ale może właśnie do takich ludzi będzie należała przyszłość. Arystokracja w "Lalce" to głównie ludzie zrujnowani. Żyją oni z resztek dawnej fortuny, ale jest to życie ponad stan (dwoje Łęckich, troje służby w ośmiu pokojach. Jest to klasa, która utraciła dawną świetność. Baron Krzeszowski nie płaci służącemu pensji, traci pieniądze na wyścigach konnych, Zruinowani Łęccy musieli sprzedać kamienicę i zastawić serwis. W świecie arystokracji regułą jest próżniacze świętowanie (bale, koncerty, teatr), izolowanie się od świata pracy, a także wysokie mniemanie o sobie i wymaganie szacunku od innych. Nawet akcje dobroczynne są okazję do "pokazywania się" (kwesty wielkotygodniowe przy Grobie Chrystusa w kościele). O bezużyteczności omawianej klasy społecznej doskonale świadczy postawa księcia, którego społeczne inicjatywy kończą się na deklaracjach słownych. Jest on fałszywym patriotą, skłonnym tylko do pozornej troski o kraj, niestety nie podejmował konkretnych działań. Wielu przedstawicieli arystokraci podzielało przekonanie księcia o swoim półboskim pochodzeniu. Arystokracja stanowi zamknięty klan, do którego nie dopuszcza się nikogo spoza sfery. Nikt nie analizował tam ani wartości moralnych, ani wielkości majątku. Dowodem tego jest sytuacja Łęckich, ich bankructwo finansowe nie podważyło ich pozycji społecznej. Członkowie tej klasy wykazują również skłonność do kosmopolityzmu (zachwyt Łęckiej Paryżem) i przykładają wagę do przestrzegania etykiety. Wokulski porównuje arystokrację do zakrzepłego lodu na wodzie, ponieważ klasa ta nie łączy się z resztą społeczeństwa, a wręcz ma do niej wstręt.
Niewiele lepiej wypadł obraz ówczesnego mieszczaństwa. Jest to warstwa ogromnie zróżnicowana. Obejmuje ona sfery handlowe (Szlangbaumowie) lub z handlem związane (subiekci, radca Węgrowicz, ajent Szprot) oraz studenci, a także były posiadacz ziemski, obecnie zarządca kamienicy Wokulskiego i wreszcie bogaty kupiec Wokulski. I ta grupa społeczna odgrywa małą rolę w kraju, główną tego przyczyną jest sytuacja gospodarcza. Przemysł jest opanowany przez obcy kapitał, który opierał się na własnych pracownikach, z rzadka obsadzając Polakami bardziej wyeksponowane stanowiska. Polskie mieszczaństwo ograniczało swe ambicje do powolnego bogacenia się, unikając postępu i nowoczesności. Prus zwraca uwagę na niższy status polskiego mieszczaństwa w stosunku do europejskiego. Na zachodzie już od renesansu mieszczaństwo zdobywało prawa i władzę polityczną. W Polsce klasa ta była ograniczana przez szlachtę. Jest to także przyczyną faktu, że polskie mieszczaństwo jest ubogie. Jest to grupa ludzi pozbawionych inicjatywy. Ze zdziwieniem patrzą na dokonania Wokulskiego i uważają jego działania za nieuczciwe, nie akceptują. Nie ma wśród nich miejsca dla ludzi pragnących zmian.
Kolejnym dowodem rozkładu społeczeństwa jest obraz życia biedoty. Tragiczne jest, że jedni bawią się na balach, a inni żyją w hańbiącej nędzy. Symbolem tego jest obraz Powiśla i jego mieszkańców. Podczas spaceru po Powiślu Wokulski obserwuje ubogie mieszkanie ze zniszczonymi meblami, bezrobotnych, mizerne dzieci. brudne kobiety. Wysocki tłumaczy mu, że póki jest Wielki Post, to można jakoś wytłumaczyć dzieciom, że poszczą, ale po świętach już nie ma jak tłumaczyć im, że nie jedzą.
Osobną grupę społeczną stanowią Żydzi (Szlangbaum, Szauman). Objawem rozkładu społeczeństwa jest także antysemityzm. Rzecki z niepokojem obserwuje stopniową dyskryminację Żydów. "W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć, nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci co niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolność, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwa". W ówczesnej prasie pojawiły się informacje, że Żydzi używają krwi chrześcijańskiej przy wyrobie macy. Dodać należy, że Prus jako felietonista występował wtedy przeciw antysemitom, przez co zyskał przydomki żydofila i żydowskiego dobosza.
Bolesław Prus społeczeństwo rozumiał jako organizm czyli jako system współdziałania różnych klas. W "Lalce" daje wyraz swojego rozczarowania, po konfrontacji tego modelu z rzeczywistością. Okazało się, że klasy wcale ze sobą nie współdziałają. Co gorsze grupy najważniejsze dla społeczeństwa jak arystokracja nie świadczą żadnych usług, żyją kosztem klas niższych. W czasach Prusa sformułowano hipotezę, że tylko te społeczeństwa są zdrowe, w których żadna klasa nie jest zaniedbana i żadna nie rozwija się kosztem innej. W "Lalce" jest niestety zupełnie inaczej i dlatego przedstawia ona obraz „chorego społeczeństwa”.


"Lalka" jest niewątpliwie powieścią o straconych złudzeniach. Tracą je wszystkie pierwszoplanowe postacie, rozsypuje się ich system wartości i wszystko w co wierzyli. Wokulski traci złudzenia co do idealistycznej miłości. Odkrywa, że rzeczywistość diametralnie różni się od tego, co poeci romantyczni pisali w swych utworach, na których budował swój światopogląd. Obiekt jego miłości, Izabela Łęcka, którą wyobrażał sobie jako bóstwo, nagle okazuje się zwykłą śmiertelniczką, z co gorsze, posiada wady, których Wokulski nie toleruje. Okazuje się ona "lalką" salonową, traktującą miłość jako grę. Chce być adorowana, ale jej charakter okazuje się straszliwie płytki. Jedynym jej marzeniem jest życie w salonach, wśród tłumu wielbicieli i wydawanie pieniędzy. Miłość traktuje jako zabawę i możliwość zapewnienia sobie przyszłości materialnej.
Wokulski traci złudzenia również co do możliwości zbudowania nowej, silnej kapitalistycznej Polski. Dostrzega apatię Polaków, brak jakichkolwiek działań z ich strony i ciągłe rozdzieranie szat (książę cały czas mówi: "Nasz biedny kraj", jednak nie robi nic w kierunku poprawienia jego sytuacji). Zauważa, że nauka nie ma w kraju żadnych szans, a jednostki, które zajmują się wynalazczością, są izolowane i uważane za ludzi co najmniej zdziwaczałych. Przekonał się też, że silne osobowości nie maja szans żyć w społeczeństwie apatycznym, są izolowane, albo giną (Rzecki, możliwe że Wokulski), albo muszą opuścić kraj (Ochocki, możliwe że Wokulski). Sam bohater jest przykładem jednostki wybitnej, o silnym charakterze. Gdy pracował jako subiekt, jednocześnie uczył się. Był pogardzany i szykanowany. Gdy chciał poświęcić się nauce odesłano go do handlu. Gdy zakochał się w Izabeli i zdobył dla niej majątek, odkrył, że jego anioł okazał się zwykłym człowiekiem. Wokulski przez całe życie tracił złudzenia. Odkrył, że nie ważne dla ludzi jest, jaki ktoś ma charakter i co sobą reprezentuje, ale jakie ma pochodzenie. Ludzie mądrzy i pełni inicjatywy, nie mają możliwości zmiany panującego stanu rzeczy. Nikt ich nie słucha.
Bohater traci również złudzenia jakie żywił do arystokracji. Okazuje się, że ci których uważał za elitę, stoją na niższym poziomie intelektualnym i moralnym niż zwykli ludzie. Arystokracja żyje na kredyt, "przejada" fundusze nie zajmując się ich zdobywaniem i nie przyczynia się do gospodarczego rozwoju kraju. Według pozytywistów rozwój gospodarczy był sposobem uniezależnienia się od zaborcy, a więc przyczynianie się do niego było przejawem patriotyzmu. Są to ludzie cyniczni, robiący wszystko z wyrachowania, traktujący miłość jako grę, a małżeństwo jako interes. W Paryżu, z dala od kraju dostrzega zacofanie i ciemnotę Polaków, a także brak możliwości zmiany panującego stanu rzeczy. Jego złudzenia pryskają, gdy odkrywa, że jedyną grupą potrafiącą działać w kraju są Żydzi. Traci złudzenia co do celowości swojej pracy u podstaw i pomocy potrzebującym, ponieważ uświadamia sobie, że jego działania są tylko kroplą w morzu potrzeb.
Izabela Łęcka również traci złudzenia. Marzy o księciu z bajki i o idealnej miłości, zamiast tego odkrywa, że jej amanci liczą głównie na fortuną jej ojca, a arystokracja to ludzie "płytcy" i wyrachowani. Zamiast księcia zostaje jej tylko kupiec Wokulski, a być kupcem to dla niej tragedia. On jednak również ja porzuca. Odkrywa, że idealna miłość nie istnieje. Rozwiewają się jej marzenia o bogactwie, gdy okazuje się, że jej ojciec jest na skraju bankructwa, a jej adoratorzy, dowiedziawszy się o tym, przestają się nią interesować. Zauważa, że jej wyimaginowany wizerunek świata nie wytrzymuje konfrontacji z prozą życia, a jej system wartości jest przestarzały i nieadekwatny do czasów w których żyje. Odkrywa, że zapatrywania na małżeństwo jej i adoratorów różnią się. Wiążąc się z kimś nie zdoła zachować dotychczasowej niezależności. Gdy padają jej marzenia, a Wokulski znika, wstępuje do klasztoru.
Rzecki, to jak pisze autor "ostatni romantyk". Odkrywa on, że wartości, którym hołdował nie mają racji bytu we współczesnym świecie. Pryskają jego złudzenia, dotyczące kultu walki narodowo-wyzwoleńczej, gdy widzi uśpienie społeczeństwa i rodzący się kult pieniądza. Zmiany zachodzące w świecie przerażają go. Jako były żołnierz piechoty węgierskiej, z przerażeniem widzi, że potomkowie jego dawnych towarzyszy broni, z którymi razem walczył w imię idei "Za wolność naszą i waszą" sami zaczynają stosować politykę imperialną. Po śmierci księcia Lulu pozbywa się złudzeń, że dynastia Bonaparte powróci do władzy we Francji i zaprowadzi na świecie dobrobyt i szczęście. System romantycznych wartości załamuje się pod wpływem opowieści Wokulskiego, który sam będąc częściowo romantykiem traci złudzenia. Rzecki pozbywa się nadziei również na to, że Wokulski ożeni się z panią Stawską. Przejmuje się bardzo losem "Stacha", lecz pod koniec utworu znikają jego złudzenia, że główny bohater będzie jeszcze szczęśliwy. Jako subiekt u Szlanbauma widzi, jak jego ukochany sklep upada, co budzi w nim rozgoryczenie. Na skutek przeżytych emocji zaczyna chorować na serce i umiera. Zostaje zabity według autora przez romantyzm, który Prus uważa za rzecz szkodliwą. Po śmierci Rzeckiego Ochocki odczytuje napisane na kartce słowa: "Non omnis morial".
Ochocki jest pozytywistą, wyznaje kult nauki, jest wynalazcą. Udoskonalił lampę i mikroskop, jednak w Polsce nie znajduje zrozumienia, a ludzie uważają go za dziwaka. Traci złudzenia, że w kraju nauka może się rozwinąć, nie widzi dla niej perspektyw. Jest rozumiany tylko przez Wokulskiego, który posiada podobne zainteresowania i również nie jest rozumiany. Ochocki widzi dla siebie perspektywy tylko za granicą i jest zmuszony do opuszczenia Polski. On również dostrzega ciemnotę społeczeństwa i prymitywizm ludzi interesu. Jest kolejna wybitną jednostką, dla której nie ma miejsca w polskim społeczeństwie.
Jedyne osoby , które nie tracą złudzeń to biedota wspomagana przez Wokulskiego. Zyskuje ona nadzieję, że są na świecie ludzie gotowi nieść bezinteresowną pomoc.
Książka, która opisuje utratę złudzeń, zawiera wiele oderwanych opisów dokumentujących tą tezę, nie związanych ściśle z konkretnymi postaciami. Prus traci złudzenia co do możliwości rozwoju Polski i zbudowania silnego gospodarczo państwa, a przede wszystkim ukazuje z całą bezwzględnością wady polskiego społeczeństwa, demaskując przywary poszczególnych klas. Arystokracja, wywodząca się z dawnego rycerstwa, które budowało Rzeczpospolitą i z pokolenia na pokolenie przekazywało swoje wartości moralne, zatraciła wszelkie cechy swoich przodków, bardziej przyczyna się do upadku kraju niż do jego rozwoju. Mieszczaństwo jest apatyczne, pozbawione szerszych perspektyw, a przede wszystkim bierne. Żydzi to przebiegli i sprytni handlarze, bogacący się za wszelką cenę, często kosztem innych i myślący często o swoich sprawach. Biedota jest całkiem pozbawiona pomocy i zdana tylko na siebie. Społeczeństwo nie rozumie wybitnych jednostek i automatycznie odrzuca ich idee, a jedyną cechą mającą znaczenie dla ogółu jest pieniądz. Nauka nie ma w kraju szans na zaistnienie, ponieważ nikt, poza pojedynczymi zapaleńcami nie interesuje się nią i nie dostrzega jej znaczenia. Ludzie mający nowe pomysły są ignorowani, a społeczeństwo jest konserwatywne, nie chce żadnych zmian i uważa, że najlepiej jest tak jak było do tej pory. Polacy nie potrafią rozwijać gospodarki, a jedynie rozpaczać nad sobą, nie potrafią w ogóle czegokolwiek budować, a jedynie niszczyć to co już istnieje. Prus traci również złudzenia co do solidarności Polaków. Gdy istnieje szansa uniezależnienia się ekonomicznego, a co za tym idzie i politycznego od zaborcy, arystokraci, którzy maja wpływy nie dopuszczają do swych salonów ludzi z pieniędzmi, którzy mogliby zrobić z nich właściwy użytek. Wyjątkiem jest tu książę, który stara się w swoje środowisko "wpuścić trochę świeżej krwi". Autor traci również nadzieja na odrodzenie się niepodległej Polski, ponieważ nie jest to możliwe z takim społeczeństwem.
"Lalka" jest na pewno powieścią o straconych złudzeniach. Tracą je wszyscy, nie wyłączając autora. Jest jednak czymś jeszcze: dokładną analiza sytuacji panującej w kraju, a także mentalności polskiego społeczeństwa, które praktycznie nie zmieniło się do naszych czasów.

Related Articles