Cywilizacja XX wieku to klęska czy tryumf człowieka???” Rozstrzygnij problem, odwołując się do znanych ci przykładów z literatury, filmu, sztuki i muzyki.

Prace przekrojowe Odsłon: 968
Kiedy zimą na zewnątrz panuje mróz, ja siedzę w swoim ciepłym pokoju dowolnie regulując temperaturę pomieszczenia za pomocą termostatu, który przymontowany do kaloryfera, błyszczy w nocy bezdusznie swoim elektronicznym okiem. Zrobienie herbaty, czy nawet obiadu zajmuje mi zaledwie kilka minut, zaś czas potrzebny na zaspokojenie tego wyższego głodu – głodu informacyjnego – za pośrednictwem ogólnodostępnej prasy, telewizji czy Internetu mogę liczyć najwyżej w godzinach. Znudzony codziennością mogę uciec do alternatywnych światów za pomocą komputera, konsoli czy odtwarzacza DVD i karmić się obrazami nierealnymi, a mimo to wyglądającymi jak prawdziwe. Jeśli pragnę podzielić się z bliskimi, swoimi przeżyciami, a nie ma ich w pobliżu chwytam za słuchawkę i po paru sekundach słyszę ich głos. Wreszcie, gdy dopada mnie grypa, nie modlę się, aby przeżyć, a jedynie idę do lekarza i tydzień później staję z powrotem na nogach. Dlaczego więc mimo tego, gdy zgłębiam literaturę, analizuję historię, a nawet, gdy obserwuję otaczający mnie świat, zastanawiam się czy to, że żyję w tym a nie innym czasie powinienem traktować jako nagrodę czy raczej jako karę od losu?

Pytanie, które tak często sobie stawiam jest niemal synonimem, tego, zawartego w temacie, więc udzielenie na nie odpowiedzi nie sprawi mi większego problemu. Już z samego faktu, iż mimo przedstawionych wyżej korzyści cywilizacyjnych, wątpię w ich jednostronny – dobry – charakter, można wywnioskować mój stosunek do cywilizacji XX wieku, tak, więc tylko gwoli formalności powiem, iż celem poniższej pracy będzie udowodnienie, że owa cywilizacja jest przede wszystkim klęską człowieka.

Spoglądając na literaturę, jako pierwszy przykład na poparcie swojej tezy wezmę zbiór opowiadań „ Pożegnanie z Marią” Tadeusza Borowskiego. Autor w prosty, behawiorystyczny sposób ukazuje nam jak w rzeczywistości wyglądała zagłada Żydów podczas drugiej wojny światowej. Jednak nasuwa się pytanie, jaki ma to związek z postępem cywilizacyjnym? Odpowiedz można uzyskać zadając sobie inne pytanie, a mianowicie: Czy takie ludobójstwo byłoby możliwe bez środków, jakie wykorzystywali Niemcy? Przyglądając się historii wiemy, iż wojny trwają od początku istnienia ludzkości, jednak ich skala była znacznie mniejsza niż wojen, do których doszło w XX-stym wieku. Nie należy dopatrywać się tu różnic w systemach wartości, ani używać stwierdzenia, iż Hitler jako jednostka dokonałby w przeszłości tego samego. Losy wojny zależały w kolosalnej mierze od technologii, na jakiej faszyści się opierali. Nikt mnie nie przekona, że druga wojna światowa pochłonęłaby tyle ofiar gdyby każdego z Żydów mordowano muszkietem z okresu Napoleona, a nie Cyklonem. Nikt nie wmówi mi, że katapulty zniszczyłyby miasta równie mocno, co naloty i bombardowania, wreszcie nie poprę poglądu, że jeden człowiek przekonałby miliony do słuszności antysemityzmu samą retoryką, bez sprawnego przepływu informacji.

Tadeusz Borowski w jednym z opowiadań (chyba „U nas w Aushwicu”) odważył się też na bardzo trafne spostrzeżenie. Widząc ofiary przymusowej pracy, zdał sobie sprawę jak wiele ludzkich istnień musi być poświęconych by powstały piękne, wielkie budowle. Zastanowił się, i doszedł do wniosku, że Platon opisując piękno starożytnej architektury widział tylko jedną stronę, nie widział ofiar pochłoniętych podczas pracy. Czy my nie zachowujemy się podobnie? Czy widząc drapacze chmur myślimy o ilości wypadków, które następowały przy ich budowie? Czy zdajemy sobie sprawę jak wiele pracy musiał włożyć w powstanie mostu pojedynczy robotnik, a jak mało z owej pracy ta sama jednostka wyniosła korzyści? Zabiegani nie myślimy o takich rzeczach, podobnie jak nie myślimy o możliwości natychmiastowego unicestwienia ludzkości. Wydaje nam się to tematem filmów sience fiction, a nie rzeczywistością.

Koniec drugiej wojny światowej, wywołał ulgę w sercach ludzi na całym świecie, czy nie powinno być nieco inaczej? My, Polacy utożsamiamy zakończenie wojny z kapitulacją Niemiec. Druga wojna światowa zakończyła się jednak nieco później, manifestacją siły USA i zrzuceniem bomby atomowej na japońskie miasta. Świadomość istnienia tak potężnej broni nie powinna dawać nam zasnąć. Tam nie było esesmanów, transportów ludności wagonami, nie było krematoriów, a mimo to w ciągu kilku sekund zginęło kilkaset tysięcy ludzi. Przygniatani codziennymi obowiązkami odrzucamy możliwość powtórzenia podobnego scenariusza w przyszłości, bagatelizujemy sprawę. Jednak po przeczytaniu Borowskiego, czy „Medalionów” Zofii Nałkowskiej budzi się lęk, gdy dodać do tego świadomość, iż oba utwory są relacją, faktem historycznym, a nie fikcja literacką, lęk ten znajduje swoje uzasadnienie.

W zasadzie mógłbym w tym miejscu zakończyć tę pracę, uzasadniając swój pogląd, że cywilizacja XX wieku jest klęską człowieka, gdyż jest środkiem do ulepszania metod eksterminacji bliźnich, lecz mogą pojawić się argumenty z przeciwnego obozu, że jest też odpowiedzialna za rozwój medycyny, poprawę standardów życia, ułatwienie komunikacji. Na tego typu stwierdzenia odpowiedziałbym „biorąc na tapetę” „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Główny bohater Cezary Baryka jest przykładem człowieka, któremu postęp nie był obcy. Jeszcze przed rozpoczęciem rewolucji bolszewickiej korzystał z wszystkich nowinek technicznych. Wraz z kolegami korzystał z motocykli, samochodów, czy pierwszych (prymitywnych wówczas) samolotów. Mimo tego, w Polsce spotyka się z biedą, skrajną nędzą na polskiej wsi, wręcz zacofaniem. Starych schorowanych ludzi wygania się do stajni, aby tam umierali i nie zabierali ciepła zdrowym. Inny bohater wykreowany przez Żeromskiego – Tomasz Judym – jako lekarz idealista spotyka się z tym samym obrazem. W „Ludziach bezdomnych” możemy doskonale zobaczyć jak,mimo rozwoju medycyny, jest ona dostępna dla najniższych klas społecznych. Czy dziś wiele się zmieniło? Nie! NASA wydaje miliardy dolarów na projekty podboju kosmosu, który może okazać się pusty, a w Afryce miliony ludzi głodują. Naukowcy ulepszający środki medyczne, krzyczą o nanotechnologii, terapiach genowych, podczas gdy – nawet w naszym kraju – wielu ludzi nie stać na podstawowe leki. Zwolennicy postępu mówią, że dziś nie umiera się już na grypę i gruźlicę czy trąd. Ja na to odpowiadam: I co z tego? Skoro ludzkość dziesiątkuje HIV, SARS i rak.

Cieszymy się, więc, zdobyciem Księżyca, zamiast tak jak Baryka wybrać się na jakieś biedne podwórko, i zobaczyć, jakie ma to znaczenie dla ludzi, którzy nie mają środków do życia. Należałoby, więc powiedzieć, że cywilizacja jest jedynie dla bogatych, dla biednych najnowsze osiągnięcia techniki mogą być dostępne nawet za sto lat.
Ktoś może krzyknąć, iż sytuacja się ustabilizuje, że człowiek wykorzysta technologię. Bardziej jednak prawdopodobne wydają mi się scenariusze z kinowych superhitów, jak Matrix czy Terminator 3, w których maszyny zniewolą lub zniszczą ludzkość. Czy takie opcje są niemożliwe? Są bardziej prawdopodobne niż nam się wydaje. Prace nad sztuczną inteligencją prowadzone są od wielu lat z powodzeniem, już teraz maszyny zastępują ludzi w fabrykach, wysyłając tysiące na bezrobocie. Próżność i wygodnictwo człowieka mogą doprowadzić do katastrofalnych skutków, a apokaliptyczne wizje hollywoodzkich reżyserów stać się rzeczywistością.

Podsumowując mimo wszystkich zalet cywilizacji XX wieku, i ułatwień, jakie z niej wynikają, jest ona klęską człowieka. Środkiem - nie do osiągnięcia lepszego życia, – lecz do sprawniejszego prowadzenia wojny, środkiem do zyskania przewagi nad wrogiem. Gdyby rozszerzyć zakres pytania, i zapytać, czym jest dla naszej planety, ta praca byłaby zbędna, bowiem straty ekologiczne, jakie niesie ze sobą postęp są niewyobrażalne. Myślę, że wystarczająco uargumentowałem swoją opinię, i przekazałem, że na „sewerynowe” szklane domy nie mamy, co liczyć nawet w przyszłości.

Related Articles