„Czytanie sztuką jest”(C.K. Norwid). Które utwory z kanonu lektur obowiązkowych i uzupełniających miały szczególny wpływ na rozwój Twojej osobowości?

Czasem, kiedy mam wolną chwile, lubię, tak bez powodu, chodzić ulicami miasta i patrzeć. Czytam napisy na ścianach, podziwiam rzekę ludzi płynącą ulicami. Widzę panią biegnącą do zatłoczonego autobusu, uśmiechniętą dziewczynkę przechodzącą przez ulice i dziadka siedzącego na przystanku z gazeta. I mimo ogólnie panującego wokół niego gwaru on… czyta. W takim hałasie trudno jest skupić swoją uwagę na gęsto zadrukowanym literkami papierze. Ale raczej nie z tego powodu Cyprian Kamil Norwid stwierdził kiedyś, że „czytanie sztuką jest”.
W mojej szkolnej karierze miałem niewątpliwą przyjemność „przerabiać” (choć nie wiem jaki jest sens przerabiać powszechnie uznane za najlepsze utwory literackie) niejedną lekturę. Więszość z nich opisuje przebrzmiałe już akcenty naszej historii, nie niosąc z sobą żadnych ponadczasowych treści. Takie po prostu uciekają z mojej głowy zaraz po przeczytaniu. Ale są i takie, których ponadczasowe przesłania miały szczególny wpływ na rozwój mojej osobowości.

Jedną z nich jest „Kandyd, czyli optymizm”, powiastka filozoficzna Woltera. Ta lekko opowiedziana historia zmagań Kandydat z przeciwnościami losu urzekła mnie nie tylko wartką akcją i komizmem absurdu. Ogromnie zainteresowała mnie też polemika Woltera z Leibniza i J.J. Rousseau tym bardziej, że uważam optymistyczną filozofię metafizyczną za niepozbawioną sensu. Ostatecznie ten utwór pokazał mi, że w życiu trzeba się skoncentrować na priorytetach, a nie zaprzątać sobie głowę nieskończoną ilością rozważań dotyczących sytuacji, na które i tak nie mamy wpływu. Trzeba po prostu „uprawiać swój ogródek”.

Bardzo poruszyła mnie także powieść psychologiczna Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”. I nie dokonał tego wątek morderstwa starej lichwiarki w imię wyższej moralności – tok myślenia Raskolnikowi od razu wydał mi się jednoznacznie błędny. Najbardziej do myślenia pobudziła mnie walka racji rozumowych byłego studenta z ewangeliczną miłością i dobrem Soni. Konflikt ten objawił się w rozdarciu psychicznym głównego bohatera powieści po popełnieniu zbrodni. Budujące jest to, że zwyciężyła nauka niewinnej prostytutki. Oddziaływało na mnie też metafizyczne przesłanie autora o potrzebie odnowy duchowej ludzkości.

Kolejną pozycją z kanonu lektur, która miała szczególne wrażenie na mojej osobowości jest powieść „Proces” Franza Kafki. Tu najbardziej zainteresowało mnie zjawisko zaniku indywidualizmu w człowieku wciągniętym w tryby instytucji, której struktury przenikają całą rzeczywistość. Demoniczny sąd odziera swe ofiary z godności i człowieczeństwa, aby potem wyrzucić ja na śmietnik jak niepotrzebną zabawkę. A zabawka godzi się na to, ponieważ tak robią wszyscy, ponieważ tak mówi pan w kancelarii… Przerażający dla mnie był także fakt, iż Józef K. został skazany na śmierć, a potem zamordowany.

Jednak moja osobowość najwięcej zawdzięcza powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Utwór ten sprowokował mnie do wielorakich przemyśleń. Wywołał on u mnie zadumę na temat, istoty ustroju komunistycznego. Autor szeroko opisuje realia Moskwy lat trzydziestych z ciągłymi aresztowaniami, wszechobecną milicją, donosicielstwem, usłużnością twórców. Interesujący wydał mi się także wątek nieśmiertelności sztuki, wyrażony poprzez magiczne odnalezienie powieści Mistrza. Cała historia skłoniła mnie do rozmyślań nad istotą religii oraz walką dobra i zła. Szatan czyniący dobro? Taka teza odwraca całą logikę rozumowania na ten temat o sto osiemdziesiąt stopni. Ale po lekturze tej powieści najwięcej moich refleksji krążyło wokół miłości jako sensu życia. Radość Małgorzaty na myśl o możliwe ponowne spotkanie z Mistrzem po jej magicznej przemianie w wiedźmę zawsze potrafi dodać mi energii do życia. Przyznam przy tym, że często sam chciałbym wsiąść na miotłę i krzycząc „niewidzialny” wylecieć przez okno ponad miasto.

Kiedy kino osiągnęło popularność niektórzy podejrzewali, że przestaniemy czytać. Podobnie sądzono po wynalezieniu telewizora, magnetowidu, komputera. Są ludzie, którzy nadal obawiają się, że w przyszłości książki czy gazety znikną. Jednak popularność zadrukowanego papieru wcale nie maleje. Przecież już Norwid stwierdził, że „czytanie sztuką jest”. A jak wynika z historii odnalezienia powieści Mistrza sztuka jest nieśmiertelna.

Related Articles