Cierpienie – siła niszcząca człowieka, czy kształtująca jego osobowość? Rozwiń problem na podstawie wybranych problemów literackich.


„Zachciało mu się szczęścia, zachciało mu się prawdy, zachciało mu się wieczności, patrzcie go!” pisze Wisława Szymborska w swoim wierszu pt. „Sto pociech”. To chyba jedyna prawda, jaką bez wątpienia można wygłosić o człowieku. Każdy z nas czegoś pragnie, szuka. Cierpi nie mogąc spełnić swoich kolejnych planów. Kiedy jednak już do czegoś dojdzie, nagle zaczyna chcieć czegoś więcej i więcej... Wtedy znów cierpi – i tak bez końca. Cierpienie, to nierozłączny element życia każdego z nas. Kiedy nie jesteśmy absolutnie szczęśliwi – cierpimy. Nie znamy „złotego środka”. A może po prostu nie potrafimy odnaleźć szczęścia, które jest tuż obok nas? Może ono chowa się gdzieś za naszymi plecami a my, w ciągłym pędzie dni i godzin nie mamy czasu stanąć i na chwilę się odwrócić, by je zobaczyć? A może zwyczajnie nie chcemy go zobaczyć?
Artur Schopenhauer (1788 – 1860) stworzył filozofię, która z założenia negowała szczęście. Twierdził, iż życie ludzkie jest bezustannym pasmem smutków i cierpień. W swoim dziele „Die Welt als Wille und Vorstellung” (1819) pisał, że szczęście jest nieosiągalne chyba, że człowiek wyzbędzie się wszelkich pożądań i potrzeb. Cierpieniu mogła również, według niego, zapobiec sztuka i natura. Również Nietsche (1844 – 1900) był wyznawcą poglądów głęboko pesymistycznych. „Bóg umarł” i inne znane hasła filozofii dekadentyzmu (czyli epoki „końca wieku” – 1890 – 1918) przyczyniły się do powstania a w zasadzie stały się oparciem dla egzystencjalizmu, którego rzeczywistym twórcą był Soren Kirkegaard. Filozofia ta zajmuje się badaniem egzystencji jednostki w świecie. Mówi, że skoro człowiek jest istotą wolną, bezustannie skazany jest na podejmowanie decyzji, w których nie ma się na czym oprzeć, gdyż system norm nie obowiązuje. To stwarza poczucie lęku i beznadziejności istnienia. Główną cechą istnienia staje się trwoga związana ze śmiercią, przejściem w nicość.
W Polsce te teorie dały znać o sobie w twórczości okresu Młodej Polski. Głównym jej przedstawicielem jest Kazimierz Przerwa - Tetmajer. W jego wierszu „Nie wierzę w nic” mówi o beznadziejności walki z cierpieniem. Pisze : „Widząc trud swój daremnym, marmury rozbite/ Depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem”. „ Rezygnacja? ... Czyż przez to mniej się cierpieć będzie/ gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?” pyta w „Końcu wieku XIX”, który jest manifestem ideowym tego pokolenia dekadentów. On, tak jak Kasprowicz i Staff nie widzi sensu w życiu. Nie chcieli żyć, ponieważ chcieli zerwać z ciągłym cierpieniem. Ono nimi zawładnęło i nie pozwoliło już nigdy się uwolnić. Żyjąc zgodnie z filozofią egzystencjalizmu i z hasłami filozofów końca wieku to oni sami w zasadzie skazali się na cierpienie. Uwierzywszy Schopenhauerowi, że szczęścia nie ma i zarzuciwszy wszelkie próby odnalezienia go, musieli cierpieć, gdyż nic innego im nie zostało.
Są jednak takie sytuacje, kiedy zostajemy skazani na cierpienie przez innych ludzi. Wojna, to jeden z najbardziej destrukcyjnych sposobów zadawania cierpienia. Cierpią wtedy wszyscy – ci, którzy umierają, ci, którzy muszą zabijać i ci, którzy to wszystko widzą. Najtragiczniejszym sposobem zadawania ludziom bólu fizycznego i psychicznego były obozy koncentracyjne stworzone przez Adolfa Hitlera. Pisała o tym Zofia Nałkowska w „Medalionach” – cyklu siedmiu opowiadań. „Ludzie ludziom zgotowali ten los” brzmiało motto tych opowiadań. Pisała o ludziach, o bólu, o pracy, o śmierci. W obozach odbierano ludziom nie tylko życie, bo to było chyba jedyną ulgą, ale prawo do wolności i szczęścia. Skazani na ból i cierpienie, poddawali się wszystkim zabiegom i rozkazom, czekając na koniec męczarni. Oni, w przeciwieństwie do egzystencjalistów, mogli być szczęśliwi, ponieważ nie zamknęli się na uczucie szczęścia, jednak zostało im ono odebrane. K.K. Baczyński pragnął normalnego, radosnego życia. Chciał założyć rodzinę ze swoją ukochaną Basią. Chciał żyć i kochać. Był młody i pełen optymizmu. Zabrała go wojna. Cierpiał, bo zabrano mu prawo do szczęścia i miłości. Odebrano mu również prawo do życia... co na zawsze złamało serce jego matce i ukochanej. „O, naucz matki nasze jak cierpieć trzeba” pisał. Przecież w czasie wojny odebrano matkom tysiące synów. Wojny rozbijały rodziny i pozostawiały ogromną pustkę. „Jednegociem Syna miała / I tegociem ożalała.” pisze Gall Anonim w „Posłuchajcie, bracia miła...” („Lament Świętokrzyski”), gdzie ukazuje żale Matki Boskiej pod Krzyżem, która cierpiała po stracie syna zupełnie tak samo, jak każda inna matka.
Chrystus cierpiał za nas na krzyżu. Chciał zbawić ludzkość i sam poświęcił siebie. Według Biblii nasze cierpienie wynagradzane jest przez Boga czasem za życia a czasem po śmierci (motyw nieba), natomiast zło karane jest cierpieniem (motyw piekła). Jednak nie w każdym przypadku cierpienie zadawane przez Boga jest zawinione. Biblia przedstawia nam przypadek Hioba (Księga Hioba), człowieka wierzącego w Boga, prawego i sprawiedliwego. Hiob miał siedmiu synów, trzy córki, był majętny i szczęśliwy. Pewnego dnia Bóg zechciał wystawić wiarę Hioba na próbę. Bóg doświadczał do stratami inwentarza, śmiercią jego dzieci a na koniec obsypał trądem. Jednak Hiob nie przestał wierzyć w Boga i mówił „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. / Czemu zła przyjąć nie możemy?”. Księga Hioba poucza, że cierpienie nie zawsze jest zawinione i, że jest środkiem wychowawczym, które uświęca człowieka. Mówi, że cierpienia nie można wytłumaczyć i, że towarzyszy ono człowiekowi przez całe życie. To jedno z najsławniejszych dzieł poświęconych w całości cierpieniu. Księga ta stała się również podstawą do nazwania przepięknej, egzotycznej rośliny, której kwiat przypomina łzę LA LARME DE JOB („Łza Hioba”).
Chrystus na krzyżu cierpiał za nas, jednak nie tylko on jeden poświęcił szczęście za innych. Konrad z III cz. Mickiewiczowskich „Dziadów” mówi: „Ja i ojczyzna to jedno. / Nazywam się Milijon – bo za milijony / Kocham i cierpię katusze.” Konrad w Wielkiej Improwizacji czuł cierpienia całego narodu, utożsamiał się z ojczyzną i cały ten ciężar i nadmiar smutku i rozpaczy doprowadziły go do głębokiego cierpienia. Mickiewicz w „Dziadach” prezentuje nam również inną cierpiącą postać – Gustawa.
Gustaw cierpiał z miłości. Mimo tego, że jego uczucie było odwzajemnione, nie mógł na zawsze pozostać z ukochaną, gdyż dzieliło ich pochodzenie. Ona, z wyższego stanu, zniewolona przez konwenanse i naciski, musiała zrezygnować z Gustawa i wyszła za mąż za innego, wyżej sytuowanego mężczyznę. Cierpienie doprowadziło go do obłędu i z rozpaczy popełnił samobójstwo. Podobnie potoczyły się losy Wertera Goethe’go. Jego wybranka Lotta była prawie zaręczona w chwili kiedy ją poznał i nie była w stanie odrzucić narzeczonego. Darzyła Wertera sympatią, ale gdy zaczęło to niszczyć jej własne późniejsze małżeństwo, zerwała z nim jakikolwiek kontakt. To załamało go i doprowadziło do odebrania sobie życia. Zakazane uczucie łączyło także Romea i Julię Sheakspeare’a. Kochali się do obłędu, jednak ich pochodzenie uniemożliwiało im szczęśliwe życie. Wywodząc się z wrogich sobie rodzin, spotykali się po kryjomu, cierpieli z miłości i tęsknoty. Nawet ich historia zakończyła się tragicznie – oboje zginęli, co położyło kres ich cierpieniom.
Człowiek może jednak być również nieszczęśliwy w miłości odwzajemnionej. Jak śpiewa Justyna Steczkowska: „Zawsze trzeba ranić tego, kogo kocha się najbardziej”. Nasze uczucia niszczą kłótnie, zazdrość, otoczenie. Kochamy i jesteśmy kochani, wiemy o tym, ale ciągle coś stoi nam na drodze do osiągnięcia szczęście absolutnego. Coś bezustannie karze nas cierpieniem.
Literatura pełna jest przypadków miłości i cierpienia związanego z nią. „I zawsze będę się lękał śmierci tych, których kocham./ Jak myśli o Twojej śmierci, kochanie.” pisze Jon Silkin. Przykładem cierpienia po stracie ukochanej osoby może być Mickiewiczowska Karusia z ballady „Romantyczność”, która boleje po stracie Jaśka. Karusia narzeka na niezrozumienie w świecie, chce odejść i podążyć za ukochanym. Obłąkana z miłości i bólu zaczyna mieć wizje Jasia, który jako duch w białej sukience pojawia się przed nią. Miłość, to jeden z najpiękniejszych tematów w sztuce i również nieprzemijający. Nawet dzisiejsza sztuka była w stanie zaprezentować nam obraz Brada Silberlinga „Miasto Aniołów” („City of Angels”), który tak jak dzieła romantyzmu, pokazuje nam miłość i cierpienie. Nicholas Cage (filmowy anioł Seth) i Meg Ryan (pani doktor) zakochują się w sobie, przezwyciężają wszystkie przeciwności losu, nawet takie, jak konieczność stania się człowiekiem i opuszczenia grona aniołów przez Seth’a. Niestety jej pisane jest zginąć w wypadku i wszystko kończy się tragicznie. On cierpi, jego ból widać w każdym geście i słowie. Życie traci sens, ale miłość nie wygasa. To jedna z najpiękniejszych historii, które dane nam było oglądać w dzisiejszych czasach. To romantyzm przetłumaczony na nasz obecny język. Śmierć ukochanej osoby odbiera nam sens życia, czujemy pustkę w każdej sekundzie, jesteśmy samotni..
Samotność sama w sobie sprawia, że człowiek cierpi. Tak ja Wokulski z „Lalki” Bolesława Prusa, którego nie tylko odrzuciła jego ukochana Izabela, ale również całe społeczeństwo. Wokulski był rozdarty pomiędzy dwiema epokami „stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego”. Nie rozumiano jego pragnień i myśli. Chciał wznieść się ponad swoje cierpienie wyśnionym „perpetuum mobile” tam, gdzie stanie się akceptowany. Podobnie toczą się losy Tomasza Judyma z „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego. Jako wykształcony lekarz jest bardzo wrażliwy na krzywdę ludzką i pragnie nieść pomoc wszystkim potrzebującym. Jest niezrozumiały przez społeczeństwo, jednak jego powołanie jest na tyle silne, że jest w stanie odrzucić miłość Joasi i poświęcić się ludziom. Odrzuca ideę rodziny i samotny poświęca się pracy. „Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał”. Cierpiał odrzucony przez społeczeństwo. Cierpiał odrzucając miłość bliskich. Był samotny, ale taką wybrał dla siebie drogę. Samotni, to ludzie, którzy zostali odrzuceni przez innych, albo po prostu tacy, którzy nie potrafią odnaleźć się w świecie. Jak mówił Lis z „Małego Księcia” (Antoine De- Saint Exupery) „Wśród ludzi można być także samotnym”.
Samotnym w swojej ideologii był św. Aleksy („Legenda o św. Aleksym”). Odrzucił dobra materialne i poświęcił się Bogu. Prowadził ascetyczny tryb życia – nic nie posiadał, jedyną wartością dla niego był Bóg. Jest on przykładem zupełnie innego rodzaju cierpienia – cierpienia fizycznego. Św. Aleksy spędził życie pod schodami swojego własnego domu i „każdy nań pomyje lał”. Na rzecz wyższych idei św. Aleksy sam skazał się na cierpienie, mając nadzieję, że przybliży go ono do Boga. Czy miał rację? Czy Ci, którzy skazywali się na cierpienie w ogóle mieli rację? Jaki jest sens samego cierpienia, skoro jest ono tak wszechobecne i ma tyle twarzy?
Cierpienie może być czysto destrukcyjne, lub po prostu nie prowadzące do niczego. Tu mam na myśli egzystencjalizm, wojny i wszystkie te rodzaje bólu, które nie prowadziły do żadnych zmian w człowieku, a wręcz go pogrążały. Młodopolanie umieli jedynie płakać nad swoim tragicznym losem, nie walczyli z nim. Wojny wyniszczały ludzi fizycznie i psychicznie. Zostawiały trwałe rany. Ludzie, którzy zaznali cierpienia w obozach koncentracyjnych nie wynieśli z tego żadnych korzyści. Ich udręka nie zmieniła niczyich poglądów, ginęli i cierpieli masowo – bez jakiegokolwiek sensu. Byli ofiarą okrucieństwa.
Cierpienie ma także drugą stronę – może człowieka zmienić i uzmysłowić mu wiele rzeczy. Tak jak Hiob, czy ludzie niezrozumiali, odrzuceni. Oni poprzez swoje cierpienie dochodzili do rzeczy wyższych – Hiob utwierdził swoją wiarę, inni próbowali się wybić, uciec od codziennego świata poświęcając się rzeczom wielkim. Cierpienie może również wzbogacać miłość – pozwala głębiej czuć i rozumieć. Odkrywa zupełnie inne horyzonty, utwierdza ludzi w miłości i sprawia, że stają się silniejsi. Są w stanie przetrwać coraz więcej, pokonać przeciwności losu, uzmysławiają sobie głębię swoich uczuć a cierpienie zbliża ich do siebie.
Cierpienie jest naszym cieniem – nigdy nas nie opuści. Ale mimo wszystko powinniśmy starać się z nim walczyć. „Najwyższa doskonałość, to umieć zażywać szczęścia swojego istnienia” jak pisze Michał Montaigne. „Należy wierzyć, że w tym powszechnym krzątaniu są też jakieś rzeczy wiekuiste, powszechne” (Maria Dąbrowska) jak na przykład radość i satysfakcja z życia. Do tego właśnie każdy z nas powinien dążyć.


Related Articles