"Gang" w Komendzie Głównej

Polska policja miała teraz naprawdę trudny tydzień. W tekście "Gang w Komendzie Głównej" dziennik opisał proceder współpracy pracowników KGP z gangsterami, m.in. o zakupie przez KGP klimatyzatorów pochodzących z napadów na tiry. Znaczna część informacji okazała się fałszywa. Dzisiaj - po kilku dniach sprawdzania - gazeta już wie, że nad prawdziwymi informacjami z toczącego się śledztwa ktoś "nadbudował" fikcyjne wątki i nic nie wskazuje na istnienie „gangu” w KGP. Dziennikarze zasłaniają się istnieniem informatora-prowokatora i w piątkowej gazecie przepraszają całą policję oraz czytelników za wprowadzenie w błąd.
Według dziennikarzy całą prowokację zaplanować miał szef zarządu CBŚ w Olsztynie, pan Markowski. Tak - według gazety - twierdzi szef łódzkiej policji. Tkaczyk, jak podaje gazeta, poinformował o aferze wojewodę łódzkiego, zastępcę prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika oraz dziennikarzy "GW". Jak twierdzi, ujawnienie sprawy w prasie było dla niego gwarancją, że zostanie rzetelnie zbadana. Dwa miesiące temu "GW" napisała o zakupie przez policję bardzo drogich rejestratorów rozmów. Według gazety, w KGP podejrzewają, że również wtedy dziennikarze otrzymali przeciek od Tkaczyka. Ktoś się zemścił, uderzając jednocześnie we mnie i w "Gazetę" - powiedział dziennikarzom "GW" szef łódzkiej policji. Jakie są jednak konsekwencje „ujawnienia” tej fikcyjnej „afery”?
W związku z ta sprawą, do dymisji podał się już komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz Tkaczyk. Pracę straci prawdopobnie też Jan Markowski.W rozmowie z Radiem Olsztyn, Markowski powiedział, że zarzuty pod jego adresem to bzdury, a komendant Tkaczyk chciał się w ten sposób odegrać na Komendancie Głównym za jego odwołanie z Olsztyna. Szef olsztyńskiego oddziału CBŚ przyznał, że spotykał się z komendantem Tkaczykiem, ale według niego nie rozmawiali na tematy, o których napisała gazeta. Markowski powiedział też, że olsztyńskie CBŚ nie prowadziło żadnych czynności w sprawie opisanej przez "Gazetę Wyborczą". Generalnie jest to nieprawda. To są wymysły i konfabulacje. Nie kontaktowałem się w tej sprawie z Tkaczykiem - powiedział Markowski PAP.
Premier Marek Belka zdymisjonował w środę wiceministra SWiA ds. policji Andrzeja Brachmańskiego. Sam Brachmański uważa, że "GW", "sprzedając" swoich informatorów, "zeszła poniżej wszelkiej krytyki" oraz że nie ma prawa do mówienia, że padła ofiarą prowokacji, bowiem jej dziennikarze, przygotowując materiał, "nie dopełnili zasad rzetelności". O czymś takim dotychczas nie słyszałem, stała się rzecz niewyobrażalna. W podobnych sytuacjach dziennikarze, redaktorzy odchodzą z pracy, ale nie ujawniają nazwisk swoich informatorów - powiedział Brachmański.
Wnioski o przejście na emeryturę złożyli: dyrektor zarządu poznańskiego CBŚ i jego zastępca - dowiedziało się Radio Merkury. Jerzy Jakubowski i Przemysław Woźniak podjęli tę decyzję po rozwiązaniu zarządu poznańskiego biura przez ministra Ryszarda Kalisza.
Także Ryszard Kalisz, szef MSWiA podał się do dymisji. Stało się to także po opublikowaniu krzywdzącego artykułu w GW. Jednak Kalisz powiedział, że jego decyzja nie miała żadnego związku z publikacją "GW". Stwierdził, że decyzję o dymisji podjął w wyniku przeanalizowania całokształtu spraw, które się dzieją w policji. W ostatnim czasie media ujawniły m.in. zaginięcie z magazynów łódzkiej policji kokainy i heroiny, donosiły też o handlu informacjami operacyjnymi w poznańskim CBŚ (oba zarządy rozwiązał w piątek (już jako) minister Kalisz).
Publicysta "Newsweeka" Jerzy Jachowicz uważa, że fałszywe przecieki w policji, skierowane przeciwko Komendzie Głównej, świadczą o olbrzymim kryzysie i konflikcie wewnątrz tej służby. Mówi też, że dla naprawy sytuacji w policji potrzebne są głębokie zmiany. Deklarację szefa resortu Ryszarda Kalisza, że w ciągu 10 dni ma być gotowy plan naprawczy, publicysta określił jako działania pozorowane, typowe dla rządu SLD.
Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów w Poznaniu chce, aby szef MSWiA Ryszard Kalisz zweryfikował decyzję o rozwiązaniu Zarządu Poznańskiego Centralnego Biura Śledczego. Związkowcy protestują przeciwko stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, która - ich zdaniem - deprecjonuje osiągnięcia poznańskiego CBŚ.
"Fakt prowadzenia postępowania przygotowawczego przeciwko jednemu z policjantów z poznańskiego CBŚ nie przesadza wcale o jego winie i nie powinien skutkować potraktowaniem wszystkich jego policjantów jako podejrzanych" - napisali w oświadczeniu związkowcy.
Mimo, że artykuł okazał się fałszywy, Warszawska Prokuratura Okręgowa potwierdziła, że prowadzi śledztwo, dotyczące korupcji w Komendzie Głównej Policji. Rzecznik prokuratury, Maciej Kujawski ujawnił, że w śledztwie pojawiają się nazwiska dwóch cywilnych pracowników wydziału transportu Komendy Głównej oraz innych osób.
Nawiasem mówiąc dziennikarze, którzy wywołali tą (parafrazując przysłowiową) burzę bez wody to ci sami dziennikarze, którzy „ujawnili” tzw. „aferę łódzką” i oskarżyli służbę zdrowia o pobieranie pieniędzy za „uśmiercanie pacjentów”. Wszystko to przypomina dowcip z czasów realnego socjalizmu, gdzie radio Erewan miało podać wiadomość, że na placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody marki Wołga. Na drugi dzień jednak dementowano plotkę. Radio bardzo przepraszało, że niestety nie rozdają, tylko kradną i nie samochody tylko rowery i nie na placu czerwonym tylko w Leningradzie. A Wołga, marzenie wielu Rosjan, była dostępna nie jako samochód, ale jako rzeka do przepłynięcia.



Bibliografia:
1. Gazeta Wyborcza, 23 maj 2005, „Gang w Komendzie Głównej;
2. Gazeta Wyborcza, 28-29 maj 2005 „Lecą głowy i co dalej”;
3. Słowo Polskie, Gazeta Wrocławska, 28-29 maj 2005 „Policjanci umyślnie dezinformowali prasę?”
4. Słowo Polskie, Gazeta Wrocławska, 27 maja 2005 „Głowa wiceministra”;
5. Newsweek, 29 maja 2005, „Zadżumione kadry”;
6. telegazeta
7. www.wp.pl

Related Articles