"Na co by się zdało twoje dobro,gdyby nie istniało zło?..."

Słowa wypowiedziane przez Wolanda skierowane do Mateusza Lewity „Na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie?” Nawiązane są do manicheizmu, którego podstawowym elementem jest dualizm. Dualizm zakłada, że w świecie toczy się walka między dwoma przeciwstawnymi pierwiastkami: światłem (dobrem) i ciemnością (złem). Walka ta toczy się w każdym człowieku, ponieważ ma on dwie dusze, jedną związaną ze złem a drugą z dobrem.

Zło jest wszędzie i jest wieczne, jest zależne od dobra. Ich walka nie podlega żadnym ograniczeniom czasowym. Trwa od zarania dziejów i trwać będzie zawsze. Pojęcia te nie wykluczają się i nie mogą istnieć jedno bez drugiego. Dobro i zło. Biel i czerń. Prawda i fałsz. W pierwszej chwili wydają się te pojęcia przeciwieństwami, ale gdy się głębiej nad tym zastanowimy, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę są bardzo do siebie podobne. Skąd ten wniosek? Ponieważ wszystkie one są wartościami względnymi, empirycznie niedefiniowalnymi. Nie znaczy to, że człowiek nie odróżnia bieli od czerni, pokazuje tylko, że w szczególnej sytuacji czarne zmienia się w białe i na odwrót.

Ten przykład pokazuje jedno: niedoskonałość ludzkiej percepcji, a co za tym idzie, ludzkiego pojmowania świata. Jak w „Mistrzu i Małogorzacie” Diabeł nie zdolny był do tego, aby czynić zło, ponieważ w świecie tak skorumpowanym i zepsutym, czynienie zła przeradzało się w dobro. Aby docenić dobro trzeba poznać smak zła. Woland zwraca uwagę Lewicie, że wszystko ma swoje znaczenie, każdy ma własny cel w życiu. Woland wbrew pozorom to bohater pozytywny, niosący pomoc prześladowanym i karcący grzeszników. Dobro i zło muszą istnieć obok siebie. Wierząc w dobro, trzeba wierzyć także w zło i Bóg wysyłając szatana do Moskwy, chce potwierdzić swoje istnienie.Bułhakow znakomicie oddał klimat stalinowskiej Moskwy, w której pojawia się szatan ze świtą, by w tym piekle na ziemi, choć na krótki czas, przywrócić względny porządek. W jego powieści panuje przypadkowość i destrukcja, ukazana jest niejednoznaczność świata. Niesprawiedliwość, która istnieje w świecie przedstawionym w „Mistrzu i Małgorzacie” jest spowodowana działaniem właśnie tych dwóch nieodłącznych wartości jakimi są dobro i zło. Woland ze swoją świtą wprowadzają zamęt, a czasem i porządek jak się okazuje. Wykrzywiony „porządek” wartości to ukazanie w zestawieniu z moskiewską komunistyczną rzeczywistością, że szatan jest dobrem. Nie wynika to z jego istoty, lecz z tego, że Bóg zechciał uczynić z szatana swoje narzędzie w Moskwie. Toteż w powieści walka dobra ze złem rozgrywa się miedzy bohaterami rzeczywistego świata Moskwy początku tego wieku, a szatanem, który realizuje boskie zamiary w stosunku do tego świata. W powieści Moskwa jest siedliskiem zła. Nie metafizycznego, którego korzenie tkwią w nieczystych siłach, a takiego zwykłego zła, jakie ludzie potrafią sobie wyrządzać nawzajem. Totalitarna rzeczywistość miasta jest z gruntu niedobra. Odrzuca ona bowiem istnienie świata pozazmysłowego, nakazuje przyjęcie ateistycznej postawy w życiu, zniewala ludzi i przedstawia im jedynie słuszny światopogląd. W takim świecie ludzie tracą wartości wytworzone przez tysiąclecia cywilizacji. Zwykła moralność zastąpiona zostaje moralnością socjalistyczną, która podporządkowana jest interesowi partyjnych notabli. Dotychczasowe wartości moralne, które każdemu człowiekowi wszczepiała wielowiekowa kultura, zastąpione zostały odgórnymi nakazami, zaleceniami i wskazaniami. Skrępowano ludzką swobodę myślenia. Ludzkim refleksjom nad światem i życiem postawiono wyraźne i nieprzekraczalne granice. Nie ma Boga, nie ma diabła, nie ma duchów, ani żadnych nadprzyrodzonych zjawisk. Jest partia, jest kolektyw i im trzeba być posłusznym. Są imperialiści, którzy chcą zniszczyć ustrój społecznej sprawiedliwości i ich trzeba się bać. Są wreszcie wywrotowcy, którym nie podoba się system i należy ich tępić. Wywrotowcem i publicznym wrogiem stawał się każdy, kto ośmielił się mieć odmienne od oficjalnego spojrzenie na życie i problemy świata. W takiej wypaczonej rzeczywistości szatan nie miał wiele do roboty. Ona sama doskonale psuła ludzi i popychała ich na drogę grzechu. Mieszkańcy Moskwy, zanurzeni w ten nakazowo-rozdzielczy system, chcąc nie chcąc, stawali się źli. Bowiem żeby do czegoś dojść w życiu, wciąż trzeba było kłamać. Należało bezkrytycznie, często wbrew samemu sobie, przyjąć oficjalny system wartości. Posiadanie dóbr, stanowiska, przywileje nie zależały od ludzkich zdolności, a od kaprysów partyjnych dygnitarzy. Aby więc coś uzyskać, trzeba mieć było przychylność swoich przełożonych. Zdobywało się ją przekupstwem i pochlebstwem. Kwitło łapówkarstwo, a fałszywość i dwulicowość stawały się najwyższymi cnotami, znacznie ułatwiającymi życie. Tak wyglądała moskiewska codzienność. W tym świecie nie było miejsca dla ludzi dobrych, kierujących się przedrewolucyjną moralnością. Oni spychani byli na margines życia i skrupulatnie izolowani od "zdrowego" trzonu społeczeństwa socjalistycznego. Ludzie dobrzy i wrażliwi, których moskiewska rzeczywistość napawała odrazą i wstrętem, zapełniali psychiatryczne kliniki i więzienia jako wykolejeńcy społeczni, nie potrafiący korzystać z dobrodziejstw ustroju. Taki los spotkał Mistrza. Jego powieść o Piłacie i Jezusie, poruszająca ważne egzystencjalne problemy, została uznana za nieprawomyślną i stała się przedmiotem zaciekłej prasowej krytyki. Niemniej, było to dzieło tak wielkie, że wywołało zainteresowanie samego Boga, który poprzez szatana postanowił wmieszać się w życie artystycznego światka Moskwy. Działalność Wolanda w mieście powoduje demaskację fałszywej rzeczywistości, będącej wytworem wszechobecnej propagandy i komunistycznego sposobu myślenia. Ośmiesza on żyjących w wiecznym kłamstwie mieszkańców Moskwy. Uświadamia im pustotę nowomowy, jaką się posługują. Wyjaśnia na przykład bufetowemu, że nie ma takiego określenia jak "druga świeżość". Albo towar jest świeży, albo nieświeży. Pojęcia świeżości nie da się stopniować. Bufetowy ze zdziwieniem odkrywa tę oczywistą prawdę. Poczynania Wolanda i jego diabelskiej świty zakrojone są na szerszą skalę. Ośmiesza on urzędniczą, biurokratyczną machinę, kpi z przybyłych na kabaretowy spektakl widzów. Pokazuje ludziom, w jak zakłamanym świecie przyszło im żyć. Tak więc działania szatana i diabłów w Moskwie są przejawem walki dobra z ogarniającym miasto złem. To dobro nie przejawia się w dobrych uczynkach, do których diabły przecież nie są zdolne, a w zwalczaniu i wyśmiewaniu bezsensu i nieprawości życia w Moskwie. Ferment, jaki wprowadza Woland w Moskwie, nie trwa jednak długo. Komunistyczna rzeczywistość szybko odzyskuje zachwianą równowagę. Działania diabłów zostają uznane za wrogą agenturalną działalność, która wymierzona była przeciw systemowi. Celem Wolanda nie było zresztą obalenie totalitarnego systemu. Bóg dał mu inne zadanie. Woland miał wynagrodzić Mistrzowi i Małgorzacie ich szczytne cechy - odwagę, śmiałość w mówieniu prawdy i niepokorność wobec kłamliwego świata Moskwy. Zamęt w mieście uczynił Woland niejako przy okazji, wynika on z jego diabelskiej przewrotności. Mimo tego że życie w mieście szybko wróciło na swe dawne tory, kilka osób, które bezpośrednio zetknęły się z szatanem, już nie odzyskało wcześniejszego spokoju ducha. Kontakt z siłą nadprzyrodzoną zasiał w nich wątpliwości w słuszność totalitarnej ideologii, zmącił ich na wskroś świecki światopogląd. Mistrz i Małgorzata, mimo iż wyróżniali się z zepsutej moskiewskiej rzeczywistości, nie zasłużyli na rajską nagrodę. Mistrz okazał się słaby. Zwątpił w siebie i zniszczył swoje dzieło. Małgorzata zaś zawarła pakt z diabłem dla ratowania Mistrza. Niemniej Bóg w uznaniu ich szlachetności wynagrodził ich. Podarował im namiastkę raju - spokój. Mistrzowi Bóg pozwolił jeszcze zakończyć jego dzieło i uwolnić Piłata z długiej pokuty za okazaną podczas procesu Jezusa słabość.

Walka dobra ze złem przebiega więc w powieści w dość niecodzienny sposób. Obrońcą dobra zostaje szatan. Nie prowadzi on walki ze złem, gdyż musiałby walczyć sam ze sobą. Z boskiego nakazu ratuje tylko okruchy dobra - Mistrza i Małgorzatę z przeżartego złem świata totalitarnej Moskwy. Ważną sprawą w oczach autora jest także motyw wybaczania win ujęty na końcu utworu. Zło jest rezultatem słabości człowieka więc powinna istnieć możliwość wybaczania. Wątek miłosierdzia autor zaczerpnął z chrześcijaństwa. Przebaczenie można uzyskać jedynie wtedy, gdy człowiek sam zrozumiał swoją winę, okazał skruchę i odkupił ją przez własne cierpienie.

Related Articles