Wierzyć oznacza dla mnie...

Temat pracy wydaje się być bardzo prosty. Przecież każdy wie, co to takiego „wiara”.
A jednak po zastanowieniu się nie wiedziałam, co mam napisać... Sięgnęłam więc po słownik. Definiuje on wiarę jako „przeświadczenie, pewność, że coś jest prawdziwe; zaufanie”. Jednak to są tylko słowa, które mówią, czym powinna być wiara. Co oznacza ona dla mnie? Przemyśle to w dalszej części mojej pracy.

Umysł ludzki posiada zdolności, których nie posiadają zwierzęta, bądź wykształciły w małym tylko stopniu. Jedną z nich jest umiejętność myślenia abstrakcyjnego i stawiania pytań o egzystencje. Chyba każdy z nas zastanawiał się kiedyś, dlaczego świat jest taki, jaki jest, skąd właściwie wziął się świat i „ja”, co się ze mną stanie po śmierci. Odpowiedzi na te pytania wymagały stworzenia takich pojęć jak: cel, dobro i zło, sprawiedliwość. Od tysięcy lat ludzie odnajdywali odpowiedzią na te i wiele innych pytań w wierzeniach religijnych.

Moim zdaniem dla „dzisiejszych” ludzi religia spełnia trzy podstawowe funkcje: pomaga człowiekowi w nieustannej walce z natura, pomaga pogodzić się z okrutnym przeznaczeniem (przede wszystkim z nieuchronna śmiercią), daje nadzieje na sprawiedliwość i życie po śmierci. Jednak ja tak nie myślę. Oczywiście podane wyżej rzeczy są dla mnie ważne, ale nie najważniejsze. Uważam, ze nie po to pierwsi chrześcijanie cierpieli.

Jezus w swej nauce zachęcał do pokuty i wyrzeczenia się grzechu, wyzbycia się doczesnych pragnień, propagował miłość i dobroć oraz mówił o zbliżającym się Sądzie Ostatecznym, w czasie którego grzeszne dusze zostaną skazane na wieczne potępienie. W końcu Jezus został osadzony i ukrzyżowany przez Rzymian, jako domniemany przestępca polityczny – KRÓL ŻYDOWSKI. Zwolennicy nauki Jezusa pozostawali w mniejszości, dlatego byli traktowani jako jedna z wielu sekt żydowskich. Prześladowania, jakie nastąpiły były okrutne. Głównym wykroczeniem chrześcijan było to, że nie uznawali oni boskości cesarza i bóstw rzymskich. Częściowo przyczyna niechęci mogło być to, że wykluczali ze swojej społeczności ludzi niewierzących i ich nieprzejednaność w kwestiach religijnych. Poza tym nie dopełniali „obowiązków” obywatelskich, odmawiając noszenia broni.

Pomimo całego okrucieństwa, prześladowania były krótkotrwałe, wiec moim zdaniem nie zagrażały religii, a wręcz przeciwnie – wzmacniały w wierze wyznawców, którym udało się przetrwać. Dzięki sile psychicznej pierwszych chrześcijan religia przetrwała do czasów ówczesnych. I to z nich powinniśmy brać przykład. Właśnie oni reprezentowali prawdziwa wiarę. Trzeba pamiętać także o kryzysach chrześcijaństwa, przykładem, których była reformacja i wojny religijne trwające do 1648 r.

W związku z tymi wszystkimi historycznymi zdarzeniami uważam, że warto wierzyć w istnienie Boga. Niepokoi mnie tylko jedna sprawa. Jest napisane „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Ewangelia według świętego Marka 12, 31), „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem” (Ewangelia według świętego Jana 15, 12), „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najbliższych, Mnieście uczynili” (Ewangelia według świętego Mateusza 25, 40) i wiele innych słów mówiących o pokoju. A w mediach ciągle o morderstwach i wojnach. Do czego dąży świat i żyjący na nim ludzie? Czy wszyscy zapomnieli o osobie, która nas kocha, opiekuje się nami, o osobie, dzięki której istniejmy? Chyba nikt nie pamięta słów Jezusa: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Ewangelia według swietego Mateusz 5, 48). Wątpię czy kiedykolwiek uda nam się sprostac tej prośbie.
Jednak pociesza mnie fragment pierwszego listu świętego Pawła do Koryntian: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (13, 13)

Related Articles