Referat o 'Le Monde'.

Dziennikarstwo Odsłon: 675
LE MONDE
Historia pisma

Powstanie ‘Le Monde’ wiąże się z trzema osobami. Byli to profesorowie prawa i dziennikarze: Hubert Beuve- Mery, Rene Courtin oraz Christian Funck- Brentano. To właśnie oni założyli ‘Le Monde’. Za głównego założyciela uznaje się jednak Beuve- Merego, który został dyrektorem pisma; dwaj pozostali natomiast zostali członkami dyrekcji.
‘Le Monde’ ukazał się w miejsce znanego przed wojną i ukazującego się oficjalnie w czasie wojny ‘Les Temps’. Został on zamknięty pod zarzutem kolaboracji z nazistami.
11 grudnia 1944 roku Beuve- Mery założył stowarzyszenie akcjonariuszy (S.A.R.L.) ‘Le Monde’ z kapitałem 200 tysięcy franków w dawnym lokalu ‘Les Temps’.
Pierwszy numer ‘Le Monde’ ukazał się 19 grudnia 1944 roku w nakładzie 140 tysięcy egzemplarzy i formacie zbliżonym do ‘Les Temps’. „Pierwszą ambicją było dostarczenie czytelnikowi informacji jasnych, prawdziwych i jak tylko możliwe- szybkich i pełnych”- pisze późniejszy dyrektor Jacques Fauvet.
Jednak już w styczniu następnego roku gazety we Francji musiały zmniejszyć swój format z powodu braku papieru. ‘Le Monde’, aby „uniknąć zmniejszenia informacji”, zdecydował się na ograniczenie nakładu o połowę.
Początkowo dziennik drukował oficjalne dokumenty z dziedziny polityki międzynarodowej- pierwszy numer zawierał m.in. tekst układu o przyjaźni Francji i ZSRR. Dość szybko uplasował się w czołówce paryskich dzienników ogólnokrajowych. Jednak od 1947 roku cała niemal prasa francuska przeżywała dotkliwe trudności- nakład ‘LM’ w czerwcu tego roku oscylował wokół około 174 tysięcy egzemplarzy.
Z początkiem lat pięćdziesiątych paryski dziennik zaczął stopniowo zwracać na siebie uwagę czytelników wykształconych, liberalnej burżuazji, inteligencji oraz studentów. Jednocześnie pismo doznało wstrząsu spowodowanego przyczynami personalnymi. Dwaj czołowi założyciele pisma- Courtin i Funck- Brentano opuścili redakcję. Decyzja taka została przez nich podjęta na skutek licznych scysji z ojcem ‘Le Monde’- Beuve- Merym. Ten ostatni także złożył dymisję, ale pod naciskiem zespołu redakcyjnego oraz kół liberalnych z paryskiego świata nauki i polityki po pewnym czasie ją wycofał. Niesnaski między trzema panami zrodziły się na tle różnic co do linii politycznej dziennika, niezbyt jasnej i konsekwentnej. Beuve- Mery prezentował swoisty neutralizm polityczny, który wyrażał się z jednej strony dążeniem do uniezależnienia prasy od państwa, z drugiej- kwestionowaniem roli Paktu Atlantyckiego jako gwaranta bezpieczeństwa Francji. Courtin i Funck- Brentano nie zgadzali się z ‘antyatlantyckim’ stanowiskiem założyciela pisma. Takie stanowisko wywołało także krytyczną reakcję prasy lewicowej i prawicowej ( ‘Le Figaro’ np. odrzuciło linię ‘LM’).
‘Le Monde’ wywarł jednak w tym samym czasie duży wpływ na prasę francuską swoją inicjatywą ‘statutową’. W grudniu 1951 roku powstało stowarzyszenie jego redaktorów- Societe des Redacteurs du Monde, uczestniczące w kapitale zakładowym dziennika jako współwłaściciel. Jego członkowie wyrazili poparcie dla Beuve- Merego. W ten sposób zarysowało się nowe rozwiązanie, w którym liberalni przedstawiciele świata prasy widzieli ratunek przed skutkami kapitalizacji i koncentracji.
Samo powstanie Stowarzyszenia Redaktorów było, można powiedzieć, dość przypadkowe i ściśle związane ze wspomnianym wyżej konfliktem założycieli pisma. Odrzucając dymisję Beuve- Merego, zespół redakcyjny uznał, że zdobycie dla siebie współwłasności całego przedsiębiorstwa zapewni gazecie niezależność. I faktycznie- udało mu się przejąć wtenczas 28% akcji, dając mu tym samym prawo veta we wszystkich zasadniczych decyzjach dotyczących pisma. Był to także pierwszy krok w kierunku zwiększania wpływów twórców gazety i przeobrażania jej w przedsięwzięcie służące innym celom niż zysk.
W roku 1968 dokonano reorganizacji stowarzyszenia. Zmodyfikowano statut, powstały stowarzyszenia wydawców i urzędników. Kapitał podzielono na 1000 części, z czego 400 znalazło się w rękach założycieli lub ich spadkobierców, 110 należy do żyrantów, a 490 do pracowników zgrupowanych w trzech stowarzyszeniach: redaktorów, kadr technicznych oraz pozostałych służb. Oznaczało to rzeczywistą możliwość kontrolowania przez zespół wytwórców polityki kierownictwa gazety, wybieranego zresztą przez pracowników.
Początki lat sześćdziesiątych nie okazały się dla ‘Le Monde’ łaskawe. W wyniku puczu generałów w Algierze gen. De Gaulle zagroził zamknięciem pisma pod zarzutem zdrady tajemnicy wojskowej. Dokonano też w tym czasie zamachu na Beuve – Mere’ym. ‘Le Monde’ w całej tej sytuacji starało się zachować ton powściągliwy, opowiadając się jednak za politycznym rozwiązaniem kwestii, zgodnym z aspiracjami narodu algierskiego.
Zbliżanie się wyborów prezydenckich w grudniu 1965 roku stanowiło dla dziennika szansę na odegranie ważnej politycznej roli (podobnie jak pozostałym środkom przekazu). Przełożyło się to w oczywisty sposób na nakład pisma, który odnotował wzrost o 180 tysięcy egzemplarzy, co dało liczbę 485 tysięcy.
Popularność dziennika rosła, również za granicą. Hubert Beuve- Mery uchodził za wyjątkowy autorytet w świecie prasy francuskiej. Konsekwentnie realizował koncepcję pisma prestiżowego typu ‘Timesa’ czy ‘New York Timesa’, dostarczającego nie tyle informacji, co głębokiej publicystyki. Jednocześnie „cieszył się” opinią despoty, który zamyka dziennikarzy, każąc im pisać teksty (czasem nawet z miesięcznym wyprzedzeniem) i wypuszczając ich dopiero po ukończeniu zadania.
W 1969 roku Beuve- Mery opuścił dyrekcję, ustępując miejsca Jecques’owi Fauvetowi i Andre Fontaine’owi jako redaktorowi naczelnemu. Ojciec ‘Le Monde’ zmarł dwadzieścia lat później.
W latach osiemdziesiątych pismo Fauveta dotknęły trudności ekonomiczne, co wymusiło konieczność poszukiwania nowych rozwiązań. Odbiło się to również na zmianach na stanowiskach dyrektora pisma: Andre Laurens (1982-1985), po nim został Andre Fontaine (1985-1991), następnie Jacques Lesourne (1991-1994), obecnie Jean- Marie Colombani ( od 1994 roku).
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych podjęto szereg działań oszczędnościowych, m.in. obniżkę płac, sprzedaż siedziby redakcji, a przede wszystkim powiększenie kapitału dzięki udziałowi grup zewnętrznych. W 1985 roku utworzone zostały: Stowarzyszenie czytelników oraz Stowarzyszenie przedsiębiorstw, uzyskując 240 udziałów i wnosząc około 25 milionów franków. Mimo to utrzymany został artykuł 27 statutu wykluczający działalność dla zysku. Od 1989 roku poważną rolę odgrywa kapitał zagraniczny.
W grudniu 1994 roku, po pojawieniu się kolejnych problemów finansowych, forma stowarzyszenia została przekształcona ze stowarzyszenia anonimowego z ograniczoną odpowiedzialnością (SARL) na stowarzyszenie anonimowe (SA) z dyrekcją i radą nadzorczą, sprawującą stałą kontrolę nad zarządzaniem. Wchodzą do niej przedstawiciele obydwu wspomnianych grup udziałowców. Jednak na powiększeniu kapitału się nie skończyło- zmianie uległ także statut: dawny duch mecenatu społecznego zastąpiony został działalnością komercyjną. „ Przyszłość pokaże, jakie będą skutki wpływu tego ducha współczesności na dawne pragnienia założycieli dziennika. Po ogłoszeniu wiadomości o reformach sprzedaż dziennika w kioskach wzrosła o przeszło 12%, a prenumerata w ciągu pierwszych trzech miesięcy zwiększyła się 0 3,3%”- pisało w tym czasie ‘Le Monde’.
W 1996 roku akcjonariusze „wewnętrzni” kontrolowali 54% kapitału, natomiast „zewnętrzni” posiadali 46%,z czego 11% przypadało na Stowarzyszenie Czytelników, a 35% na rozmaite przedsiębiorstwa o małej części udziałów. W latach 1998-99 udział pracowników zwiększył się przez subskrypcję akcji zarezerwowanych dla nich. Poważnym udziałowcem stał się m.in. Hachette. Obecna lista udziałowców jest dość długa:
• Stowarzyszenie redaktorów- 36,21%;
• Stowarzyszenie Hubert Beuve- Mery- 14,41%;
• Stowarzyszenie czytelników- 11,64%;
• Przedsiębiorstwa ‘Le Monde’- 11,54%;
• Le Monde investisseurs (S.A. Le Monde. Credit Localde France, Artemis,CLT, Finances et communication, Agopuls)- 8.81%;
• Iena Presse ( SA Le Monde, SAGEN)- 5,48%;
• Le de presse ( SA Le Monde, Editrice la Stampa SPA, Edipresse, Fimalac, Canal Plus)- 5,31%.
Pozostałymi udziałowcami są: stowarzyszenie pracowników, stowarzyszenie wydawców i Jean- Marie Colombani. Jak widać w obecnym kapitale ‘Le Monde’ uczestniczą przedsiębiorstwa zagraniczne ( CLT- Luksemburg, Edipresse Publicatin- Szwajcaria, włoska Editrice la Stampa).
W okresie dyrekcji Colombaniego ‘Le Monde’ odzyskał równowagę finansową. W 1998 roku zainwestował 35% kapitału w magazyn informacyjny L’ Europeen (francuskie wydanie tygodnika brytyjskiego). Le Monde wydaje w dużych nakładach odrębne wydawnictwa jak: ‘Dossiers et Documents’, ‘Le Monde Diplomatique’, ‘Le Monde de l’ Education’, ‘Le Monde Philatelistes’ oraz tygodniowy wybór wiadomości dla zagranicy w języku francuskim i angielskim. Lista inicjatyw wydawniczych jest zresztą szersza, m.in. o edycje książkowe.


‘Le Monde’ dzisiaj

‘Le Monde’ to najbardziej renomowany dziennik francuski- ceniony nie tylko w kraju, ale też poza jego granicami. Porównuje się go do prestiżowych tytułów ‘The New York Times’ i ‘Times’. W układzie prasy jest zwykle umiejscawiany w centrum, ale pozycja ta bywa kwestionowana zarówno przez prawicę, jak i lewicę ( często można spotkać określenie gazety jako centrolewicowa). ‘Le Monde’ jest trybuną ‘dziennikarstwa interpretacyjnego’, gdzie najważniejsze są publicystyka i komentarze, a nie sucha informacja, jak to zwykle bywa w dziennikach. Forma, jaką przyjęło pismo jest raczej kojarzona z tygodnikami społecznymi. Sama gazeta określa się jako niezależna politycznie i obiektywna.
Dyrektorem pisma jest nadal Jean- Marie Colombani ( od 1994 roku), zaś redaktorem naczelnym Edwy Plenel.
Treść dziennika dzieli się na siedem działów: Międzynarodowy, Horyzonty, Przedsiębiorstwa, Społeczeństwo, Dzisiaj, Kultura, Sport. Główny grzbiet pisma uzupełniają dodatki tygodniowe: Ekonomia ( w poniedziałki), Inicjatywy- zatrudnienie ( wtorki), Świat Książki ( środa), TRM (telewizja- radio- multimedia, soboty) ‘Des Livres’ (dodatek społeczno- kulturalny, piątki).
Artykuły są długie, wyczerpujące. Nastawienie na treść podkreśla stosunkowo uboga i monotonna szata graficzna. Zmiana szaty graficznej miała miejsce w 1995 roku, kiedy to zwiększono ilość informacji z zakresu gospodarki i finansów. Dziennik dość długo bronił się przed wprowadzeniem na swoje łamy koloru. Stało się to dopiero w 1998 roku. Jednak, trzeba przyznać, że obecnie jest oszczędny w gospodarowaniu kolorem.
Na pierwszej stronie każdego numeru zawsze widnieje rysunek satyryczny.
‘Le Monde’ ma też swoją stronę internetową- od grudnia 1995 roku. Jest ona zredagowana profesjonalnie i , co ciekawe, znajdują się na niej również artykuły, których nie ma w wersji tradycyjnej.
Wiarygodność dziennika została nadszarpnięta publikacją książki dwóch dziennikarzy- Pierra Peana i Philippa Cohena „La face cachee du Monde” („Ukryta twarz Le Monde”), w której donoszą o wielu skandalach z ‘Le Monde’m’ oraz J.-M. Colombanim i Edwym Plenelem w tle. Ogólnie rzecz ujmując, chodziło o stronniczość dyrektora i redaktora naczelnego oraz afery finansowe, w które byli zamieszani.




Nakład i Czytelnictwo

Poniższa tabela przedstawia nakład ‘Le Monde’ na tle innych dzienników krajowych:


DZIENNIKI KRAJOWE
Editeurs de presse


OJD Presse Grand Public



13 enregistrement(s) slectionn(s).



Quotidiens Nationaux (01.01)
Nom des supports Priode Tirage Diff. Paye Diff. Totale
AUJOURD'HUI EN FRANCE
2003-2004 247 175 152 434 153 392
LA CROIX
2003-2004 117 944 96 669 99 771
LES ECHOS
2003-2004 177 063 118 952 138 881
L'EQUIPE EDITION GENERALE
2003-2004 512 162 358 562 361 972
LE FIGARO
2003-2004 449 112 347 174 352 818
FRANCE SOIR
2003-2004 121 196 70 477 71 406
L'HUMANITE
2003-2004 73 970 47 835 52 630
INTERNATIONAL HERALD TRIBUNE
2003-2004 329 094 198 104 239 046
LIBERATION
2003-2004 220 232 156 247 158 086
LE MONDE
2003-2004 518 638 380 812 390 356
PARIS TURF
2003-2004 141 288 85 992 86 512
LE PARISIEN + AUJOURD'HUI EN FRANCE (Couplage)
2003-2004 680 849 504 134 511 090
LA TRIBUNE
2003-2004 124 053 80 126 93 431


Tirage – nakład, Diff. Payee – sprzedaż egz. płatnych, Diff. Totale – łączna dystrybucja

Wynika z niej, iż ‘Le Monde’ plasuje się wśród dzienników krajowych na drugiej pozycji, ze stosunkowo niewielką stratą względem ‘Le Parisien’. Warto zaznaczyć, że apogeum popularności dziennika przypadło na 1980 rok, kiedy nakład sprzedany wynosił 445 tysięcy egzemplarzy.
Dość duży jest tez wskaźnik prenumeraty, który oscyluje wokół około 30% nakładu.


Poniżej zaś mamy tabelę obrazującą zmiany nakładu ‘Le Monde’ w przeciągu ostatnich czterech lat:




Type d'adhrent Presse Ecrite

Catgorie de Presse Quotidiens (01)

Sous-catgorie Quotidiens Nationaux (01.01)


Priodicit Quotidien

Bureau OJD Presse Grand Public



Priode Tirage Diff. paye Diff. Totale
2000 521 460 392 772 402 444
2001 544 533 405 983 415 324
2002 551 686 407 085 416 774
2003 533 148 389 249 398 939
2003-2004 518 638 380 812 390 356
LEGENDES :
NM : Nouveau Membre de Diffusion Contrle
NC : non communiqu
Chiffres italiques-maigre : chiffres dclars par l'diteur (DSH)
Chiffres gras : chiffres contrls par Diffusion contrle.


Tirage
Diffusion Paye

Diffusion totale





rendered in 147.64ms.





Jak widać, po chwilowym wzroście sprzedawanego nakładu w latach 2001- 2002, mamy do czynienia z ponownym spadkiem w kolejnym roku i na przełomie lat 2003- 2004. Nie jest to jednak spadek drastyczny.

‘Le Monde’, jak każda gazeta elitarna, nie zwraca się do czytelnika bez odpowiedniego przygotowania. Odbiorcami są ludzie wykształceni, często na wysokich stanowiskach, zaliczający się do dwóch grup: „czytelnik obywatel” oraz „czytelnik indywidualność”. Dziennik ten jest czytywany głównie przez mężczyzn (ok. 60%) poniżej 50 roku życia, głównie w rejonie paryskim ( na prowincji rozchodzi się około 40% nakładu). Wśród czytelników przeważają ludzie wolnych zawodów. Dziennik stanowi dla nich niezbędną lekturę, nawet jeśli nie podzielają jego tendencji „umiarkowanie postępowych”. Około 50% czytelników ‘Le Monde’ to ludzie z wyższym wykształceniem. Łączna liczba czytelników to około 2 mln ( dane z 1998 roku).


Reklama

Obecnie dochody z reklam stanowią w ‘Le Monde’ około 70%. Dla porównania: w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych liczba ta wynosiła 65%. Jednak ‘Le Monde’, jako pismo prestiżowe, może sobie pozwolić na pewne ograniczenia dotyczące reklam. Takim właśnie sposobem stało się dopasowywanie wyglądu reklamy drukowanej do ogólnej szaty graficznej danej strony pisma. Jeśli reklama w wyraźny sposób odbiega od wyglądu strony, jest odrzucana.


Publikacje

• ‘Le Monde’ niejednokrotnie wypowiadał się krytycznie o przedstawicielach władz i innych osobach publicznych

Wymownym przykładem jest określenie króla Maroka, który przyjechał z wizytą do Francji, jako króla narkotykowego, pozwalającego na handel tymi środkami. Dziennikowi został za to wytoczony proces przez ministerstwo spraw zagranicznych Maroka.
Dziennik niejednokrotnie krytykował też politykę Francoisa Mitterranda. Zwolennicy prezydenta na znak protestu nie kupowali pisma.
Dość szerokim echem odbiła się również publikacja ‘Le Monde’ demaskująca homoseksualne skandale na brytyjskim dworze królewskim, w które miał być zamieszany książę (listopad’ 2003). Temat ten był w tym czasie w Wielkiej Brytanii objęty częściowym zakazem publikacji. Brytyjskie wydanie ‘Le Monde’ zapytywało, czy książę Karol jest bi- czy homoseksualistą. Zwracało też uwagę, że brytyjska prasa zmuszona przez cenzurę ‘mówi tak, aby nic nie powiedzieć’. Dystrybutor ‘LM’ w Wlk. Brytanii- ‘Financial Times’- wstrzymał kolportaż tego wydania gazety. Aby potem uniknąć procesu zapłacił francuskiemu dziennikowi odszkodowanie. Nie miałby bowiem szans na wygranie procesu, gdyż- wedle słów brytyjskich dziennikarzy- artykuł był przykładem rzetelnego, odpowiedzialnego dziennikarstwa.

• Artykuły dotyczące Polski i Polaków dość często goszczą na łamach ‘Le Monde’

Niewątpliwie uwagę zwraca publikacja będąca następstwem zakupu przez nasz rząd wielozadaniowych samolotów amerykańskich, zamiast francuskich. ‘Le Monde’ napisało wówczas (nie do końca w związku z meritum sprawy)- w akcie zemsty- że „ Polacy są antysemitami, który to antysemityzm wyssali z mlekiem matki” (trawestacja własna) oraz że jest wiele miejsc takich jak Jedwabne.

Dość szeroko jest także komentowana polska polityka zagraniczna, i to raczej w sposób niezbyt pozytywny, m.in.:
Przede wszystkim jednak Polacy żądają zniesienia wiz do USA - zauważa gazeta. Według dziennika Polska, która "piętnaście lat temu wróciła do demokratycznej rodziny europejskiej", zbyt emocjonalnie dochodzi swoich racji na forum międzynarodowym. "Problemem nie są jej ambicje, ale zbyt emocjonalny sposób, w jaki je okazuje" - podkreśla "Le Monde".
W stosunkach międzynarodowych Polski jest "zbyt dużo historii i zbyt dużo emocji, które kładą się cieniem na relacje z jej sąsiadami i partnerami. Pokazują to debaty wokół obchodów 60. rocznicy Powstania Warszawskiego" - pisze "Le Monde". Komentator dziennika Christophe Chatelot podkreśla, że szczególnie polskie stosunki z Paryżem kształtują się "pod znakiem emocji". Jak pisze, listę zarzutów pod adresem Francji, słusznych czy niesłusznych, wydłuża brak odpowiedniej reprezentacji podczas obchodów rocznicy Powstania.
Według "Le Monde" Polacy nie zapomnieli prezydentowi Jacques''owi Chiracowi jego wypowiedzi w kontekście zaangażowania Polski w Iraku, że Polska "straciła dobrą okazję do milczenia".
Natomiast przez stronę francuską zakup przez nasz kraj amerykańskiego samolotu wielozadaniowego F-16, zamiast wybrania sprzętu europejskiego, jest odbierany jako "brak solidarności europejskiej". Podobnie ogłoszenie wiosną przez polskich żołnierzy, że znaleźli w Iraku francuskie pociski, co miało świadczyć o złamaniu przez Francję embarga, nie wpłynęło dobrze na dwustronne stosunki.
Dziennik dodaje, że w Unii Europejskiej nie podoba się poparcie Polski dla przystąpienia do UE Ukrainy, przy sprzeciwie Moskwy.
Ale - jak podkreśla "Le Monde" - Polska nie szczędzi krytyki nawet Stanom Zjednoczonym. "Polacy oczekują z niecierpliwością kontraktów gospodarczych jako zapłaty za swoje zaangażowanie w Iraku. Niecierpliwią się także w oczekiwaniu na inwestycje offsetowe, które powinny zrekompensować zakup F-16. Polacy, którzy muszą mieć wizę do USA, jako upokorzenie odbierają procedury kontroli, którym są poddawani. Żadna wizyta prezydenta ani premiera nie doprowadziła dotychczas do ich anulowania" - pisze "Le Monde".
Komentując konflikt wokół konstytucji lub wybory do Parlamentu Europejskiego, francuska prasa przypomina często o dominującej w naszej polityce skłonności do ultrakatolickiego, narodowego i antyeuropejskiego ekstremizmu. „Jako krzyżowiec antyeuropejski Jarosław Kaczyński nie będzie z pewnością mocniejszy od ultrakatolickiej Ligi Polskich Rodzin ani od swych populistycznych »nieprzyjaciół« z Samoobrony. Te dwie formacje pociągają jeszcze mocniej za struny suwerenności i obrony wartości chrześcijańskich. Jeżeli dorzucić do nich PSL, kontyngent polskich deputowanych w Strasburgu będzie miał akcenty mocno eurosceptyczne”, przestrzega „Le Monde”.

Sporo też miejsca ‘Le Monde’ poświęciło tematyce wstąpienia Polski do Unii Europejskiej:
„Warszawa powinna dostać 12,4 mld pomocy europejskiej do roku 2006, czyli więcej niż cała grupa dziewięciu nowych członków”. „Polska wygra najwięcej na Unii, Hiszpania najwięcej straci”– nic też dziwnego, że kapitał sympatii do ojczyzny „Solidarności” wynosi zero. Sympatia topnieje tym szybciej, że media francuskie, tak jak i polskie zresztą, przedstawiają obraz „partnera” w sposób zdeformowany i schematyczny – nie mówi się zbyt wiele o przedsiębiorstwach francuskich, prosperujących w Polsce dzięki praktykom dalekim od tutejszego modelu ochrony socjalnej, ani o kosztownych wysiłkach przystosowania Polski do europejskich standardów, ani o ekonomicznych trudnościach, ani o manifestacjach proeuropejskich czy szkołach o europejskim profilu. Relacjonuje się za to natychmiast każdy wybryk antyhomoseksualny lub antysemicki, polemikę wokół pochówku Miłosza lub przetrzymywanie w więzieniu młodego Francuza.

Jak się okazuje ‘Le Monde’ czasem też publikuje informacje nie do końca prawdziwe:
Polska rodzina przez pięćdziesiąt lat żyła w dawnej komorze gazowej obozu Birkenau, a władze polskie utrzymywały w tajemnicy lokalizację tego miejsca - taką bulwersującą informację podał francuski Le Monde. - Nie było żadnej tajemnicy, a budynek komory gazowej został zburzony jeszcze w czasie wojny - prostuje te rewelacje dyrekcja Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Henri Tincq napisał (Le Monde z 20 listopada), że dzięki współpracy oświęcimskiego muzeum z włoskim historykiem Marcello Pezzettim i urodzonym w Gdańsku francuskim Żydem Richardem Prasquier'em możliwe będzie upamiętnienie miejsca, gdzie znajdowała się owa komora, zwana Bunkrem 1 lub Czerwonym Domkiem.- Niepotrzebnie jednak Le Monde opakował tę ze wszech miar pozytywną wiadomość sensacyjnymi informacjami mijającymi się z prawdą - twierdzi Stefan Wilkanowicz, wiceprzewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej.


MATERIAŁY:
1. Bartłomiej Golka ‘System Medialny Francji’;
2. J. Adamowski, B. Golka, E. Stasiak- Jazukiewicz ‘Wybrane zagraniczne systemy informacji masowej’;
3. ‘Press’;
4. strony internetowe;
5. wybrane numery ‘Le Monde’.



Anna Gródecka, gr. II

Related Articles