Człowiek i jego istota na przestrzeni wieków.

Świat za oknem, świat w telewizji. Świat, który zamiast budzić podziw, napełnia lękiem i trwogą. Gdy niepewne jest jutro... A co gorsze, kolejne afery ujawniają, że to, co było wczoraj też nie musiało tak wyglądać jak to postrzegaliśmy.
I w całym tym zamieszaniu, mętliku i bałaganie szczególną, nadrzędną i odpowiedzialną za wszystko postacią jest ta \"wątła trzcina, ale trzcina myśląca\"- człowiek.
Czy można powiedzieć, że znów nadeszła złota era humanizmu, kiedy to nie nikt inny, tylko właśnie ta krucha istota znalazła się w centrum zainteresowania?
Czy należy się radować, że wszyscy- politycy, filozofowie, lekarze i zwykli zjadacze chleba na nowo rozprawiają o naturze ludzkiej? O swojej naturze? A może właściwiej byłoby ubolewać, że człowiek jest oceniany w taki a nie inny sposób tylko, dlatego, że przyszło mu żyć w takich czasach?
Z drugiej strony, czy nie od zawsze interesowano się bliźnim? Czy sprawiedliwie byłoby względem innych epok odpuścić sobie to ciągłe rozprawianie o nas? Jestem do głębi przekonana, że nie!!!
Od wieków filozofowie, ci wielcy i trochę mniejsi zajmują się istotą człowieka, zadają mnóstwo pytań i stawiają odpowiedzi. Nie, oni człowieka nie oceniają, lecz wskazują odpowiednią drogę postępowania dla człowieka, odkrywają go wciąż na nowo, udowadniają jego skończoność lub zupełnie odwrotnie niezbadaną głębię.
Słowo- humanizm na ogół łączy się z renesansem. Nic obłędniejszego. Jeśli humanizm jest \"rzeczą o człowieku\" to korzeni jego należy upatrywać już w starożytności...

Właściwie cały świat filozofii starożytnej skupiał się na naturze, bycie i właśnie na człowieku. Dostrzec możemy ogólne zainteresowanie człowiekiem, w szczególności zaś dążeniem istoty ludzkiej do szczęścia, wiedzy i nauki.
Jeden z najbardziej cenionych filozofów starożytności -Sokrates (469-39r.p.n.e)
Skoncentrował się na stwierdzeniu, że w każdym człowieku spoczywa wiedza zaszczepiona w nim przez Boga. Chociaż może nie wyglądać na człowieka wielkiej mądrości to \"nosił swój skarb i tam znajdował źródło natchnienia\" . Potrzeba tylko z człowieka ten skarb, tę wiedzę wydobyć, co z ogromnym poświęceniem Sokrates nieustannie czynił.
Uczeń Sokratesa- Platon poszedł trochę w inną stronę niż nauczyciel i zwrócił uwagę na temperament człowieka. Dostrzegł on, bowiem iż w człowieku nieustannie współistnieją dwie natury- dzika i szorstka oraz miękka i łagodna. Pisze o tym w swoim dziele Państwo. Słusznie zwraca uwagę na rzecz istotną, udzielając cennej wskazówki dla człowieka, że nie można kształtować w sobie ł tylko jednej strony osobowości, lecz aby być osobą godną należy je obie w równym stopniu pielęgnować.
Ostatnią postacią świata starożytnego, na którą pragnę zwrócić uwagę jest Arystoteles (384-322 r. p.n.e.). Otóż ten filozof zwraca w swych rozmyślaniach uwagę na miejsce filozofii, wiedzy w życiu człowieka. Zwraca uwagę, że człowiek wtedy jest wolny, wtedy, gdy żyje dla siebie- nie należy tu jednak oskarżać filozofa o egoizm, gdyż dalej mówi, że tak samo wiedza jest wolna, bo nie istnieje ona po to by człowiek mógł się nią cieszyć, lecz istnieje sama dla siebie. Zauważam tu pewne ograniczenie człowieka, ponieważ człowiek nie może ogarnąć całej wiedzy, z jej ogromu musi wybrać tylko małą część.
A jak przedstawia się nam człowiek w tzw. wiekach ciemnych- w Średniowieczu?
Musimy pamiętać, jak ważny jest w średniowieczu Bóg. Naturalne środowisko chrześcijanina w stosunku do starożytności wcale nie było pogardliwe jak mogłoby się wydawać. Wręcz przeciwnie filozofowie starożytni często świadczyli o nędzy człowieka bez Boga. Nędzny, ale nawet w swej nędzy jest zdolny. Średniowiecze proponuje nam spojrzenie na człowieka przez szkiełko moralności.
Wspomnę, chociaż św. Augustyna, który w swych \"Dialogach\" nakazuje kochać wszystkich- przyjaciół przyjaciół wrogów. Tylko to może człowieka uczynić niezwyciężonym. W tym miejscu Augustyn nie waha się obnażyć prawdy, że \" żaden, bowiem człowiek nie jest niezwyciężony sam z siebie, lecz przez owo niezmienne prawo\" . Filozof dostrzega, że życie człowieka, który nie miłuje drugiego jak siebie można z góry nazwać śmiercią. Zwróćmy uwag ę czytając dzieła Augustyna na cały szereg wskazówek moralnych. Dzieła, które mogą wydać się nam trudne powinny na stałe zagościć w naszych biblioteczkach, bo pewne prawdy są stałe i nie zmienią się nigdy. Dla Augustyna nie byłoby chyba lepszej epoki niż wieki współczesne, gdy życie ludzkie w oczach tak wielu traci wartość i sens. Sądzę, że osoba, która nie zgadza się z fragmentami tu przytoczonymi, nie może pogodzić się z ułomnością swego gatunku.
Czy takim samym bezkrytycyzmem kierował się R.Bacon? Czy mówiąc, o wszelkich wynalazkach jak \"aparaty do latania(...) mosty bez filarów\" gloryfikował i wyświęcał człowieka j i jego możliwości? Z całym przekonaniem pragnę zauważyć, że udowadnia on jedynie o nieprzebytej głębi pomysłowości i dążności człowieka do usprawnienia świata.
I tak ot jesteśmy na kolejnym przystanku naszej pielgrzymki po wiekach myśli filozoficznej- RENESANS.
\"Nic nie wydaje mi się bardziej godne podziwu niż człowiek\" - Abdullach Sarcen. Chciałabym, aby te słowa najlepiej zilustrowały renesansowego człowieka.
1500 rok- początek mowy o godności człowieka, o jego odpowiedzialności i istocie. istocie jego roli, którą może odgrywać w świecie dzięki przenikliwości zmysłów, dociekliwości rozumu, światłu inteligencji. Zwrot ku Biblii. Dowód na to,że cudownym stworzeniem jest człowiek skoro tak wiele powierzył mu Bóg.
Przypomnijmy sobie Platona, który poruszył dualizm ludzkiej istoty. Do podobnych wniosków dochodzi Erazm z Rotterdamu. Zakłada on, że Bóg(i w tej epoce towarzyszy On człowiekowi!) zaszczepił w człeku tak naprawdę dwie osoby. Człowiek zewnętrzny i człowiek wewnętrzny. Ta wewnętrzna istota to dusza, która zawiera w sobie pierwiastek Boski i myślący, drugą zaś stanowi ciało, cząstka bezrozumna nakierowana na zaspokojenie potrzeb, instynktowna. Filozof zauważa, że Bóg w swej doskonałości zdołał połączyć je w harmonijną całość. Niestety wkroczył szatan, za sprawą, którego to człowiek stał się polem wiecznego bojowania i rozdarcia.
Dalsze moje kroki kieruję ku osławionemu Kartezjuszowi. Chętnie zabrałabym ze sobą Erazma i sprawdziła, jaką dyskusję panowie by przeprowadzili. A myślę, że niewątpliwie byłaby ona ciekawa. Kartezjusz zaprzecza, bowiem, że dusza człowieka i jego ciało są nierozłączne. Najważniejsza w oczach Kartezjusz jest cogito- myślenie a więc pewna część duszy. Bez całej materialności, jaką jest ciało człowieka i całe otoczenie człowiek, gdy myśli to i tak jest. W \" Rozprawie o metodzie\" mówi też, że dusza jest \"odrębna od ciała, z nawet łatwiejsza do poznania niż ono\" Czyżby zakładał, więc skończoność człowieka? A może wręcz przeciwnie? Skoro dusza to pierwiastek boski, a można ja poznać to może dzięki poznaniu duszy poznamy część Boga?!
Ostatnim filozofem XVII w. Jest Blaise Pascal ( o barwnym skądinąd życiorysie(!). Otóż porusza on kwestię godności ludzkiej i rozumu. Pascal apeluje o dobre myślenie, gdyż cała ludzka godność spoczywa w myśli. W niej należy szukać istoty, przeznaczenia i celu człowieka. Jest w tym chyba jakiś sens, skoro nie można odczytać myśli drugiego człowieka. Wypływa stąd jednoznaczny wniosek, że nie należy człowieka oceniać po jego czynach, nie poznawszy jego myśli i zamiarów.
We wstępie posłużyłam się słowami przyrównującymi człowieka do trzciny. Te słowa wypowiedział właśnie Pascal. W pewnym stopniu, moim zdaniem oczywiście, Pascal odwołuje się do filozofii Augustyna i jego koncepcji człowieka niezwyciężonego. Bo człowiek nawet złamany przez największą życiową wichurę, sponiewierany przez innych zatopiony przez potoki łez, człowiek, który musi zginąć jest silniejszy i mocniejszy od tych tragedii. Dlaczego? Bo on myśli i wie, że ginie, wie, że jest.
Docieramy do jednego z największych a zarazem najtrudniejszych filozofów- Immanuela Kanta. Głosi on wspaniałą zasadę, która powinna stać się maksymą każdego człowieka. Apeluje on, bowiem, żeby każdy zanim podejmie się jakiegoś działania zastanowił czy to, co zrobi mogłoby stać się prawem powszechnie obowiązującym. To moim zdaniem bardzo zdrowe i rozsądne podejście. Czy matka, która nie ma pieniędzy, aby nakarmić swoje dziecko, ma ukraść bochenek chleba, czy może powinna oddać swoje dziecko, podrzucić je pod drzwi zamożnej rodziny? Matka ta w myśl zasady imperatywu kategorycznego Kanta musi przeanalizować, co by było gdyby wszyscy w takiej sytuacji, postąpili w ten a nie inny sposób. Czy ja nie mając pieniędzy na oddanie długu nie powinnam go oddawać i czuć się z tym dobrze? A co jeśli ktoś pożyczy kiedyś pieniądze ode mnie i za zasadę przyjmie nie oddawać mi tych pieniędzy? Czy chcę, aby nie wywiązywanie się z danego słowa było prawem powszechnym?!
Kant porusza jeszcze jeden ważny aspekt, otóż zasadę środka. Wspomnę tylko, że ma on na myśli, że człowieka nie wolno wykorzystywać jako środka ku czemuś, lecz zawsze jako cel czegoś. Można by długo w tym momencie rozpatrywać problem eutanazji w odniesieniu do tego asertorycznego imperatywu. Tę dysputę pozostawię jednak etykom.
Wszak etycy byliby zapewne zainteresowani filozofią Nietzschego.A to dla tego, że wielu posądza go o antyhumanizm. Czy słusznie, zatem umieszczę go w mojej pracy? Wprawdzie filozofia Nietzschego bywała wykorzystywana przez faszystów, ale jednak jej główna treść i intencje autora miały charakter krytyki wszystkiego, co marne i słabe w życiu ludzi, miała charakter apelu o przekraczanie poziomu życia. Pisał \" ja was nauczę nadczłowieka. Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno\" Stworzyć coś ponad siebie- oto powołanie człowieka.Człowiek sam w sobie jest mały, a gdy poprzestanie na czyś tak małym jak on to już grzeszy. W stwierdzeniu, że człowiek \"jest on mostem, a nie celem\" wyraża się przekonanie, ze człowiek jest człowiekiem tylko wówczas, gdy przekracza siebie.
Skoro już jesteśmy Niemczech to przez chwilę tu zostańmy i spójrzmy na Heideggera. Powracając do antycznych źródeł humanizmu, uwydatnił wielorakość jego kierunków, wyrastających jednak ze wspólnego rdzenia. A rdzeniem tym jest - wezwanie bycia-polegające na tym by \"przywrócić człowieka jego istocie\" , to znaczy, by człowiek (homo) stał się ludzki (humanus). Chodzi, więc o człowieczeństwo dla człowieka.
Nadszedł czas na ostatniego już filozofa J.P.Sartre, którego dzieło \"Egzystencjalizm jest humanizmem\" zainspirowało, mnie do napisania całej pracy o człowieku na przestrzeni wieków, a nie do odwoływania się tylko do tego dzieła. Rozważając pytanie czy egzystencjalizm jest humanizmem, Sartre rozróżnił dwa znaczenia słowa humanizm. Znaczenie pierwsze wskazuje, że człowiek jest celem i wartością najwyższą. Sartre stara się odżegnywać od tego rodzaju pojęcia człowieka. Uważa on, bowiem, iż jest to niesłuszne ujarzmienie człowieka, zamknięcie go w pewne ramy wartości i pojmowanie jednostki ludzkiej jako coś skończonego. Autor ceni drugie znaczenie humanizmu, które zaznacza, że \"człowiek stale wychodzi poza siebie, projektując siebie i gubiąc się poza sobą stwarza własne istnienie\" . Sartre w swym dziele doskonale broni egzystencjalizmu i zaprzecza niewłaściwemu zrozumieniu swej filozofii. Człowieka wcale nie rysuje tam jako kogoś słabego. Szczerze mówiąc lektura tej krótkiej książeczki wywarła na mnie duże wrażenie i muszę przyznać, ze najwyraźniej wcześniej czytając tylko literaturę piękną egzystencjalistów, nie zaglądnąwszy wcześniej do dzieł filozoficznych opacznie rozumiałam obraz człowieka tam przedstawionego. Jawił mi się on jako ciemna osoba, skazana na wieczną ułomność. Dzięki Sartrowi i jego książce dostrzegłam, że człowiek jest osobą silną, zdolną ponieść odpowiedzialność za swe czyny i tylko wtedy jego istnienie nabierze sensu, jeśli zrozumie, że nie żyje dla siebie, lecz dla całej ludzkości. I każdy jego czyn ma dla tej ludzkości znaczenie wielowymiarowe.

Przyznam, że ciężko było mi zacząć pisać ów esej, lecz teraz, gdy już ma się on ku końcowi żałuję, ze jestem ograniczona tymi kilkoma zaledwie stronami. Przecież człowieka i jego istoty nie da zamknąć się na kilku kartkach maszynopisu. Czy jednak udałoby się to w kilku tomach? Na pewno nie.
Sądzę, że nawet Bóg nie wie, co, kogo tak naprawdę stworzył pod postacią człowieka, a dając mu inteligencję, wolę i szerokie spektrum możliwości nie zdawał sobie sprawy jak on się zmieni. Człowiek nie jest moim zdaniem skończony, wciąż staje przed nowymi wyzwaniami, cały czas musu zmierzać się sam ze sobą i światem.
Spędziłam dużo czasu rozmyślając, jakimi słowami zakończyć tę pracę. Chciałam zrobić to w sposób oryginalny, ale moich słów by mi brakło. Postanowiłam, zatem posłużyć się maksymą, którą kieruję się w życiu, lecz i tu znalazł się problem gdyż z, trzech, które często wracają do moich myśli ciężko wybrać mi jedną. Zakończę, więc mą pracę może z lekka infantylnie, lecz słowami, które, mimo, że niewypowiedziane przez żadnego filozofa, obrazują doskonale człowieka i jego istotę.

\"TYLE WIEMY O SOBIE ILE NAS SPRAWDZONO\"
Zofia Nałkowska

\"ŻYCIE LUDZKIE WIDZIANE Z DALEKA JEST KOMEDIĄ, Z BLISKA ZAŚ TRAGEDIĄ...\"
Charlie Chaplin

\"CZŁOWIEKA MOŻNA ZNISZCZYĆ, ALE NIE POKONAĆ\"
Ernest Hemingway

Bibliografia:


W.Witwicki- Filozofia Starożytna Grecji i Rzymu, str. 159
J. Ptaszyński Pisma filozoficzne t.4 str.142
B.Suchodolski Humanizm i edukacja humanistyczna, WSiP, Warszawa 1988
Serwis filozoficzny: www.filozof.pl




Related Articles