Kamień

Był sobie kiedyś Kamień.
Kamień nie miał dużo do roboty, wszystko, co robił ograniczało się do obcowania z dwoma powiernikami: Obserwacją i Rozmyślaniem. Więc leżał ten Kamień i obserwował, obserwował wszystko, co mógł zobaczyć w zasięgu wzroku, żal mu było, że nie widzi, co jest dalej, żal mu było, że nie ma nóżek, które pozwoliłyby mu wejść na ogromne wzgórze nieopodal. Rozmyślał o tym i to sprawiało, że był nieszczęśliwy. Rozmyślanie- druga z jego powierniczek miało pełne ręce roboty. Wszystkie myśli wyrażały pragnienie dostania się na wzgórze, po to by nakarmić pierwszego powiernika nie odkrytym widokiem.
Pewnego razu przechodził obok niego Człowiek. Człowiek zauważył dziwny Kamień, który mienił się w słońcu cudownymi kolorami, gdy jednak zaszedł na niego cień wyglądał jak zwykły szary kawałek skały. Człowiek ten szedł w stronę wzgórza, ścieżką, która biegła blisko. Bez namysłu pochwycił Kamień i zaniósł ze sobą na wzgórze. Radość Kamienia była ogromna, wprost nie mógł uwierzyć, że zmierza w stronę dawno niespełnionych pragnień! Weszli na wzgórze i ich duszą ukazał się cudowny widok. Był tak piękny jak w marzeniach Kamienia. Nie! Był dużo lepszy!
Człowiek przystanął i spojrzał w dal. Uśmiechnął się, spojrzał na Kamień i położył go na samym szczycie, skąd rozpościerał się niczym nieograniczony widok.
I odszedł.
Kamień wpadł w rozpacz! Mimo, że spełniło się jego marzenie i miał przed sobą cudowny pożywkę dla dwóch powierników znów był nieszczęśliwy!
Wiedział bowiem plecy oddalającego się wędrowca, które zmierzały w kierunku pięknych, jeszcze wyższych szczytów w oddali. I zdał sobie sprawę, że sam nigdy tam nie dotrze i nie zobaczy, co jest dalej. Myślał tak mimo perspektywy wieloletniego napawania się nowym widokiem?I cała jego rozpacz, cała energia zebrana podczas stuleci rozpaczy, cała energia zyskana w chwili wejścia na szczyt eksplodowała sprawiając, że Kamień rozbił się na miliony mikroskopijnych cząsteczek kurzu, który wzniósł się w powietrze niczym obłok pary. Wiatr natychmiast chwycił malutkie cząsteczki i rozdzielił je od siebie. Część zabrał bardzo wysoko w góry, część zaniósł hen nad daleki bezmiar oceanu, inne tańczyły wraz z nim nad cudownymi owocowymi sadami. Były też takie, które upadły na urodzajną ziemie, stając się jej częścią i częścią roślin, które z niej wyrastały. Oczywiście były też takie, które zmieniły się w brud rynsztoków ogromnych ludzkich miast. Ale jedno łączyło te wszystkie cząsteczki. Były wolne i mogły wnikać we wszystkie zakamarki cudownego świata stając się jego częścią. I wtedy zdały sobie sprawę, że w życiu każdego Kamienia przychodzi taka chwila, gdy działanie erozji uwalnia go od więzów samotnego obcowania z dwoma powierniczkami, nadając owym sąsiadką innego znaczenia. Tylko od Kamienia zależy czy czeka długie lata na działania erozji, czy skupi w sobie dość siły be eksplodować.

Related Articles