Refleksja nad rozdziałem America Backwards książki Michela Alberta "Kapitalizm kontra kapitalizm"

W niniejszej książce autor przedstawia kapitalizm jako nie mający już swojego konkurenta system społeczno gospodarczy. Czy system zakładający, że walka konkurencyjna jest kluczem do sukcesu, po upadku bloku socjalistycznego, został tej konkurencji pozbawiony? Autor jednak twierdzi, że nie, gdyż Gospodarka kapitalistyczna dzieli się na dwa modele: „Anglosaski”, i „Niemiecko-Japoński”, które ze sobą konkurują.
Z powyższym założeniem się w zupełności zgadzam, aczkolwiek są w moim mniemaniu kraje mniej lub więcej pasujące do danych modeli. Nie zgadzam się jednak i irytuje mnie, szczególnie w rozdziale „Ameryka się cofa”, nacisk autora na uznanie Ameryki jako kraju upadającego oraz nadmierna krytyka polityki prezydenta Ronalda Regana. Uważam, że teza o tym, że w Ameryce występuje dualizm pomiędzy bogatymi i biednymi z barierami nie do przebycia, jest wyolbrzymiona (Milton i Rose Friedman są zdania, że amerykański kapitalizm zawsze dawał wszystkim równe szanse). Taki tok myślenia pokazujący całe zepsucie amerykańskiego społeczeństwa (autor przedstawia jak wielki problem Ameryka ma z narkomaństwem, i jak z nim sobie nie potrafi poradzić) jest dobrym wstępem do dalszej krytyki. Ameryka przegrywa tu na wszystkich frontach: szkolnictwo, zdrowie, demokracja, przemysł, zadłużenie. Autor tragizuje zadając często pytania typu: „Co się dzieje z Ameryką?”, następnie sam na nie odpowiada. W większości kwestii zakłada z góry, że są one bezprecedensowe, nie stara się przytoczyć kontrargumentów ( ma rację, że niektóre wielkie miasta Amerykańskie niszczeją, za to nie wspomina o tym, że trendem, jaki panuje teraz w USA jest przenoszenie się społeczeństwa na obszary peryferyjne, o dużo wyższym komforcie życia, natomiast miasta pozostają już tylko wielkimi centrami komercyjnymi). Nie prowadzi dialogu z czytelnikiem, w sposób arbitralny narzucając mu swoje poglądy.

Podsumowując lekturę nie sądzę by wielu ze studentów Wydziału Ekonomicznego UG zgadzałoby się z poglądami, jakie prezentuje ów książka. Jest ona kontrowersyjna dla każdego, kto wierzy w wolny rynek i amerykański konserwatyzm. Tym, którzy się ze mną nie zgadzają poleciłbym książkę Miltona i Rose Friedman „Wolny wybór”, jest ona tak jakby konstytucją wolności, pod którą się podpisuję.



Related Articles