Żyć czy akceptować? Problemy współczesnej młodzieży...

Żyć czy akceptować?

Żyjemy, bo tak miało być? Czy naprawdę nie mamy wyboru i wpływu na wyższą część naszego życia lub tylko nam się tak wydaje?
Być w potrzasku, pułapce, czymś przytłaczającym i niezdefiniowanym. Każdy z nas ma cel swojej czasem beznadziejnej i nieudolnej egzystencji. Mówimy o pięknie, które nas otacza: budowle, rzeźby, obrazy, ale czy ktoś zastanawiał się nad jego genezą i poświęceniu autorów? Nie ma rzeczy wiecznych, no właśnie – piramidy się zapadną, obraz spłonie a rzeźba skruszy. Czy w takim razie jest coś stałego i wiecznego?
Aby odpowiedzieć na to pytanie nie starczy kilka pustych i bezpodstawnych słów. Uczucia pisane też nie odzwierciedlą problemu i bezustannej totalnej przestrzeni, którą są codzienne i może się wydawać, że przyziemne sprawy.
Wszystko nas, czym będziemy się zastanawiać dłużej i myśleć o tym bez ustanku, wydawać się będzie coraz to bardziej odbiegające od płaszczyzny i sprawiające większe problemy niż dotychczas.
Myślenie to potęga, ale jeśli nadużyjemy tą potęgę to skutki będą początkowo czymś w rodzaju „dołka” emocjonalnego dopiero, gdy przesadzimy w prawdziwym tego słowa znaczeniu i zamiast omijać problemy będziemy szukać wyjścia na coś, czego nie da się naprawić stracimy kontrolę nad rzeczywistością, którą tak długo kształtowaliśmy.
Chwila to ulotne spojrzenie na świat i dąży do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych, psychicznych a także fizycznych poprzez ten jeden moment. Do czego zmierzamy, jeśli nasze człowieczeństwo ogranicza się tylko dla „chwili”? Całe nasze życiowe przyjemności to chwila: urodziny, uroczystości, radości są tylko niewielkim dodatkiem do całego bólu i niedosytu, jakie dawkuje nam życie. Można powiedzieć, że chwila radości połączona jest z garścią smutku. Powody cierpienia są przeróżne, najczęściej jednak spowodowane są naszymi własnymi słabościami, przed, którymi nieudolnie uciekamy krętą drogą zapełnioną pułapkami, których wszystkich nie w sposób ominąć.
„Stojąc na rozdrożu nie ma czasu na zastanowienie” – powiedział przyjaciel bez zastanowienia.
Jeśli w naszym życiu nie ma czasu na spekulacje to nie możemy go nazwać „naszym”. Byłby to błąd, ponieważ w ten sposób degradujemy świat, po którym stąpamy a przy okazji tracimy tożsamość, ulegając pokusom innych. Boimy się ukazania własnej osobowości, co gorsza wyśmiewamy się z osób, którzy to robią, mamy coś, czego nie okazujemy, więc zostaliśmy pozbawieni naszego środka, głębi naszej duszy, tego, co jest najważniejsze zostało ukryte.
Słysząc głosy sprzeciwu: „jestem sobą i wiem, co robię” odpowiadamy jednoznacznie, kpiąc z czyjejś osoby, nie wywołując znacznego zachwytu i zdziwienia gdyż spotkaliśmy kogoś, kto jest po prostu „kopią” o zwiększonym poczuciu wartości. Swego czasu w małym amerykańskim miasteczku miał miejsce koncert jednej ze znanych tamtejszej młodzież grupy rockowej, której gitarzysta miał przeciętne i niczym niewyróżniające się z tłumu naszywki. Następnego dnia, większa część wiejskiej młodzieży, nosiła z dumą, podobne dekoracje ubioru. To najbardziej obrazowy i ujawniający sposób, w którym „podszywanie” zostało uwidocznione w sposób nie emocjonalny tylko zmaterializowany. Nie tak być powinno. Kto tylko ma swój styl i nie stwarza pozornie dobrego wrażenia, naśladując innych, jest prawdziwą osobą z charakterem walki. Otoczenie może nas nie zaakceptować takimi, jakimi jesteśmy, ale to nie oni powinni akceptować nas, tylko my ich. Nie jest to samolubne spojrzenie na otoczenie, lecz wręcz przeciwni – ujawnia odmienność każdego człowieka, którego miejsce jest w stadzie, gdzie zostanie poddany „procedurom destrukcyjnym” i to jak silnym jest człowiekiem zadecyduje o ewolucji otoczenia lub własnej osoby.

Related Articles