Opowiadanie z Madagaskarem i wykałaczką.

Mary Ann obudziła się gwałtownie ze snu. Usiadła na łóżku wlepiając senny wzrok w oliwkowozieloną ścianę. Po chwili spojrzała na zegarek.
- Już siódma, spóźnię się!
Gwałtownie zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki.
- Moje marzenie niebawem się spełni. Podróż statkiem dookoła świata. Przez piętnaście lat czekałam na ten dzień.
Meg włożyła na siebie soczyście zieloną sukienkę, która pięknie komponowała się z jej rudymi włosami. Zamówiła taksówkę, wyszczotkowała włosy i wybiegła z domu.
Za godzinę była już w porcie Los Angel. Do odjazdu przygotowywany był już statek.
- Jeszcze ja ! – krzyknęła Meg i wbiegła na pokład.
Statek ruszył. Mary Ann uroniła pierwszą łzę. Wiedziała, że to podróż jej życia i że coś ciekawego musi się wydarzyć.
Minęła pierwsza godzina. Meg nudziła się niemiłosiernie. W myślach wciąż miała do siebie pretensje dlaczego nie zabrała ze sobą rodziców. Fakt, że trzeba by dokupić jeszcze dwa bardzo drogie bilety. A na jeden zbierała ponad dziesięć lat. Ale już chyba lepiej byłby wziąć kredyt, niż siedzieć samotnie.
- Dzień dobry -zaczepił ją jakiś pan- czy wie pani gdzie tu jest toaleta?
- Prosto, i za tą wystającą deską w lewo.
A przepraszam, czy wie pan może, gdzie będzie pierwsza przystań?
-Tak. Słyszałem, że zatrzymamy się na chwilkę na Madagaskarze.
- Madagaskar? – Mary Ann zaświeciły się oczy- zawsze chciałam zobaczyć Madagaskar!
-Ja też, już nie mogę się doczekać. Jestem Tom.
-Mary Ann, ale znajomi mówią mi Meg. Miło mi.
-Mi również. Czy widziałaś już Mag wszystkie atrakcje tego statku? To lepsze niż Titanic. A jakie jedzenie… mmm palce lizać.
-Nie, jeszcze nie zdążyłam się nawet rozpakować. Na razie zwiedzałam tylko tę stronę statku. A Ty jesteś tu sam ?
-Tak. Niestety. Rodziny nie mam. A rodzice już nie ten wiek… Dobrze, ja przepraszam. – i wskazał palcem w stronę toalety.
-Ach. To ja przepraszam-odpowiedziała z lekkim zakłopotaniem Mary.- Trochę się rozgadałam.
-Spotkamy się jeszcze ?- zapytał Tom trochę speszony.
-Mam nadzieję, że tak.
Meg uśmiechnęła się lekko i poszła do swojego pokoju. Tam godzinę poświęciła na rozpakowywanie się, a następną na drzemkę.
- Już po dziewiętnastej -mówiła do siebie, nieco zaspanym głosem -chyba pójdę coś zjeść, ale najpierw muszę się przebrać.
Zanim Mary wybrała T-shirt, który wyglądał jak sto innych które ze sobą wzięła, minęło ponad pół godziny. Zeszła więc do jadalni, ale na kolację nie zdążyła. Wzięła tylko ze sobą jabłko i wróciła do pokoju, położyła się i zasnęła.
Noc minęła szybko i spokojnie. Mary obudził bardzo głośny gwizd. Zza okna słychać było głos kapitana.
- Już widać Madagaskar.

Related Articles