Wszystkie Motywy

MOTYW: Człowiek
Człowiek wobec rzeczywistości, w której przyszło mu żyć – rozważania w oparciu o sylwetki bohaterów wybranych dramatów polskich.
Rzeczywistość , która otacza człowieka, jawi mi się jako siła niezbędna i zadziwiająca. Czasem złowroga, innym razem przyjazna. Pytam sam siebie – czy to rzeczywistość kształtuje człowieka czy człowiek rzeczywistość? Widzę istotę ludzką aktywną, mocną, formującą swój świat i widzę słabeusza pełnego niemocy, biernie poddającego się naciskom otoczenia. Stwierdzam, że jeden i drugi uwikłani są w reguły swojej rzeczywistości. Jest to problem, na który literatura od zawsze żywo reagowała, zwłaszcza gdy "rzeczywistość" przybierała konkretne historyczne kontury. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego, wszak literatura jest materią rejestrującą zachowania ludzkie ku radości, nauce, przestrodze innych ludzi. Rejestr postaw człowieka wobec swojej rzeczywistości jest bogaty. Temat każe zawęzić swoje rozważania do kręgu dramatów polskich. Dokonam zatem przeglądu ojczystej dramaturgii.
Wypada zacząć od pierwszego dramatu naszej literatury, mam tu na myśli "Odprawę posłów greckich" Jana Kochanowskiego. Mimo, iż autor zaczerpnął treść z mitologii, pisał o problemach związanych z losami Rzeczypospolitej XVI wieku. Zarówno bezpośrednia treść - zabiegi poselstwa greckiego o zwrot pięknej Heleny i odmowa władców Troi, jak i pośrednie przesłanie - krytyka prywaty, przedkładania celów egoistycznych nad potrzeby ojczyzny, przedstawiały postawę człowieka wobec rzeczywistości. Co więcej, możemy mówić tu o dwóch różnych rzeczywistościach - realiach starożytnej Troi i szlacheckiej Polski. Postawy ludzi natomiast okazały się uniwersalne w obu wymiarach, a czy przestały być aktualne? Dramat jest przecież metaforą mówiącą o odpowiedzialności jednostki za losy kraju. Kochanowski oczekiwał od swoich bohaterów rozwagi, poświęcenia, patriotyzmu - prawego kształtowania rzeczywistości, w której przyszło im żyć. A tu... "wszystko złotem kupić trzeba",,...A tu Parys zapomniał o swoich poddanych, dla pięknej kobiety naraził ich na zgubę. Jest wprawdzie Antenor - przykład człowieka i obywatela, który wobec rzeczywistości stanął godnie i uczciwie, kierował się zawsze dobrem, sprawiedliwością, służył radą i czynem. Antenor to wzór obywatela wszystkich krain i czasów.
Skok w przyszłość o dwa stulecia potwierdza mądrość Jana z Czarnolasu. Oto mamy pierwszą komedię polityczną - "Powrót posła" Juliana Ursyna Niemcewicza. Rzeczywistość, która zrodziła ów dramat to wiek XVIII, Sejm Wielki, na którym patrioci usiłują ratować ojczyznę. Ogniskiem zapalnym staje się sprawa liberum veto, dziedzictwa tronu, przymierza z Prusami, słowem walka o reformy. Podejmują ją postacie pozytywne jak Walery - spadkobierca ideałów Antenora i cała rodzina Podkomorzego. Starosta Gadulski zaś, to wzór negatywny - wstecznika i konserwatysty. Patrząc na trud działań patriotów, na dalsze losy Polski, przychodzi do głowy myśl straszliwa - czy przypadkiem właśnie te negatywne, bezmyślne sylwetki nie kształtują świata silniej niż wzorce godne pochwały? Czyż rzeczywistość świata nie do nich należy?
Rzeczywistość wieku XIX okazała się nocą zaborów i niewoli. Nie sposób w rozmowie o dramacie pominąć dramat romantyczny i jego główną personę – bohatera romantycznego. Przyszło mu żyć w czasach burz i naporu, w świecie konwenansów obyczajowych, w czasach powstań narodowo wyzwoleńczych. Bohater romantyczny przyjął postawę aktywną, zmagał się z przeciwnościami historii, oddał z siebie wszystko. Był jednak postacią tragiczną, ponosił klęskę na polu walki publicznej i prywatnej. Konrad-Gustaw z "Dziadów" A. Mickiewicza wystąpił nawet przeciw Bogu. Jako człowieka zniszczyła go nieszczęśliwa miłość, jako bojownika o wolność - własna niemoc i samotność. Kordian z dramatu Słowackiego próbował dokonać zamachu na cara, lecz nie wytrzymał psychicznie odpowiedzialności za zbrodnię. Zniszczyła go ... rycerskość, słabość psychiki. Hrabia Henryk - bohater "Nie-Boskiej komedii" Z. Krasińskiego to najpierw poeta oderwany od życia, pędzący w pogoni za złudnym marzeniem, potem wódz arystokracji. Przegrywa w życiu prywatnym - przegrywa szczęście nie tylko swoje, lecz żony i dziecka. Przegrywa w rewolucyjnym starciu - samobójczy skok w przepaść kończy jego smutne życie. Romantyczni bohaterowie - jednostki wrażliwe, obdarzone talentem, namiętnym pragnieniem walki nie zwyciężyli swojej rzeczywistości. To rzeczywistość określiła ich los, ich charakter, ich tragizm. O nich to myśląc, Ernest Bryll ponad sto lat później napisze, że ojczyzna nasza: „czeka tych, co potrafią płynąć, zabić, nie mdlejących w progu sypialni carskiej...”
Czyli komu podda się rzeczywistość? Czy mocarnym siłaczom bez zbędnych skrupułów i nadmiernej wrażliwości? Edkowi z "Tanga" Sławomira Mrożka czy Hiprrobociarzowi z "Szewców" Witkacego? Trudno mówić, że są to optymistyczne rokowania!
Przyjrzyjmy się jeszcze pewnej "chacie rozśpiewanej". "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego może poszczycić się bohaterem zbiorowym w dwóch postaciach - chłopi i inteligencja. Wyspiański dokonuje eksperymentu - oddaje personom swojego dramatu rzeczywistość "do rąk własnych", do dyspozycji. Stwarza szansę czynu powstańczego, zjednoczenia sił, wielkiej wygranej. I cóż się dzieje? Nic się nie dzieje. Jedni są zbyt bierni i słabi, drudzy zbyt tępi i egoistyczni. Jaśko zgubił złoty róg, bo jego rzeczywistość to osobista czapka z piór, po którą musiał się schylić. Gospodarz zasnął z emocji. Przenikliwie obserwujący swój świat autor napisał: "a tu pospolitość skrzeczy".
Chyba nie ma co marzyć o kształtowaniu rzeczywistości. Pospolitość jest silna, próby ucieczki lub przekształceń - skazane są na niepowodzenie. Zwycięży Edek - ten ze wspomnianego dramatu Mrożka. Edek - prymitywna siła w prymitywnym tańcu, ale siła! Bezmyślna pięść zniszczy wysublimowany intelekt Artura. Kultura masowa zwycięży sztukę. A sztuka to przecież także nasza rzeczywistość. Artur z "Tanga" miał pecha - przyszło mu tyć w świecie na opak, gdzie wszystko zostało odwrócone. Rodzice - obyczajowi rewolucjoniści, syn – obyczajowy tradycjonalista. Nie zwycięży otoczenia, mimo swojej aktywności, ideałów, intelektu. Jest tragiczny jak jego romantyczni przodkowe, Aktywność na nic m się nie przydała.
Za to bohater "Kartoteki" T. Różewicza nie ma za grosz aktywności, jest absolutnie bierny, co dodatkowo podkreśla przez horyzontalną pozycję. To bohater, który leży, bohater w rozsypce, everyman dwudziestego wieku. A cóż mu pozostało, gdy znalazł się w swojej rzeczywistości? Przeżył grozę drugiej wojny światowej, jego młodość i miłość przypadły na katastrofę dziejową, był wobec niej zupełnie bezradny. Teraz nie chce już nic robić - dokonała tego rzeczywistość naszych czasów. Jej produkt to bierny bohater "Kartoteki", w każdej chwili gotów zamknąć się w Beckettowskim kuble na śmieci.
My ludzie końca wieku XX - także mamy swoją rzeczywistość. Uwikłani w swój czas ujrzymy na scenie reprezentanta naszego pokolenia - bohatera, który będzie aktywny lub pasywny, twórczy lub obojętny. Moje wnioski nie wypadły optymistycznie. Wygląda bowiem na to, że aktywność się nie opłaca, bierność też nic nie przynosi, rzeczywistość formuje nas jak chce, określa naszą psychikę i nasze biografie. Brzmi to przygnębiająco. Lecz człowiek chyba nigdy się nie nauczy prawdy i nie uwierzy we własną słabość. Ja także po tylu analizach pozwolę sobie stwierdzić, że może uda mi się wywrzeć jakiś wpływ na moją rzeczywistość. Pajączek
MOTYW: ARKADIA
Wstęp do arkadii
Naturalna tęsknota człowieka za beztroskim i szczęśliwym życiem ma długą tradycję. Już w czasach starożytnych istniała pamięć o mitycznym „złotym wieku” i utraconych na zawsze krainach szczęścia, gdzie człowiek beztroski i niewinny istniał harmonijnie zespolony z naturą. Taką szczęśliwą krainę nazywano Arkadią. Prawdziwa Arkadia mieściła się w środkowej części greckiego Peloponezu, zaś mieszkańcy tego górzystego kraju zajmowali się wypasem bydła, uprawą pszenicy i winnej latorośli. Dzięki literaturze zyskała ona nobilitację i stała się symbolicznym obrazem idealnego kraju, miejsca wiecznej szczęśliwości, jedną z utopii, jakie stworzyła ludzka wyobraźnia obok Edenu, Olimpu i Atlantydy. W kulturze chrześcijańskiej, drugim źródle sztuki europejskiej, również odnajdujemy topos raju utraconego. Biblijni banici Adam i Ewa zostali wygnani z Ogrodu Eden, ale raj pozostał idealny, nie skalany grzechem. Takie właśnie szczęśliwe krainy – Arkadie, próbowali wskrzesić twórcy ery nowożytnej. Każda epoka miała swoją literacką wizję szczęścia. Wiązało się to oczywiście z celami i założeniami danej epoki. Z kolei w czasach renesansu, kiedy gospodarka, zwłaszcza rolnictwo, zaczęły przynosić należyte dochody, beztroski, arkadyjski żywot zaczęto wiązać z życiem wiejskim. Pojawiają się w polskiej literaturze utwory takie, jak „ Żywot człowieka Poczciwego” Mikołaja Reja czy „ Pieśń świętojańska o Sobótce” Jana Kochanowskiego. Kiedy przyszły trudne lata zaborów, mit arkadyjski pojawiał się szczególnie często w polskiej literaturze emigracyjnej. Na prawdziwą Arkadię wykreował w Panu Tadeuszu Adam Mickiewicz Soplicowo, aby „pokrzepić serca” emigracyjnych tułaczy pozbawionych ojczyzny. Dla emigrantów Polska to kraj ludzi bogobojnych, prawych i szlachetnych. Inne utwory, dla których inspiracją stanie się idealne Soplicowo, to Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej i Noce i dnie Marii Dąbrowskiej. Jeszcze raz do motywu arkadyjskiego powróci Stefan Żeromski w swojej ostatniej powieści z okresu międzywojennego pt. „ Przedwiośnie”.
Mikołaj Rej „Żywot człowieka poczciwego”
Żywot człowieka poczciwego Mikołaja Reja to najobszerniejsza i zdaniem wielu badaczy literatury najciekawsza część Zwierciadła albo kształtu, w którym każdy stan snadnie się może swym sprawom jako we zwierciadle przypatrzyć, wydanego w Krakowie w 1568 roku. Utwór ten stanowi podsumowanie doświadczeń i dokonanych przez
Reja obserwacji, którymi pod koniec życia zechciał podzielić się z czytelnikami. Żywot jest przykładem literatury parenetycznej (gr. paraineo – zachęcam, radzę, zalecam). Autor przedstawia w nim ideał „człowieka poczciwego”, czyli szlachcica ziemianina i na– mawia do życia na wsi, w ziemiańskiej Arkadii. Utwór składa się z trzech ksiąg. Księga pierwsza mówi o dzieciństwie i młodości szlachcica. Drugą Rej poświęcił średniemu wiekowi [...] człowieka poczciwego, który pędzi beztroskie, arkadyjskie życie, gospodarując na własnym folwarku. Trzecia księga opowiada o jego starości.
Rej, kreśląc portret ziemianina, daje szereg praktycznych rad, wskazówek i pouczeń na temat wychowania dzieci i młodzieży, strojów, jedzenia, uprawy ziemi, ogrodnictwa, także wyboru żony itp. We wszystkim zaleca umiar, kierowanie się cnotą i uczciwością. Radzi zrezygnować z ambicji, sprośnego łakomstwa (chciwości), które jest źródłem a studnią innych grzechów. Gani m.in. szarą pyszkę, gniew, który wszystkie grzechy śmiertelne w sobie zamyka, pijaństwo, budzące w nim wstręt:
Młody szlachcic, wchodząc w życie, zastanawia się nad wyborem drogi życiowej, nad zawodem, który da mu zadowolenie. Może zostać dworzaninem, żołnierzem lub zająć się służbą publiczną. Rej dość krytycznie odnosi się do tych zajęć. Nie radzi usilnie ani służby wojskowej (z wyjątkiem czasu wojny), gdyż żołnierzowi grożą liczne niebezpieczeństwa, ani piastowania urzędów publicznych, które mamią wieloma pokusami.
Nie zaleca też życia na wielkopańskich dworach, na których panuje obłuda, brak jest szczerości i niezależności, a znaczenie zdobywa się pochlebstwami.
Rej z całego serca radzi życie na wsi, które zapewni człowiekowi niezależność materialną i osobistą, wewnętrzną równowagę, czyste sumienie, a także uczciwość i życie w zgodzie z naturą.
Wieś w ujęciu Reja to Arkadia, w której szlachcic–ziemianin wiedzie spokojny, beztroski żywot. Tu znajdzie szczęście i dostatek. Przyjemność sprawia mu praca i możliwość oglądania jej owoców. Zachwyca go i cieszy piękno ogrodów i sadów. Radość dają polowania, łowienie ryb, dobra kuchnia, poczucie swobody we własnym domu, wieczory spędzane z rodziną i przyjaciółmi przy kominku. Szlachcic–ziemianin wiedzie unormowany tryb życia zgodnie z rytmem natury, która wyznacza mu zajęcia, ale też daje czas na odpoczynek i „krotochwile”.
Wiosną, latem i jesienią człowiek poczciwy dogląda prac w polu i ogrodzie, a każda czynność sprawia mu przyjemność i jest źródłem radości, co Rej podkreśla powtarzającym się często zwrotem azaź nie rozkosz
Latem wspaniale jest cieszyć się oglądaniem owoców własnej pracy.
Jesień to czas zbierania plonów, zimę zaś można przeznaczyć na odpoczynek.
Rejowy człowiek z radością zajmuje się gospodarstwem, pracą na roli i w ogrodzie. Szczęście daje mu też rodzina – dobra żona i „dziatki” (Żywot człowieka poczciwego). W jego Arkadii niczego mu nie brakuje. Wzdycha więc szczęśliwy:
Używaj, miła duszo: masz wszystkiego dobrego dosyć.
Spokojne i unormowane bytowanie szlachcica–ziemianina na wsi Arkadii, w harmonii z przyrodą, jest gwarancją życia cnotliwego, pozwalającego pielęgnować wartości moralne. Zapewnia ono również spokojną starość, której „człowiek poczciwy” nie musi się obawiać, gdyż ten etap życia może być równie pogodny. Wypełniają go refleksje natury moralnej i religijnej, spotkania z przyjaciółmi, spacery. Radość sprawiają dzieci i wnuki, ciekawa lektura.
Pogodny starzec, którego portret kreśli Rej, spokojnie oczekuje na śmierć, której nie musi się obawiać, gdyż ma świadomość, że przychodzi ona do każdego, bo pospolicie po jesieni zima bywa.
J. Kochanowski „Pieśń świętojańska o Sobótce”
Janowi Kochanowskiemu, znawcy łaciny i greki, poezji Horacego, Wergiliusza i Tederyta, znany był mit antycznej Arkadii, krainy prostoty i szczęśliwości. Odwołanie do tego toposu znajdziemy m.in. w pieśni Panny XII, w której kreśli poeta idylliczny obraz wsi, przypominający nieco i utwory antycznych poetów, i Rejowy zachwyt nad przyjemnościami i pożytkami płynącymi z pracy na roli (Żywot człowieka poczciwego).
Pieśń Panny XII należy do cyklu zatytułowanego Pieśń świętojańska o Sobótce, który powstał na początku czarnoleskiego okresu twórczości Jana Kochanowskiego. Cykl ten składa się z dwunastu pieśni. Każda z nich śpiewana jest przez inną pannę, a wszystkie łączy pochwała życia na wsi, zabawy, rodziny, miłości. Pieśń Panny XII wyraża wiarę w to, że szlachcic może znaleźć swoją Arkadię, krainę wiecznego szczęścia, którą jest wieś spokojna i wesoła. Kochanowski idealizuje wieś. Ukazuje jej zalety, wylicza przyjemności i „pożytki” z płynące z pracy na roli, choć jednocześnie ma świadomość, że jest ich tak wiele, że nie starczy dnia, by wymienić wszystkie.
Dzień tu, ale jasne zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszytki
Wieśne wczasy i pożytki
Zdaniem Jana Kochanowskiego tylko wieś może zapewnić człowiekowi dostatnie, uczciwe i bezpieczne życie. Pozwala wstyd i cnotę chować w cale. Jest azylem od trosk i zmartwień życiowych. Daje szlachcicowi radość oglądania owoców własnej pracy i możliwość obcowania z przyrodą, która go hojnie obdarza wszystkim, czego potrzebuje.
Życie ziemianina, podporządkowane rytmowi natury, podzielone jest na czas pracy, odpoczynek i na towarzyskie rozrywki. Radość daje szlachcicowi–ziemianinowi szczęście rodzinne. Dobra i troskliwa żona zajmuje się domem, męża wzmaga, jako może. Dba o dzieci, które wychowuje na ludzi uczciwych, wolnych od żądzy bogactw i zaszczytów.
Adam Mickiewicz „Pan Tadeusz”
Pan Tadeusz wydany został w 1834 roku w Paryżu, gdzie Adam Mickiewicz przebywał na emigracji. Oddalony od ojczyzny poeta, by zapomnieć choć na chwilę o trudach pielgrzymstwa, pocieszyć siebie i dodać otuchy emigrującym tułaczom, stworzył dzieło, które przenosi czytelnika w świat wyidealizowanego w pamięci kraju lat dziecinnych. Nawłoć to utracona kraina beztroski, szczęścia, harmonijnego zespolenia człowieka z naturą. W tym „raju Ogarnięty nostalgią Mickiewicz tworzy obraz Litwy, która jawi się jako Arkadia, na zawsze utraconym” wszystko jest piękne i dobre, gdyż jest poecie znane i bliskie: Litwa lat dziecinnych staje się dla Adama Mickiewicza jedyną duchową ostoją w czasie wygnania. Mickiewicz przywołuje bliskie sercu każdego Polaka symbole polskości: Madonnę Częstochowską jakiś idealny sezon, w którym mak mami źrenicę wielkością „farb, żywych, różnych” i w którym dojrzewa harbuz, żniwiarze kończą żniwo i kosi się trawę, a święto Matki Bożej Zielnej przypada na Niedzielę Palmową. W tym raju rosną drzewa, krzewy i trawy niby takie same jak w rzeczywistości, podobne, ale jednak inne, piękniejsze, ubarwione i obwiedzione rysunkiem i ugrupowane w szczególnym porządku perspektywicznym, jak na obrazie malarskim. . Przyroda wyznacza rytm pracy i życia mieszkańcom Soplicowa. Bywa też ich sprzymierzeńcem. Przypomnijmy choćby szalejącą nad Soplicowem burzę, dzięki której można było zachować w tajemnicy walkę szlachty z Moskalami: W tej krainie idylli znajduje się Soplicowo. W atmosferze panującej w tym „centrum polszczyzny” odnajduje Mickiewicz „małą ojczyznę”, miejsce piękne, szczęśliwe i bezpieczne, o którym mógł tylko marzyć na emigracji. W soplicowskim dworze, usytuowanym nad brzegiem ruczaju / Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, możemy odnaleźć obrazy uroków żywota człowieka poczciwego. Sędzia to wzorowy, mądry i zapobiegliwy gospodarz, który o wszystkim myśli i pamięta. Troszczy się o dom i ziemię, toteż dwór jest zamożny i wszystkiego jest w nim pod dostatkiem. Gospodarz Soplicowa jest człowiekiem niezwykle gościnnym. W domu, w którym, jak mówił Bartek Prusak, się człowiek napije, nadyszy Ojczyzny, na każdym kroku widoczne jest przy– wiązanie do polskości i tradycji. Sędzia bowiem Polskę kocha nad wszystko, polskie obyczaje . Na ścianach pobielanego dworku wiszą portrety bohaterów narodowych (Kościuszki, Rejtana, Jasińskiego), zegar wygrywa Mazurka Dąbrowskiego. Życie w soplicowskim dworze oparte jest na etykiecie, która nie tylko określa sposób zachowania mieszkańców, ale też, zdaniem Sędziego, strażnika tejże etykiety, gwarantuje poczucie bezpieczeństwa, zachowanie tożsamości narodowej: Przykładów stosowania się do etykiety i dobrych obyczajów jest w Panu Tadeuszu wiele. Przypomnijmy choćby powrót ze spaceru, określony porządek zasiadania przy stole czy przedstawienie Zosi gościom. Dzięki przestrzeganiu we wszystkim uświęconego tradycją porządku, Soplicowo było oazą spokoju i bezpieczeństwa nie tylko dla jego mieszkańców, ale i dla gości, którzy przyzwyczajali się do tego rytmu życia, do norm i obyczajów panujących na dworze: Adam Mickiewicz tworzy w Panu Tadeuszu bogatą galerię postaci szlacheckich. Zostali tu barwnie opisani i wnikliwie scharakteryzowani zarówno przedstawiciele zamożnej szlachty (ród Sopliców i przyjaciele domu), jak i szlachty zubożałej, zamieszkującej zaścianek. Poeta - realista stara się przedstawić ich obiektywnie i sprawiedliwie. Jednakże nostalgia za krajem dzieciństwa, świadomość, że świat, o którym pisze, już odchodzi w przeszłość (wskazuje na to często powtarzający się wyraz „ostatni”), każą mu w opisie każdej postaci wydobywać głównie jej zalety. Wad natomiast nie ukrywa, ale stara się ich nie wyolbrzymiać. Traktuje je raczej z humorem i pobłażliwością niż z ironią czy sarkazmem. Kreując w taki sposób bohaterów swojej epopei, Mickiewicz wzbudza w czytelniku przekonanie, że w świecie przez niego wspominanym nie było ludzi złych czy bezwartościowych. Bywali wprawdzie kłótliwi, zapalczywi, skłonni do procesowania się (spór o zamek), nieobce im były warcholstwo i brawura (młodość Jacka Soplicy, zajazd), jednak tkwiły w nich także wielkie cnoty, które górowały nad wadami. Mickiewicz podkreśla ich patriotyzm, męstwo żołnierskie, wrodzoną dobroć, umiejętność zapominania o urazach.
Zauważa, iż potrafili zawsze zjednoczyć się, by ofiarnie walczyć z wrogiem. Umiejętność przebaczania, zapominania o wyrządzonych krzywdach, dobroć ludzi zamieszkujących nadniemieńskie okolice widoczne są w wielu fragmentach Pana Tadeusza. Nadrzędną wartością, określającą postawy bohaterów, jest ich patriotyzm. Przejawia się on w przywiązaniu do ziemi i tradycji, w gotowości poświęcenia spraw osobistych dobru kraju, a także w odrzuceniu cudzoziemskich wzorów (mowa Podkomorzego).Wzorem polskiego patrioty jest ksiądz Robak, który po zabójstwie Stolnika, oskarżony o zdradę kraju, przemienia się w cichego, pełnego pokory mnicha oraz bojownika o sprawę narodową, której poświęca życie. Głęboka zmiana, jaka w nim nastąpiła, ma symbolizować przemianę całego narodu szlacheckiego, który, odrzucając tak jak Jacek dumę i pychę, powinien poświęcić się sprawie odzyskania niepodległości. Zapamiętani przez Mickiewicza Polacy dla dobra kraju potrafią zapomnieć o osobistych urazach, zawsze są zdolni do pogodzenia się i solidarności w walce przeciwko nieprzyjacielowi. Gotowi są też opuścić ojczyznę, ilekroć wymaga tego jej dobro. Polacy, skłonni do zwady, kłótliwi, w momencie zagrożenia potrafią się zjednoczyć i ofiarnie walczyć z wrogiem. Dowodem tej solidarności jest choćby bitwa z Moskalami i stosunek do siebie wrogich do niedawna zaścianków
Mickiewicz w przedstawionych Polakach stara się zawsze dostrzec coś dobrego, próbuje usprawiedliwić ich czyny i zachowania. Tak dzieje się z Gerwazym, którego gwałtowność i mściwość tłumaczy poeta niezłomną wiernością dla rodu Horeszków.
Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
Arkadia to miejsce, gdzie możemy czuć się bezpieczni, w pełni szczęśliwi, gdzie nic nie zakłóca radosnych chwil. Takim miejscem dla Cezarego Baryki, głównego bohatera Przedwiośnia, był dom rodzinny. Najpiękniejsze dni dzieciństwa mały Czaruś spędził w Baku, gdzie jego ojciec Seweryn pracował jako urzędnik. Matka zajmowała się domem i wychowywaniem syna. Cezary był jedynakiem, oczkiem w głowie rodziców, nie brakowało mu niczego. Otoczony opieką chłopiec spędzał beztroskie dzieciństwo w poczuciu bezpieczeństwa w pełnej ciepła atmosferze rodzinnego gniazda. Idylla szczęśliwego dzieciństwa została brutalnie przerwana. Gdy wybuchła I wojna światowa, Seweryn Baryka został powołany do wojska. Cezary został sam z matką w osierociałym mieszkaniu. Chłopiec miał wówczas czternaście lat. Następne lata w życiu głównego bohatera Przedwiośnia nie były już tak radosne, a szczególnie okres po wybuchu rewolucji w Rosji. Gdy po latach Cezary spotkał ojca, wyruszyli w podróż do Polski. Spotkanie z krajem rodzinnym rodziców było dla niego wielkim rozczarowaniem. Nastał jednak w jego życiu znów czas szczęścia i radości. Był to pobyt w Nawłoci, domu rodzinnym przyjaciela Hipolita Wielosławskiego. To kolejna Arkadia w życiu Cezarego Baryki. Nieliczne prace, które wykonywali mieszkańcy Nawłoci, traktowano także jako rozrywkę. Było to na przykład wspólne sortowanie jabłek. Swoim przyjazdem do Nawłoci Cezary zakłócił spokój tego miejsca, wikłając się w romanse i przeżywając skomplikowane perypetie uczuciowe, co w konsekwencji doprowadziło do tragedii.

MOTYW: BUNT
Literackie wizje i realizacje postawy buntu człowieka wobec zastanej rzeczywistości - rozważania w oparciu o utwory z literatury polskiej i obcej.
Bunt leży w naturze człowieka. To jedna z tych rzeczy, które jesteśmy skłonni robić dla samej przekory, dla samej przyjemności mówienia, nie zanegowania, protestu. Lecz bywają przypadki, kiedy bierność jest potulnością wręcz zwierzęcą. Opór przybiera formy czynne lub bierne - niestety, na opór czynny stać nieliczne jednostki, niemniej jednak bunt pozostaje buntem.
Oskar Wilde powiedział: "W literaturze zużytkowuje się tylko te rzeczy, które w życiu wyszły z użytku". Nie zgodzę się z tym. Gdyby tak istotnie było, nie buntowalibyśmy się już lub nie pisali o tym. A tymczasem jest to motyw poruszany w literaturze tak często i szeroko, że aby nie przekroczyć ram czasowych, zawężę omawianie tego tematu do utworów powstałych w xx w..
Przeciw czemu buntuje się człowiek? Moim zadaniem jest przedstawienie tych, którzy kwestionują w ten czy inny sposób rzeczywistość, którą zastali. Wiek XX obfitował w takie zjawiska, którym człowiek prawdziwie ludzki musiał stawić opór - wojna, totalitaryzm, przemoc. Lecz ludzie buntowali się przeciw rzeczom, które są prawdziwie ludzkie i (niestety!) nie są nam obce: drobnomieszczaństwo, zakłamanie, fałszywa moralność. Spójrzmy teraz, jak realizowali tę postawę twórcy literatury.
Rozpocznę od Gombrowicza i jego słów: "Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie zrobiony mi". Mamy tu bunt przeciwko formowaniu człowieka przez rzeczywistość, przez innych ludzi. Cytat pochodzi z "Ferdydurke". Gombrowicz krytykuje tam drobnomieszczaństwo, mitologizację przeszłości, historycznoliterackie wzorce; jego bohater - Józio - jest zbyt słaby, aby buntować się czynnie, więc robi na przekór, drwi z pensjonarki, z ciotuni i wujaszka, ale nie przełamuje konwenansów jak Miętus. Jego sprzeciw wszyscy biorą za dziecinne kaprysy - tak on rzeczywiście wygląda. Idźmy dalej - Witkacy. Kreuje nowy świat z elementów rzeczywistości, której nienawidzi, którą gardzi - widzimy to w sposobie łączenia tychże elementów. W wielu swoich bohaterów włożył element własnej psychiki - właśnie bunt. Co osiągnęli - nic. Przegrali, ale opór pozostał -jako jedna z rzeczy, które są zawsze.
Czy tak kończy się wszystkie bunty? - na ogół tak. Spójrzmy na Cezarego Barykę - poszedł z innymi, zanegował dotychczasowy ustrój społeczny, to co zobaczył, pozostawiło piętno tak silne, te nie mógł już marzyć, nie mógł ułożyć sobie życia "normalnie" " tak jak inni. Spójrzmy na doktora Judyma - bunt w konsekwencji przyniósł mu samotność i bezdomność, poczucie bezsilności. Wobec tego - czy bunt ma sens? Czy warto cierpieć i przegrzać tylko po to, by stawić opór? Jak bardzo polskie jest ruszanie z motyką na słońce. Dowodzą tego nasze osławione powstania narodowe. Nie ma takiego drugiego narodu. Są jedynie jednostki.
Orwell w słynnym "Folwarku zwierzęcym" i niemniej, a nawet bardziej, słynnym "Roku 1984" ukazuje bunt przeciwko totalitaryzmowi w postaci komunizmu. To bardzo popularny temat - pisali o tym Sartre, Moravia - ludzie, którzy znali faszyzm, ale nie znali codziennej, szarej, przygnębiającej rzeczywistości krajów tzw. demoludu. Widzimy ją za to w wierszach Barańczaka. Odkształcona i przerysowana w prozie Konwickiego. Krytykują jq jako ludzie, którzy znają od dziecka i poznali całą od strony zwykłego, szarego człowieka. Protestują przeciw cenzurze, imprezom pokazowym, nędzy, zagłębiając się w świat ich ugorów wkraczamy w etap pewnego rodzaju manii prześladowczej: czy ktoś nie podsłuchuje, nie podgląda? Przeciw temu się buntowali - zbuntowali - i teraz jesteśmy rzekomo "we własnym domu". Nie stój. Nie czekaj. Co robić? "Codziennie zadaję sobie to pytanie. Odpowiedź proponowana brzmi: "Pomoże" Tak, oczywiście, tylko od czego zacząć. Wobec dzisiejszej rzeczywistości dochodzę do konkluzji, ze buntować się jest najprościej. Przegrać - to tez bardzo prosie - albo zginiesz, albo będziesz prześladowany (o, męczenniku!), albo przejdziesz nad tym do porządku dziennego. Ale ty wygrałeś - nie podoba ci się świat, więc proszę bardzo, stwórz go na nowo. To dopiero jest problem.
Faktem jest, ze ani rzeczywistość, ani literatura, nie za często stawiają swych bohaterów w takiej sytuacji. A szkoda! Jakie szerokie pole do popisu.
Tymczasem buntownicy najczęściej giną lub przegrywają. To takie romantyczne. Gorzej, że inni przez nich cierpią - i to wcale nie jest dla nich romantyczne. Ale następne pokolenia nazywają świętokradztwem odarcie historii z patyny i pozłoty taki los spotkał "Popioły", zarówno książkę Żeromskiego, jak i film Wajdy. Dlaczego tak zależy nam na uwzniośleniu buntu? Dlaczego chcemy nadać mu specjalny charakter? Nie każdemu oczywiście - tym naszym zrywom "powszechnym", w imię sprawy. Jeszcze raz zacytuję Wilde'a: "Doświadczenie to miano, jakie ludzie nadają swoim błędom". Może rzeczywiście nie chcemy, aby ktoś, nawet "swój", wytykał nam błędy. Bo, powtórzę jeszcze pytanie, czy było rzeczy –Czy było rzeczywiście warto? A może lepiej wzorem bohatera "Kartoteki"
Różewicza zająć pozycję horyzontalną. W sumie - co nas to wszystko obchodzi? Ludzie zawsze będą rodzić się i umierać, jeść, pić, oddychać, trawić. Bez względu na sytuację polityczną. Do wszystkiego można się przystosować, a jeśli nie - to po prostu wyjechać. znowu! To herezja! Nie możemy znosić w milczeniu krzywdzącej nas rzeczywistości. Nikt nie będzie nam narzucał władzy, światopoglądów, ograniczeń jesteśmy w końcu - Polakami . Mówimy: nie! Bunt, bunt, bunt... I co z tego mamy?
Zagubieni w świecie, tracimy więcej, niż nas na to stać. Po bitwie nie
możemy żyć od nowa. Błąkamy się prawie po omacku, połykamy się i ranimy -zginąć w bitwie wydawałoby się, nie, nie wydawałoby się - jest najprościej. W końcu każdy prędzej czy później umiera. To postawa Maćka Chełmickiego, który nigdy nie znajdzie swego miejsca. Bo o ile pożar wygląda fascynująco, przerażająco, tragicznie, pięknie i monumentalnie, zgliszcza są żałośnie nędzne. O ile w toku bitwy słychać wystrzały, widać ogień, krew - wrażenia są sprzeczne, ale niezmiennie wzniosłe: strach, fascynacja, a pole po bitwie - trupy w różnym stanie, całe lub fragmenty - niesmak i mdłości. Tak samo jest z buntem, negujemy, protestujemy, manifestujemy, cierpimy prześladowanie władz lub niechęć i pogardę społeczeństwa, a potem... Co potem? Kiedy mamy dość? Kiedy chcemy się poddać, a towarzysze mówią: hańba? Ciągnąć dalej czy przestać? "Być albo nie być” buntownikiem ? Oto jest pytanie.
Pisałam o buncie przeciw społeczeństwu, drobnomieszczaństwu, władzy, siły, przemocy. Pozostaje jeszcze jeden. Ten najbardziej napiętnowany. Przez społeczeństwo. Przez naszą podświadomość. Moralność ukształtowaną przez otoczenie. Wychowaną na zasadach katolickich, chrześcijańskich. Ten blużnierczy, świętokradczy bunt - przeciw Bogu, z programową "Wielką Improwizacją" na czele. W swych czytelniczych peregrynacjach natrafiłem na szczególną pozycję - "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Nikosa Kazandzakisa. Rzecz o drodze Jezusa do krzyża i i boskości. Mamy tam dwóch, buntowników. Jezus mówi Bogu, że jest człowiekiem, nie chce umierać za innych, nie chce być bogiem ani prorokiem. Chce żyć i umrzeć jak inni. Taka postawa sprzyja pokusom, i w końcu Jezus ugina się - ale przed Bogiem. Przyjmuje "kielich goryczy". Drugi to Judasz. Dlaczego to on ma być potępiony tylko dlatego, ze Bóg tak chciał? Czy dlatego, że jest najsilniejszy? Początkowo sceptyczny, stopniowo zaczyna wierzyć, a Bóg każe mu zdradzić swego mistrza. Ale on też musi się ugiąć. I dlatego wybiera śmierć. Gardzi pieniędzmi. Musi się ugiąć, jak inni buntownicy.
Buntownicy. "Bez powodu". Nie, zawsze jakiś mieli. Młodzi gniewi - Marek Hłasko, Leopold Tyrmand, James Dean, Zbigniew Cybulski. Żyli w tempie samobójczym i często tak umarli. Buntownicy. Właściwie każdy bunt to samobójstwo - czyli grzech śmiertelny. To oczywiście kwestia dyskusyjna - tak nam mówi Kościół. A my, młodzi, sceptycznie podchodzimy do jego dogmatów. Bunt nam imponuje - właściwie dlaczego? O złożoności natury ludzkiej!
My, młodzież Sól tej ziemi. Przyszłość świata. Owszem, imponują nam młodzi gniewni - idole naszych ojców i dziadów. Ale sami... toniemy w powodzi marazmu, przyjmujemy pozycję horyzontalną i w zasadzie nie obchodzi nas nic. W zasadzie tak, ale... Bunt był, jest i będzie. To archetyp taki jak miłość i śmierć. Wcześniej czy później "ruszymy z posad bryłę świata, nowymi pchniemy ją tory”. Taką mam nadzieję. Nawet więcej: to prawidłowość historyczna. Kiedy będziemy mieli dość wyczynów "starych" weźmiemy się do pracy. Trudno mi w tej chwili określić, czy będzie to zryw romantyczny, czy raczej pozytywistyczny. W każdym bądź razie i my na nowo będziemy pisać o buncie nowe arcydzieła i mniejsze dzieła. Zrobimy to sami ze słowami Gombrowicza na ustach: "Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie zrobiony mi!" Tylko - trochę jeszcze poczekajmy...


MOTYW: MIŁOŚĆ
Wstęp do motywu MIŁOŚĆ:
Miłość uczucie najpiękniejsze i najtrudniejsze. Głębokie i piękne, potrafi dać radość i szczęście, ale potrafi i zabić. Tworzy i niszczy. Nie umiemy powiedzieć, czym jest, ma tak wiele twarzy. Czasem trwa długo, czasem tak prędko umiera, traci swą moc. Czasem się zmienia; jakże okrutna jest siostra miłości, nienawiść...Nie potrafimy żyć, nie kochając. Bez miłości nasze dusze byłyby martwe. To uczucie to jeden z wymiarów naszego człowieczeństwa. Jak wiele możliwości ma człowiek, który chce kochać... Tyle do zaoferowania innym i sobie. Kochamy naszych rodziców już jako maleńkie dzieci. Tak piękne są pierwsze słowa dziecka; w każdym języku świata nazywają one właśnie matkę i ojca. Kochającymi dziećmi pozostajemy na zawsze. Czasem musimy z pokorą wrócić do naszej miłości, jak syn marnotrawny, ale odpowie nam wybaczenie. Kochamy nasze dzieci: ofiarowujemy im wszystko. Czasem, jak nieszczęsny Goriot, kochamy za bardzo i zostajemy zapomniani. Cierpimy, ale i tak kochamy. Brat kocha siostrę. Siostra brata. Antygona oddaje życie dla tej miłości. Nie pozwoli na zhańbienie ciała Polinejkesa. Ile piękna ma w sobie kochające się małżeństwo... ile bólu jest tam, gdzie wkradły się nieuczciwość, obojętność, samotność, nienawiść? Co czuła Justyna, a co Elżbieta? Jaka tęsknota żony świętego Aleksego? Na tysiącach stron opisują twórcy miłość dwojga ludzi: mężczyzny i kobiety. Jak różne są jej oblicza. Bywa wierna i niespełniona, szalona i dojrzała, zmysłowa i platoniczna, radosna i pełna rozpaczy. Za każdym razem inna. W każdej odnajdziemy fragment naszego istnienia. Orfeusz i Eurydyka, Tristan i Izolda, Romeo i Julia, Wokulski i Izabela, Joasia i Judym, Cezary i Laura....Miłość daje nam tak wiele... ale czasem nas gubi. Tak jak Wertera, Gustawa, Wokulskiego, Cezarego, Justynę. Namiętność potrafi nami zawładnąć, odebrać godność, rozsądek, życie. Poprowadzić ku śmierci lub szaleństwu. Jakże często my sami niszczymy miłość my i nasze przesądy, nasze prawa, nasze wojny. Nie odnaleźli szczęścia Abelard i Heloiza. Nie mieli doń prawa Giaur i Leila. Jakże często literatura ukazuje nam rozpacz, tęsknotę, gorycz. Czasem miłość jest jednak szczęśliwa. I nadal jest różna. Jest wiernością, przywiązaniem, serdecznością, tkliwością. Czasem żarem. Pięknie pisali o prawdzie miłości Tetmajer, Leśmian, Pawlikowska. Kochamy... więc jesteśmy. Kochamy innych ludzi. Kochamy Boga. Kochamy ojczyznę. Kochamy świat, piękno, życie. Czasem jesteśmy szczęśliwi. Czasem jednak los jest dla nas okrutny i każe płacić straszną cenę za miłość.
“Mit o Orfeuszu i Eurydyce”.
Mit o Orfeuszu i Eurydyce jest przepiękną historią o głębokiej, silniejszej niż śmierć, miłości małżeńskiej, która rzuca wyzwanie woli wszechmocnych bogów i wyrokom przeznaczenia. Orfeusz, król Tracji, syn boga rzecznego Ojagrosa i muzy poezji, Kaliope, był śpiewakiem i pięknie grał na kitarze. Grą i śpiewem oczarowywał nie tylko ludzi cała natura była nią zauroczona. Kiedy zmarła, ukąszona przez żmiję, ukochana żona Orfeusza, Eurydyke, cierpienie zrozpaczonego śpiewaka było tak wielkie, że postanowił zejść po nią do Hadesu. Swoją muzyką oczarował całe podziemie. Charon przewiózł go za darmo na drugi brzeg Styksu, a władca Hadesu zgodził się na powrót Eurydyki na ziemię. Postawił jednak warunek aż do momentu wyjścia z krainy umarłych Orfeusz nie mógł obejrzeć się, by choć przez chwilę spojrzeć na idącą za nim żonę. Orfeusz nie mógł się jednak powstrzymać i obrócił się. Wtedy Eurydyke została porwana w głąb Hadesu i Orfeusz utracił ją na zawsze. Król śpiewak sam więc powrócił na ziemię. Jego cierpienie było jednak tak wielkie, że nie chciał spojrzeć na żadną kobietę, za co pewnej nocy został rozszarpany przez meady.
Dzieje Tristana i Izoldy
Tristan i Izolda są bohaterami wzruszającej historii miłosnej, która powstała w cyklu legend celtyckich i stała się natchnieniem dla poetów i muzyków wielu epok. Ich dzieje to historia miłości tragicznej, choć odwzajemnionej. Kiedy Tristan, wierny wasal i siostrzeniec króla Marka, wiózł Izoldę do króla, którego żoną miała zostać, przez pomyłkę wypili napój miłosny przygotowany przez matkę Izoldy dla króla i jej córki. Od tego momentu połączyła ich potężna, dozgonna miłość, nad którą nie byli w stanie zapanować. Choć kochankowie mają świadomość tego, że zdradzają i oszukują Tristan swego króla, a Izolda prawowitego męża to jednak nie są w stanie nic na to poradzić, są bezsilni wobec przeznaczenia. Spotykają się potajemnie, kłamią, chwytają się każdego sposobu, aby być choć przez chwilę razem, bo nie mogą żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale i życie, i śmierć razem. Ilekroć próbują się rozstać, zawsze do siebie wracają. Kochają się tak, że gotowi są oddać za siebie życie, cierpieć, znosić wszelkie upokorzenia. Miłość kochanków, skazana na ziemi na klęskę, zatriumfowała po ich śmierci W nocy z grobu Tristana wybujał zielony i liściasty głóg o silnych gałęziach, pachnących kwiatach, który wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy. Głóg wyrastający z grobu symbolizuje nierozerwalną więź łączącą kochanków i potęgę miłości, która jest wieczna.
„Giaur” Byrona
Giaur, tytułowy bohater powieści poetyckiej Byrona, to człowiek, którego dzieje naznaczone są: miłością, zbrodnią, samotnością i cierpieniem.
Bohater otoczony jest aurą tajemniczości, jego biografia jest niejasna. Wiemy, że był Wenecjaninem. Prawdopodobnie pochodził z dobrego rodu. .W Grecji Giaur zakochał się ze wzajemnością w jednej z żon Hassana, który, dowiedziawszy się o zdradzie, ukarał Leilę śmiercią, pochował w falach. Wenecjanin, by pomścić ukochaną, zamordował Hassana. Po sześciu latach zamieszkał w klasztorze, choć ślubu nie złożył i w niedługim czasie zmarł. Najcenniejszą wartością dla Giaura była miłość, która nadawała sens jego życiu, była wszystkim, co posiadał. Uczucie, którym obdarzył wybrankę, było święte, jedyne i niepowtarzalne. Zabicie Hassana nie uśmierzyło jednak bólu. Targany rozterkami moralnymi, świadomy swoich win, odsunął się od ludzi, skazał na samotność i wciąż przeżywał straszliwe męki. Cierpienie jego było tym boleśniejsze, że musiał trawić czucia nie dzielone z nikim. Życie przestało mieć dla Giaura jakąkolwiek wartość. Nie potrafił istnieć bez miłości, nie umiał odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące sensu egzystencji. Trawił go ból istnienia, czuł wewnętrzną pustkę, niechęć do ludzi i świata. Dumny romantyk gardził życiem zwykłym, bezbarwnym i ludźmi, których jednym celem jest pogoń za sławą czy zdobywaniem dóbr materialnych. Giaur to romantyczny indywidualista o skomplikowanej osobowości. Cierpi, ma poczucie winy, lecz nie ucieka przed bólem. Tęskni za śmiercią, ale nie myśli o popełnieniu samobójstwa. Dręczą go wyrzuty sumienia, ma świadomość, że jest zbrodniarzem, a jednak nie czuje skruchy. Nie obawia się też kary za swoje przewinienia, gdyż nie istnieje, według niego, większe cierpienie niż rozstanie z Leilą.
Goethe “Cierpienia młodego Wertera”
„Cierpienia młodego Wertera” to powieść która ma formę listów pisanych przez tytułowego bohatera do przyjaciela Wilhelma. W skład utworu wchodzą też dwa listy do ukochanej Loty i jeden do Alberta oraz noty od “wydawcy”.W Cierpieniach młodego Wertera Goethe kreuje postać młodzieńca o wyostrzonej wrażliwości, o wiecznie niespokojnym i nie nasyconym sercu, skłonnego do egzaltacji i poetyzacji życia, wreszcie człowieka często uciekającego w świat marzeń. Werter to młodzieniec, który kieruje się uczuciem. Do ludzi i świata podchodzi w sposób bardzo emocjonalny. Silnie wszystko przeżywa, często wzrusza się i tonie we łzach. Werter, “jednostka niepospolita”, indywidualista tęskniący za głębokim uczuciem . Pewnego dnia poznaje Lotę, w której zakochuje się od
pierwszego wejrzenia. Widzi w niej ucieleśnienie kobiety, na którą czekał i o której marzył. Rozbudzona namiętność zdominowała jego życie bez reszty. W listach do Wilhelma pisze o poznaniu Loty, wyraża zachwyt ukochaną, opowiada o wspólnych spacerach, rozmowach. Analizuje wnikliwie swoje przeżycia i doznania.Kiedy przybywa narzeczony Loty Albert, o którego istnieniu Werter wiedział od początku, obok słowa “miłość” coraz częściej zaczynie się pojawiać “cierpienie” oraz refleksje na temat życia i śmierci. Werter poetyzuje miłość, która stanowi dla niego treść życia. Uczucie łączące kochanków jest idealne i czyste.Opisuje więc przygnębienie, w które popadł Werter, jego ostatnie spotkania z Lotą, która starała się wytłumaczyć mu, że kocha w niej ideał kobiety, jaką stworzyła jego wyjątkowa wyobraźnia. Radzi, by wyjechał i odpoczął. Później przerażona zachowaniem swoim i Wertera, który upadł przed Lotą w całkowitej rozpaczy, chwycił jej ręce, cisnął je do oczu, do czoła; wówczas ona wyraźnie, stanowczo odrzuca jego uczucie . Werter ostatecznie postanowił popełnić samobójstwo.
„Ojciec Goriot”
Historię kariery handlarza mąką, ojca Goriot, tytułowego bohatera powieści H. Balzaca, można by streścić w kilku zdaniach. Natomiast miłości do córek tego wiekuistego ojca, jak nazwał go jeden z bohaterów książki, jego cierpieniom i tragizmowi należy poświęcić znacznie więcej uwagi. Balzac stworzył bowiem doskonałe studium psychologiczne człowieka, który sens życia widział w swoich dzieciach.Kiedy po siedmiu latach małżeństwa Goriot utracił ubóstwianą żonę, całą swoją miłość przelał na córki, które rozpieszczał bez opamiętania. W tych okolicznościach uczucia ojcowskie rozwinęły się u Goriota niemal do obłędu. Przywiązanie swoje, zawiedzione przez śmierć, przeniósł na dwie córki, które zrazu zadowoliły wszystkie jego uczucia.Ojciec spełniał wszystkie kaprysy dziewczynek, sprowadzał dla nich najlepszych nauczycieli, kupił powóz. Kiedy dorosły, pozwolił im wybrać sobie mężów, przeznaczając każdej duży posag (każda miała w posagu połowę ojcowskiego majątku).
Goriot kochał córki miłością ślepą i wyłączną, niekiedy uświadamiał sobie, że są egoistkami, które interesują się jedynie jego pieniędzmi. Jednak, by oszukać samego siebie, myśli takie szybko od siebie odpychał, a córki zawsze rozgrzeszał. Goriot darzył swoje dzieci tak wielką miłością, że nie tylko spełniał wszystkie ich zachcianki, ale też znosił ze strony córek liczne upokorzenia. By nie denerwować zięciów, a córek nie skazywać na mężowskie wymówki, coraz rzadziej przychodził do ich domów, wchodząc potajemnie, kuchennymi schodami. Stęskniony, spragniony chociaż
uśmiechu dzieci rzuconego w przelocie, wyczekiwał na nie na ulicy. Córki z kolei odwiedzały go jedynie wtedy, gdy potrzebne im były pieniądze. Miłość wiekuistego ojca jest tak wielka, że nie pozwala mu myśleć o niczym i nikim prócz córek. Nie zwraca uwagi na siebie. Oddaje im stopniowo wszystko, co posiada. I nawet kiedy nie pozostaje mu już nic, chodzi ubrany jak dziad, mieszka w norze, czuje się coraz gorzej, nadal ciągle myśli z rozpaczą, skąd wziąć pieniądze, żeby spełnić ich kolejne kaprysy. Jest w stanie zrobić dla nich wszystko.Kiedy dowiaduje się, że Delfinie grozi utrata posagu, że mąż Anastazji dowiedział się o jej romansie, mimo osłabienia i choroby, gotów jest walczyć o ich dobro, nie dopuścić, by którakolwiek z nich została skrzywdzona. Goriot żyje wyłącznie życiem swoich córek. Cierpi, gdy są nieszczęśliwe, cieszy się, kiedy są radosne. szczęśliwszym ich szczęściem niż własnym. Nie boi się śmierci, cierpienia. Dlatego jedynie nie chciałby umierać, że, jak sądzi naiwnie, sprawiłby ból córkom. Jakże i tu bardzo się myli stary ojciec. Córki bowiem zajęte swoimi sprawami, wcale nie wybierały się do chorego ojca. Dopiero tuż przed śmiercią ojciec Goriot, nadaremnie czekając na córki, uświadamia sobie ich egoizm i obojętność. Uświadamia sobie błędy, które popełnił, wychowując dziewczęta. Swoją nadmierną troskę i to, że sam je nadto kochał, aby one mogły jego kochać .Prawo jest za mną, wszystko jest po mojej stronie, natura, kodeks... Jest Bóg w niebiosach, który mści się za nas, ojców, bez naszej woli.
Stefan Żeromski “Przedwiośnie”
W powieści Przedwiośnie Stefan Żeromski prezentuje różne rodzaje miłości. Wzrusza czytelnika miłość dziewczęca matki głównego bohatera powieści Cezarego Baryki, pani Jadwigi, która kochała w młodości Szymona Gajowca.Szymon Gajowiec darzył pannę Jadwigę głębokim uczuciem, ale nigdy nie śmiał jej tego wyjawić. Wyznał jej swoją miłość w liście, kiedy była już zaręczona z Sewerynem Baryką.Wbrew głosowi serca, panna Jadwiga wyszła za mąż za Seweryna Barykę. Odrzuciła miłość, wybrała dostatnie życie u boku zaradnego męża. O błędzie życiowym przekonała się, odczuwając tęsknotę za prawdziwym związkiem. Gajowiec kochał panią Jadwigę do końca życia. Kiedy po latach poznał Cezarego, razem wspominali jego matkę.Po wyjeździe męża na wojnę pani Jadwiga całkowicie poświęciła się synowi. Kochała go bardzo, właściwie żyła tylko dla niego. W trudnych czasach rewolucji starała się, aby nie był głodny. Z ogromnym wysiłkiem zdobywała żywność, nie licząc się z własnym zdrowiem i bezpieczeństwem. Cierpiała dla niego i za niego. Romans Laury i Cezarego skończyło bardzo przykre wydarzenie. Narzeczony pani Kościenieckiej pobił Barykę, gdy odkrył jego romans z Laurą. Gdy Laura, stanęła po stronie pana Barwickiego dla zachowania pozorów zrozpaczony Cezary uderzył ją szpicrutą w twarz. Działał pod wpływem impulsu, czuł się oszukany i zdradzony przez ukochaną.Cezary nie wierzył słowom Laury, był zazdrosny o jej życie z Barwickim. Pożegnał ją słowami: Kłamiesz! To ty teraz wszystko depczesz nogami! Nasze szczęście! Tak skończyła się jedyna miłość Cezarego Baryki.
Zofia Nałkowska “Granica”
Miłość małżeńska rodziców Zenona Ziembiewicza opierała się na schemacie zdrady i wybaczania. Pan Walerian Ziembiewicz miał bardzo wrażliwe sumienie i z częstych grzechów lubieżności spowiadał się nie tylko znajomemu proboszczowi z Chązebnej, ale własnej wysokiej i chudej żonie, przed którą klękał błagając ją we łzach o darowanie winy. Pani Ziembiewiczowa wybaczała. Skruszony małżonek towarzyszkę tego swego losu prawdziwie kochał i głęboko szanował. Świadkiem takiej miłości małżeńskiej był główny bohater powieści Granica Zenon Ziembiewicz. Gdy dorósł, zaczął patrzeć na rodziców krytycznie, chociaż ich małżeństwo zachowało pozory szczęśliwego.

MOTYW: RODZINA
Wstęp do motywu RODZINA
Motyw domu i rodziny odnajdujemy w utworach pisarzy wszystkich epok literackich, może właśnie dlatego, że rodzina stanowiła i stanowi podstawową komórkę, na której opiera się całe społeczeństwo. Po raz pierwszy dom rodzinny pojawił się w twórczości Jana Kochanowskiego, w jego znanej fraszce Na dom w Czarnolesie. Odziedziczony po przodkach, nie ma marmurów ani złoconych ścian, ale można w nim żyć dostatnio i spokojnie w gronie rodzinnym, zachowując czyste sumienie i życzliwość sąsiadów. W Pieśni świętojańskiej o Sobótce poeta opowiada o tym, jak wielką rolę ma do spełnienia w domu gospodyni i matka. Dom miał zapewnić w owych czasach Polski niepodległej nie tylko godziwe warunki materialne rodzinie, ale również wpoić młodemu pokoleniu zasady chrześcijańskie, był więc „szkołą życia” dla przyszłych pokoleń .W okresie oświecenia pojawiały się utwory przedstawiające w sposób krytyczny domy szlacheckie i panujące w nich stosunki. Celował w tym Ignacy Krasicki, który, chcąc uchronić Rzeczpospolitą przed upadkiem, naśmiewał się w swoich utworach z Polaków, przepijających ojcowizny, i modnych dam, przerabiających stare dwory szlacheckie na zachodnie pałace. Idealny dom szlachecki przedstawił Julian Ursyn Niemcewicz w Powrocie posła. Żyją w nim w zgodzie i harmonii dwa pokolenia Polaków. Dom zawsze ustępować powinien krajowi – stwierdza Podkomorzy, jeden z głównych bohaterów utworu, i w tym duchu wychowuje swoich synów.
W okresie zaborów dom był również ostoją tradycji i polskości. Dostrzegamy to w Ślubach panieńskich Aleksandra Fredry, a przede wszystkim w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. W dworku w Soplicowie wiszą na ścianach obrazy Kościuszki, Rejtana, Jasińskiego, kurantowy zegar wygrywa Mazurka Dąbrowskiego. Rodzina Sopliców dawała przykład wielkiego patriotyzmu. Wspaniały dom ukazała Eliza Orzeszkowa w powieści Nad Niemnem. Życie w Korczynie to nie same zabawy i przyjemności. Goście bywają tu rzadziej niż w Soplicowie, a pan domu pracuje od świtu do nocy, aby zapewnić rodzinie godziwą egzystencję; chce utrzymać ziemię i dwór w swoich rękach, aby przekazać ją później synowi.
Czym bliżej jednak współczesności, tym więcej utworów literackich przedstawia konflikty panujące w rodzinach polskich, a nawet tragedie, do których w nich dochodzi. Bohater utworu Gombrowicza Ferdydurke buntuje się przeciwko rodzinie, która usiłowała narzucić mu swoje poglądy i konwenanse. Dom i rodzina, coraz częściej targana konfliktami, zatraca z czasem swoje podstawowe funkcje, przestaje zapewniać bezpieczeństwo materialne i psychiczne swoim członkom.
Molier „Skąpiec”
Skąpiec Moliera to komedia charakterów, która z całą ostrością piętnuje chciwość i skąpstwo głównego bohatera, Harpagona. Utwór ten jest także dramatem rodzinnym ukazującym życie i stopniowy rozkład siedemnastowiecznej rodziny mieszczańskiej. Prezentuje on sytuację dzieci, które muszą cierpieć pod rządami ojca despoty, dla którego nie liczą się żadne wartości prócz skrzętnie gromadzonych pieniędzy. Kocha je ponad życie, więcej niż honor, cześć i cnotę , niż swoich najbliższych.
W domu Harpagona nie dostrzega się żadnych więzi rodzinnych, miłości, zaufania czy przywiązania. Ojciec bardziej niż rodzinę ceni swoją szkatułkę z pieniędzmi, po stracie której cierpi tak straszliwie jak po śmierci kogoś bliskiego. Człowiek, który odchodzi od zmysłów z powodu straty szkatułki, jest zimny i bezwzględny w stosunku do swoich dzieci. Harpagona nie interesują ani uczucia Elizy, ani Kleanta. Nieraz odnosi się wrażenie, że dzieci nie tylko są mu obojętne, ale wręcz mu przeszkadzają.
Od dzieci, uzależnionych od niego materialnie, wymaga całkowitego posłuszeństwa. Nie bierze pod uwagę, że są już dorosłe i że same mogą podejmować decyzje o swoim życiu. Sam zadecydował o małżeństwie Elizy. Postanowił wydać ją za Anzelma, który nie ma więcej niż pięćdziesiąt lat i słynie ze swoich dostatków (a. I, sc. 6).
Nie obchodzi go, że kandydat na męża jest za stary dla młodziutkiej córki i że ta nie chce go poślubić. Nie jest ważne ani dobro dziewczyny, ani jej zdanie. Decyduje fakt, że Anzelm nie żąda posagu, a więc Harpagon nie będzie musiał wydawać pieniędzy. Nie słucha więc próśb Elizy, gdyż, jak mówi: Taką sposobność trzeba w lot chwytać po prostu. Sprawa ta przedstawia dla mnie korzyść, której w innych warunkach nie mógłbym się spodziewać: godzi się ją wziąć bez posagu .
Kiedy ojciec dowiaduje się, że Eliza kocha Walerego, z którym się potajemnie zaręczyła, nie chce nawet o tym słyszeć. I znowu, po raz kolejny, ujawnia swój zimny i obojętny stosunek do córki. Harpagon nie liczy się z uczuciami dzieci. One zaś od dawna świadome tego, że muszą liczyć wyłącznie na siebie, same troszczą się o swój los. Kleant i Eliza obawiają się ojca, odczuwają wobec niego niechęć i pogardę. Zdeterminowany Kleant chce zaciągnąć dług u lichwiarza i skłonny jest przyrzec mu rychłą śmierć ojca.
Kleant wreszcie kradnie ojcu szkatułkę, by szantażem zmusić go do zgody na małżeństwo z Marianną.Chciwość i skąpstwo Harpagona doprowadziły do tego, że nikt w jego domu nie był szczęśliwy. Molier,
kreśląc portrety Harpagona i jego dzieci, piętnuje rodziny, w których zamiast miłości i ufności panują lęk i wieczne podejrzenia, w których nie ma szczęścia, uczciwości, cnoty, szcze–rych uczuć, gdyż wszystko zostało zdeterminowane przez pieniądz.
Julian Ursyn Niemcewicz „Powrót posła”
Powrót posła to komedia polityczna Juliana Ursyna Niemcewicza. Akcja utworu rozgrywa się w posiadłości średniozamożnej szlachty. Gospodarze, Podkomorzy i jego żona, są uosobieniem staropolskich cnót. Na przykładzie ich życia Niemcewicz przedstawia wzorową rodzinę. W ich domu panują harmonia i miłość. Są małżeństwem bardzo szczęśliwym, bo wiedzą, że, jak mówi Podkomorzyna w trakcie rozmowy ze starostą. Podkomorzy, zwolennik reform, patriota, jest wzorowym ojcem i mężem. Podkomorzyna także jest kobietą pełną cnót, bez reszty oddaną rodzinie. W zacytowanym poniżej dialogu Podkomorzy wychwala zalety żony: Podkomorstwo są ludźmi światłymi, rozumieją konieczność przeprowadzenia licznych reform w państwie. Oboje narzekają na zgubne skutki cudzoziemszczyzny i błędnego wychowywania dzieci. Sami wyznają zasadę: Dom zawsze ustępować powinien krajowi i według niej wychowali swoich synów, którym wpoili przede wszystkim miłość do ojczyzny i konieczność służenia jej. Nauczyli też swoje dzieci skromności, rozwagi, kierowania się w życiu sprawiedliwością i uczciwością. Podkomorstwo według podobnych zasad wychowali też Teresę, córkę starosty Gadulskiego, którą zabrali do siebie po śmierci jej matki i pokochali jak własną córkę. Nauczyli ją skromności, szacunku dla starszych, posłuszeństwa. Podkomorzy i Podkomorzyna cieszą się miłością i szacunkiem swoich dzieci i wychowanicy Teresy. Walery, młodzieniec uczciwy, uosobienie cnót patriotycznych i rodzinnych, przywiązany jest bardzo do swoich rodziców i wdzięczny, że wychowali go na człowieka prawego i dobrego obywatela.
W czasie przerwy w obradach sejmu Walery z radością wraca do domu, witany w bramie przez rodziców. Podkomorzy i jego żona zostali bardzo ciepło potraktowani przez autora, który, dla kontrastu, zaprezentował drugie małżeństwo, Starostę Gadulskiego i Starościnę, różniących się we wszystkim od krewnych, u których goszczą. Przedstawiając Gadulskich, Niemcewicz ośmiesza związki małżeńskie zawierane dla pieniędzy i posagu.
Starościna z byle powodu straszy męża rozwodem, marnotrawi jego majątek (np. żąda zlikwidowania dzierżawy młyna, by na jego miejscu urządzić wodospad). Starosta z kolei znosi cierpliwie fanaberie żony, spełnia jej kaprysy, ale nie dlatego, że ją kocha, lecz by nie stracić
pieniędzy, które wniosła w posagu. Starosta jest człowiekiem wyjątkowo skąpym i chciwym. Nie zna uczuć rodzinnych. Nie tylko nie kocha żony, ale też nie żywi głębszych uczuć do córki Teresy, którą po śmierci pierwszej żony oddał na wychowanie krewnym. Choć się nią nie opiekował, to jednak chce decydować o jej losie. Nie licząc się z uczuciami dziewczyny, pragnie oddać jej rękę temu, kto zrzeknie się posagu.
Gabriela Zapolska „Moralność pani Dulskiej”
„Moralność pani Dulskiej” to najbardziej znany i najczęściej wystawiany dramat Gabrieli Zapolskiej. Swój utwór sama autorka określiła mianem tragifarsy kołtuńskiej. Określenie to sugeruje więc, że zarówno zdarzenia, jak i charaktery ukazane będą w perspektywie komediowej.
Akcja dramatu rozgrywa się w saloniku, w mieszkaniu Dulskich. Jego wygląd pośrednio ukazuje charaktery mieszkańców domu. Urządzenie salonu wiele mówi o randze i zamożności rodziny. Umeblowany jest „solidnie”, na pokaz. A oto co się dzieje w domu pani Dulskiej. Zbyszko uwodzi służącą Hankę. Dzieje się to za wiedzą matki, która – w trosce o opinię „publiki” – woli, żeby syn „wyszumiał” się w domu.
Hanka zachodzi w ciążę. Gdy dowiaduje się o tym Dulska, chce wyrzucić służącą, gdyż, jak mówi, takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać.
Zbyszko, protestując przeciwko obłudnej, kołtuńskiej atmosferze panującej w domu Dulskich, zapowiada, że ożeni się z Hanką. Grożący rodzinie skandal zażegnany zostaje przez sprytną kuzynkę Juliasiewiczową. Hanka żąda tysiąca koron. Z bólem serca Dulska płaci jej za milczenie i z ulgą zamyka za nią drzwi swego domu. Pani Dulska może znowu powrócić do codzienności, żyć po bożemu i dyrygować rodziną.
Główną postacią dramatu Zapolskiej jest tytułowa pani Dulska, niemalże przez cały czas obecna na scenie. Jej postać jest dla autorki pretekstem do wyjątkowo ostrej krytyki stylu życia, działania i sposobu myślenia mieszczaństwa. Postać Dulskiej to synteza kołtuństwa. Charakteryzuje ją przyziemny materializm, zakłamanie moralne oraz brak dążeń wykraczających poza powszechność. Postać Dulskiej ma dwa oblicza. Chcąc korzystnie zaprezentować się środowisku, bohaterka pielęgnuje pozytywny wizerunek rodziny, zachowując pozory godności i moralności, ale jaka jest Dulska naprawdę, wiedzą tylko najbliżsi. To kobieta obłudna, terroryzująca swoją rodzinę, a szczególnie męża. Jest bezwzględna w walce o zachowanie pozycji społecznej i tak zwanej dobrej opinii. Jej zdaniem wolno naruszyć wszelkie normy moralne, pod warunkiem, że nie przedostanie się to do wiadomości opinii publicznej i nie zburzy obrazu porządnej i szanowanej rodziny Dulskich. W interesujący
zostały zaprezentowane córki Dulskiej. Starsza z nich – Hesia, w spojrzeniu na świat, w zachowaniu przypomina matkę. Z kolei młodsza – Mela jest uczciwa, po dziecinnemu naiwna i nie jest świadoma farsy i tragedii, jaka rozgrywa się w jej rodzinnym domu.
Moralność pani Dulskiej wnikliwie prezentuje klimat moralny i styl życia typowej rodziny mieszczańskiej, z którą na co dzień stykała się Gabriela Zapolska. Rodzina kojarzy się z ciepłem domowego ogniska, z wzajemnym zrozumieniem, zaufaniem, miłością. Stosunki panujące w domu Dulskich są swoistą parodią tak pojętych związków między najbliższymi.
Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
Główny bohater Przedwiośnia Cezary Baryka, syn Seweryna, dzieciństwo i młodość spędził w Baku, gdzie jego ojciec pracował jako urzędnik. Chłopiec chowany był w dobrobycie, dom Baryków to był apartament, którego posadzki zalegały perskie dywany.
W czternastym roku życia Cezarego ojciec zostaje powołany do carskiego wojska i wysłany na front I wojny światowej. Chłopak z początku odczuwał to jako czas absolutnej wolności, podczas gdy dla jego matki był to okres niezwykle trudny.
Wojna wybucha. – Szybko, w ciągu paru dni, idylla rodzinna została zdruzgotana. Cezary znalazł się sam z matką w osierociałym mieszkaniu. Gdy prowadził ojca na statek wojenny odchodzący do Astrachania, nie czuł żadnego zgoła żalu. Swoboda uszczęśliwiła Cezarka. Przerażeniem napełniła jego matkę.
Cezary nie zadawał sobie takich pytań. Przyrzekał matce, że będzie posuszny, zupełnie tak samo, jak gdyby ojciec był obecny w gabinecie. Postanawiał być posłusznym i uspakajał matkę milionem najczulszych pieszczot. Lecz w gruncie rzeczy duszą i ciałem wyrywał, gdzie pieprz rośnie. Czego nie mógł u matki dopiąć samowolnymi kaprysami, to wypraszał umizgami lub awanturą. On to teraz stawiał na swoim. Robił, co chciał. Nie dostrzegając granic tych obszarów, których mu dawniej nie wolno było przekraczać, rzucał się na prawo i na lewo, w tył i naprzód – żeby wszystko dawniej zakazane dokładnie obejrzeć. Całe teraz dnie spędzał poza domem na łobuzerii z kolegami, na grach, zabawach, eskapadach i wagusach. Gdy się skończyły wakacje, „uczęszczał” do gimnazjum i pobierał w domu jak dawniej lekcje francuskiego i niemieckiego, angielskiego i polskiego języka...Gdy do Baku dociera fala rewolucyjna, Cezary zaczyna wierzyć, że zmiany przez nią niesione są konieczne. Początkowo bierze udział w rewolucji z entuzjazmem, podczas gdy matka podupada na zdrowiu, dbając o jedynaka, zdobywając dla niego pożywienie. Dopiero po pewnym czasie przychodzi otrzeźwienie. Baryka
spostrzega nadludzki wysiłek kochającej go matki, zauważa jej samotność, opuszczenie, oczekiwanie na męża.
Rewolucja, w którą z początku tak bardzo wierzył, zabiera mu matkę. Bohater popada w głębokie osamotnienie, mocno odczuwa brak rodziców, rodzinnego domu. Ojciec pojawił się znów w życiu Cezarego w bardzo trudnym dla niego okresie, gdy podczas rewolucji pracował przy wywozie ciał. Ojciec jednak ponownie go opuszcza, tym razem za zawsze – umiera w czasie drogi do Polski. I znów Cezary zostaje sam. Po powrocie do Polski Cezary Baryka własnego domu zbudo–wać nie umiał. Pokochał Laurę Kościeniecką, kobietę z innej sfery, która wprawdzie darzyła go miłością, ale miała narzeczonego i to z nim planowała wspólne życie. Cezary miał szansę na założenie rodziny z Karoliną Szarłatowiczówną, cioteczną siostrą przyjaciela Hipolita Wielosławskiego. Spotkał ją w Nawłoci, gdzie przebywał na zaproszenie Hipolita i został przyjęty niezwykle serdecznie. W domu tym pierwszy to raz od śmierci rodziców miał w sercu radość, rozkosz bytu, szczęście. Było mu dobrze z tymi obcymi ludźmi, jakby ich znał i kochał od niepamiętnych lat.Karolina była młodą dziewczyną, która obdarzyła Cezarego pierwszą młodzieńczą miłością. Cezary rozkochał ją w sobie, flirtował z nią potajemnie, ale znajomość traktował lekko, bez przyszłości. A przyszłość tych dwojga akceptowała rodzina Wi

Related Articles