Portrety ofiar i ich oprawców we fragmencie proszę państwa do gazu tadeusza borowskiego

Tadeusz Borowski jest autorem opowiadań, pt.: „Pożegnanie z Marią”, w których stara się odtworzyć tragizm czasów okupacji i przybliżyć nam życie w obozach koncentracyjnych. Przedstawia również portrety ofiar i ich oprawców
Akcja podanego fragmentu rozgrywa się w momencie, gdy na stację kolejową przyjeżdża kolejny transport ludzi. Więźniowie muszą sprawnie zająć się przeprowadzeniem przybyłych, odebrać im ich majątek oraz dokonać selekcji na tych, którzy nadają się do pracy oraz na tych, którzy są zbyt słabi i od razu zostaną straceni. "Młodzi i zdrowi - ci pójdą na lagier. Gaz ich nie minie, ale wpierw będą pracować".
Ludzie są zdezorientowani, panuje chaos i panika, wszędzie słychać tylko krzyk przerażonych dorosłych i płacz małych dzieci. Przez wiele godzin podróżowali w nieludzkich warunkach: "niezmiernie zbici, przytłoczeni potworną ilością bagażu, waliz, walizek, plecaków, tłumoków wszelkiego rodzaju (...)", jak najszybciej pragną wydostać się na powietrze. Nie zważają na innych, są wyczerpani i zmęczeni, głodni. Zabrali ze sobą wszystko, co najcenniejsze tylko po to, żeby teraz ktoś im to odebrał. Tracą dorobek swojego życia w jednej chwili. Zadają pytania, chcąc dowiedzieć się, co teraz z nimi będzie, ale nie doczekają się odpowiedzi, gdyż: "takie jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości." Są przerażeni, a strach potęgowany jest przez niewiedzę. Teraz są zdolni do największych poświęceń, bo nie maja już nic do stracenia, a mogą zyskać życie. Zrobią wszystko, byle tylko pozostać przy życiu: matki zostawiają swoje dzieci na pastwę losu. Tylko niewielu z nich zdaje sobie sprawę, co się stanie. Jedynie ci godnie to przyjmują i spokojnie czekają na śmierć.
Żar lejący się z nieba, wszechobecny chaos i ciągłe zamieszanie męczy zarówno więźniów, czuwających nad rozładunkiem, jak i ludzi, którzy dopiero co wysiedli z wagonów. Więźniowie są już bardzo zmęczeni, pracują ponad swoje siły, ale w nagrodę za pomoc przy rozładunku i przetransportowaniu ludności, będą mogli zabrać pożywienie, które przywieźli ze sobą straceńcy. Są coraz bardziej rozdrażnieni i brutalni wobec ludzi, gdyż to oni są winni ich ciężkiej pracy. W pewnym momencie przestają dostrzegać w nich istoty ludzkie i zaczynają traktować jak zwierzęta. "(...)już nie można nad sobą panować. Wyrywa się ludziom brutalnie walizki z rąk, szarpiąc ściąga się palta". Znęcają się nad nimi winiąc ich za swoje wyczerpanie. Ten przeraźliwy obraz przerażonego tłumu przestaje robić na nich jakiekolwiek wrażenie. Zapominają o tym, że kiedyś sami znaleźli się w takiej samej sytuacji i stają się oprawcami.

Related Articles