Ewolucja jest faktem, nie teorią!

W 1859 roku Karol Darwin ujawnił światu swego rodzaju Tajemnicę Tajemnic. Długo nad nią pracował - 20 lat. Przed nim nikt nie był w stanie wyjaśnić tego jak nowe gatunki powstawały na Ziemi. Według niektórych każdy z gatunków stworzony został w formie przystosowanej doskonale do warunków jego bytowania. Stanowiło to jednak kiepskie wyjaśnienie. Czasami w identycznych warunkach występują różne gatunki, a czasami takie same w różnych warunkach. Mamuty syberyjskie były podobne bardzo do słoni afrykańskich, a przecież trudno o różniące się bardziej warunki. Inni uważali, iż to środowisko właśnie modelowało organizmy zamieszkujące je, lecz w jaki sposób dokonywało tego - nikt nie potrafił wyjaśnić. Niektórzy twierdzili, iż gatunki są kierowane przez siłę wewnętrzną, pęd ku doskonałości, lecz był to jedynie czysty mistycyzm - nauka XIX-wieczna już odchodziła od "wyjaśnień" tego typu. W połowie wieku XIX wielu naukowców już dojrzało do tezy, iż gatunki ulegały zmianom w czasie - udowodnione został, iż kiedyś na Ziemi żyły inne niż obecnie organizmy oraz iż wiele kopalnych i współczesnych form miało wyraźne więzy pokrewieństwa. Jaki był jednak mechanizm tychże zmian? W 1836 roku Karol Darwin powrócił ze swojej 5-letniej podróży odbytej dookoła świata, mając głowę pełną pomysłów, z tonami zebranych okazów oraz notatek. Zajęło go opracowywanie swoich materiałów, czytanie jak i hodowla gołębi. Czytał wiele - teksty paleontologiczne, biologiczne, geologiczne. Pewnego dnia (jak powiedział sam - od niechcenia) zerknął na stare już dzieło Malthusa, które dotyczyło człowieka - głodu, wojen, chorób czy tez innych nieszczęść ("Essay on the Principle of Population", Thomas Malthus, 1797). Autor dowodził, iż gdyby nie te nieszczęścia, już dawno na Ziemi mogłoby zabraknąć miejsca dla wszystkich ludzi. Wówczas Darwin olśniło: w przyrodzie mają miejsce takie same zależności. Przychodzi na świat więcej zdecydowanie potomstwa, niż środowisko może pomieścić - większość musi zatem zginąć. Przeżywają jedynie nieliczni, lecz najlepsi za to. Właśnie to jest mechanizm przemian: selekcja - powolna, powszechna, nieustająca. Nikt do doskonałości nie dąży, nikt do niczego w ogóle nie dąży, nikt nie chce niczego, środowisko nie kształtuje niczego. Wszystko, co można dostrzec dokoła, piękno, lecz także cała nędza świata ożywionego, miliony wymarłych i tysiące żyjących gatunków, to wszystko zawdzięcza istnienie swoje jednemu - nadprodukcji oraz selekcji potomstwa. Każda z istot jest przystosowana doskonale do środowiska, cała przyroda z kolei funkcjonuje bez zahamowań i zgrzytów, lecz ten obserwowany powszechnie porządek i ład w istocie jest efektem ubocznym walki morderczej o byt przeprowadzanej "na dole" - śmiało można założyć, iż każde rozwiązanie udane zostało okupione nieskończoną ilością porażek.

Related Articles