Postrzeganie okrucieństwa w eseju De Monteigna

Rozdział XI De Monteigna jest pisany jednolitym dla niego stylem wypowiedzi. Porusza tu sprawy go nurtujące i irytujace. Przedstawia nam swoje poglądy na rzeczy otaczające go i poruszające jego umysłem i duszą. Jak zwsze w swych pracach odwołuje się bezpiecznietylko i wylącznie do swego poglądu i zdania na określony temat. Co jest wygodnym środkiem przedstwiania własnych poglądów a jednocześnie najbardziej prawdziwym. Praca jest całkowicie szczera i otwarta,ukazująca nawet jego delikatność i wrażliwośc w dużym stopniu.Przez wzgląd na jego wiedzę i doświadczenia ukazuje nam rózne strony postrzegania śwaita i rzeczywistości patrząć na ludzkie zachowania i uczucia.
Autor na początku rozdziału XI porusza temat cnoty. Uważaiż cnota ma większą wartośc niż sama dobroć,czy życie w dobroci. Sądzi że w cnocie istnieje coś głębszego i bardziej wartościowego niż w łagodnym prowadzeniu życia za pomocą rozsądku. Podaje jako pierwszy przykład reakcje na zniewagi. Owszem uważa że gdy w przypadku zetknięcia się z obelga czy obrazą w swój naturalnie dobry i łagodny sposob to pominiemy będzie to rzecz godna pochwały lecz o wiele większą wartoś ma dla niego fakt posiadania takiej siły by umieć pokonać własny gniew i mściwośc w przypadku głebokiej zniewago zadanej nam samym. To jest dla niego cnotliwe i bardzije wartościowe. Cnota nie może być według niego rzeczą wrodzona,musi rozwijać się za pomocąwalki wewnętrznej i wielkiej siły. Dla teog terz uważą iż Bóg sam w sobie choc nazwany dobrym,miłosiernym nie może być cnotliwy bo jego dobroć wypływa z wyuczenia i tego iż ma to wrodone i nie musi z niczym walczyć by tak czynić. Więc nie moza nazwać tego cnotą. Dalej rozwijajac temat cnoty uważa ze cnota musi być okupowana i wystawiana na ciągłe próby,by ją wazmacniać,by się w nas rozwijała. Podaje tu przykład Sokratesa,Epaminondasa,Metellusa. Ktrótko mówiąć jak to ują Montaigne „cnota nie idzie w parze z łatwościa; i że owa łatwa,łagodna i pochyła droga,którą wiodą się stateczne kroki dobrej przyrodzonej skłonności,nie jest drogą prawdziwej cnoty.” Bo jego zdaniem ona wymaga trudości i walki a nie naturalnej dobroci. Choć w pewnym momencie autor poddaje analizie owe pojcie cnoty którego tak broni zastanawiając się czy żeczywiście w tych wielu przypadkach cnota nie zamieniła się w lubowanie cierpienia i wręcz oczóanie przyjmności z jego powodu i dumy.Jak gdyby cierpienie na rzecz cnoty miało przynosić chwałe i poklask.
Idąc dalej Montaigne przechodzi do rozprawy o śmierci sugerując się cnotliwością. Dla niego śmierć musi pokrywać się z życiem, sam stara się zawsze tłumaczyć czyjąś śmierć jego życiem.

Related Articles