Zagrożenia współczesnej cywilizacji - choroby cywilizacyjne


I. Zagrożenia współczesnej cywilizacji

1. Wstęp

W ciągu ostatniego wieku w gospodarce, a co za tym idzie - środowisku naturalnym zaszły ogromne zmiany. W zasadzie kilkadziesiąt lat wystarczyło człowiekowi na doprowadzenie świata na krawędź katastrofy ekologicznej. W wielu rejonach, w pewnych dziedzinach - granica bezpieczeństwa nawet już została przekroczona.

Jednym z objawów sytuacji kryzysowej jest efekt cieplarniany. W atmosferze ziemskiej gromadzi się wiele dwutlenku węgla, będącego rezultatem spalania drewna i paliw organicznych. Powoduje to zwiększenie szczelności powłoki gazowej wokół naszej planety - dlatego część ciepła słonecznego nie wraca do kosmosu, ale pozostaje na powierzchni ziemi, podnosząc jej temperaturę. Prowadzi to do ocieplenia się klimatu naszego globu, co może spowodować wiele perturbacji w przyrodzie, a także życiu człowieka.

Innym efektem wzmożonej działalności ludzkiej jest dziura ozonowa. Ubytek w otaczającej kulę ziemską i chroniącej ją warstwie ozonu spowodowały uwalniane do atmosfery freony, czyli związki zawierające m.in. chlor. Pojedyncze atomy tego pierwiastka rozkładają cząsteczki ozonu, i w ten sposób do ziemi, mniej ochranianej przez ozon, dociera ze Słońca więcej niebezpiecznego promieniowania ultrafioletowego.

Ogromną katastrofą ekologiczną jest niszczenie lasów tropikalnych. Zmniejszenie ich powierzchni narusza cykle hydrologiczne, w efekcie występują niespotykane powodzie bądź susze w rejonach dotąd nienawiedzanych przez takie zjawiska.

Degradacja przyrody postępuje też z powodu rozwoju przemysłu. Szczególnie nieprzyjazne dla otoczenia są zakłady petrochemiczne, elektrociepłownie i huty. Na skutek wzmożonej działalności przemysłowej emituje się do środowiska szkodliwe pierwiastki i związki chemiczne. Zwłaszcza ich rozmaite połączenia przynoszą bardzo niebezpieczne rezultaty.

Do zjawisk wyjątkowo negatywnych należą kwaśne deszcze. Opady zawierające kwas siarkowy czy azotowy (czyli będące ubocznym efektem produkcji przemysłowej, rozpuszczone w wodzie, tlenki) niszczą roślinność i zwierzęta, a także powodują niszczenie niektórych wytworów człowieka (np. korozję metali).

Niepokój budzi także stan wód naszej planety. Cała woda stanowi pewien zamknięty obieg - oceany, morza, rzeki, jeziora, a w końcu para wodna i chmury - wszystko to stanowi całość, niezbędną dla normalnego funkcjonowania życia na ziemi. Zanieczyszczenie rzek, nagminne dziś, narusza tę równowagę. Konsekwencje mogą być niewyobrażalne.

Problemem wielkich skupisk miejskich jest duże natężenie hałasu. Startujące samoloty, auta bez końca ciągnące ulicami, wyjące alarmy, hałasy powodowane produkcją przemysłową czy po prostu użyciem głośnych urządzeń - tak wygląda dzień powszedni wielkiego miasta.

Rozwój przemysłu, degradacja środowiska oraz specyficzny tryb życia mieszkańców wielkich aglomeracji przynosi jeszcze inne negatywne rezultaty. Są nimi choroby cywilizacyjne. Należą do nich nowotwory, choroby układu krążenia, alergie i inne. Zanieczyszczenie środowiska przyczynia się też do rozwoju chorób układu nerwowego i schorzeń psychicznych - wzrostu agresji, nerwic, depresji.

Życie w miastach w ogóle nie jest łatwe. Oprócz wyczerpania nerwowego i hałasów ich mieszkańcom dokuczać mogą jeszcze inne niedogodności. Miasta są ubogie, jeśli chodzi o zieleń, zalegają w nich odpady, powietrze jest nasycone spalinami. Wysoka zabudowa miejska wpływa negatywnie na stosunki wietrzne. To również są koszty rozwoju naszej cywilizacji.


2. Efekt cieplarniany

Mianem tym określamy wzrost temperatury naszej planety spowodowany zwiększoną koncentracją dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych. Jest to jednym z efektów skażenia środowiska naturalnego. Co to znaczy dla zwykłego śmiertelnika?
Ziemia, jak powszechnie wiadomo, ogrzewana jest przez najbliższą jej gwiazdę - Słońce. Większość otrzymanego stąd ciepła - po nagrzaniu powierzchni ziemi i wszystkiego, co się na niej znajduje - wraca w przestrzeń kosmiczną.
Jednak ostatnio, wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla i innych gazów o podobnych właściwościach, część tego ciepła (ściśle rzecz biorąc - promieniowania podczerwonego) nie zostaje wypromieniowana z powrotem. Pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu. Prognozy przewidują, że jeśli sytuacja nie zmieni się i nie zmniejszy się ilość spalanych paliw kopalnych, za 40-50 lat temperatura Ziemi podniesie się o kilka stopni (nawet 4,5o C).
Teoretycznie - powinniśmy się cieszyć, że będziemy mieć przyjemniejszy, cieplejszy klimat. W Polsce już dojrzewają brzoskwinie, morele… Jest to jednak złudna radość.
Skutkiem efektu cieplarnianego jest m.in. topienie się lodowców w Arktyce i na Antarktydzie. Proces ten może zajść tak daleko, że spowoduje to podniesienie poziomu mórz i oceanów, niewykluczone, że o 1 m. W rezultacie niżej położone części lądów - np. dzisiejsza Holandia, część Chin, niektóre wyspy itd. - znajdą się pod wodą.
Inne niebezpieczne skutki to zmiana stref klimatycznych i - co za tym idzie - zmiana struktury upraw, wzrost zasolenia wód gruntowych, spadek pożądanej wilgotności gleby oraz niszczenie lasów.


3. Dziura ozonowa

Codziennie dociera do nas ze Słońca promieniowanie ultrafioletowe. Jest ono niewidoczne dla ludzkiego oka, ale bardzo niebezpieczne, ponieważ uszkadza materiał genetyczny komórek, może też być przyczyną powstawania nowotworów. Na szczęście przed tym promieniowaniem chroni nas warstwa ozonu zalegająca w górnych częściach ziemskiej atmosfery.
Ozon jest alotropową odmianą tlenu, składającą się z trzech atomów („zwykłą” cząstkę tlenu tworzą dwa atomy). Jego warstwa znajduje się na wysokości ok. 10–50 km nad powierzchnią ziemi (najwyższe stężenie ozonu występuje na wysokości 23 km). W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto prowadzić regularne badania warstwy ozonowej za pomocą satelitów. Okazało się, że w pewnych miesiącach ilość ozonu, zwłaszcza nad Antarktydą, maleje. Co gorsza, przez następne lata zaobserwowano, że ubytek ten powiększa się. W okresach arktycznej wiosny osiąga rozmiary mniej więcej… Ameryki Północnej! Nie ogranicza się już wyłącznie do rejonu Antarktydy – sięga między innymi i nad Polskę.
Za zmniejszanie się warstwy ozonowej odpowiedzialny jest chlor. Jest on w stanie rozkładać cząsteczki ozonu do dwuatomowych, czyli do „zwykłego” tlenu. Cześć chloru trafia do górnych warstw atmosfery na skutek silnych wybuchów wulkanów. Na szczęście zdarzają się one rzadko. Daleko większą rolę w tym niekorzystnym procesie rozkładania ozonu odgrywa – freon.
Freony to związki organiczne zawierające chlor i fluor. Jeszcze niedawno stosowano je szeroko do produkcji farb, lakierów, kosmetyków, szczególnie dezodorantów. Także w produkcji styropianu wykorzystuje się freony. Bardzo często związki te można było spotkać w urządzeniach klimatyzacyjnych oraz w lodówkach i zamrażarkach starszych typów. Obecnie w produkcji wielu wyrobów zrezygnowano z użycia freonów.
Freony są w normalnych warunkach związkami nieaktywnymi chemicznie. W górnych warstwach atmosfery, pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, zaczynają wydzielać chlor. Pojedynczy atom chloru wchodzi w reakcję z cząstką ozonu i podczas dwuetapowej reakcji chemicznej rozkłada ją – i w ten sposób dochodzi do rozpadu ozonu. W efekcie powstają cząstki tlenu i kolejne pojedyncze atomu chloru, zdolne dalej niszczyć warstwę ozonową. Mimo radykalnego ograniczenia produkcji z użyciem freonu problem nadal pozostaje nierozwiązany.


4. Zmniejszanie się obszarów leśnych

Na kuli ziemskiej lasów ubywa. Szczególnie szybko niszczone są tropikalne lasy deszczowe. Są one wypalane, intensywnie wycinane, karczowane za pomocą buldożerów.
Co roku niszczonych jest 17 mln ha lasów tropikalnych i terenów leśnych, a uszkadzanych co najmniej 5 mln ha. W skali świata drzew ubywa 10 razy szybciej, niż ich przybywa.
Zapotrzebowanie na drewno prędko rośnie. W krajach rozwijających się jest ono używane przede wszystkim na opał, a ich mieszkańcy eksploatują lasy bez ograniczeń. Drewno jest także towarem eksportowym, wysyłanym do krajów rozwiniętych. Las dla potrzeb przemysłowych jest wycinany nieco bardziej „cywilizowanymi” metodami niż dzieje się to wtedy, gdy robią to ludzie mieszkający w pobliżu terenów leśnych.
Tak potraktowany las - tzn. przetrzebiony, ale nie wycięty całkowicie, może się zregenerować. Musi mieć jednak odpowiednio dużo czasu. Niestety, rzadko kiedy daje mu się szansę.
Lasy w krajach rozwijających się wycinane są także z powodu budów olbrzymich tam, dla przygotowania terenów pod działalność górniczą albo gdy planowane jest założenie dużego produkcyjno-handlowego gospodarstwa rolnego.
Wszystkie te przyczyny - eksport, budowy itd. - zdają się podnosić dochód, zwykle niezamożnych, państw rozwijających się. Ale w ostatecznym rachunku przynoszą poważne szkody, w skali całego globu.
Doraźne korzyści również są wątpliwe. Ziemia po wykarczowaniu lasów tropikalnych nie nadaje się pod uprawy rolne czy wypas zwierząt. Silne, charakterystyczne dla tych rejonów świata deszcze wypłukują z ziemi składniki odżywcze, a z powodu wytrzebienia drzew nie będą już one odtworzone, ponieważ opadające liście nie będą już butwieć na powierzchni gleby… Ziemia po kilku latach rabunkowej zazwyczaj gospodarki jest bezużyteczna, twardnieje i wysycha.
Obszary górskie pozbawione lasów narażone są na osuwanie się ziemi, która nierzadko zabiera za sobą domostwa ludzkie. Zmniejszanie się powierzchni lasów wpływa też na bieg rzek, staje się przyczyną ogromnych powodzi.
Pustoszenie znacznych obszarów leśnych oddziałuje również na klimat. Przypuszcza się, że niewielkie opady atmosferyczne, odnotowywane w ostatnich latach w Afryce, są spowodowanie właśnie kurczeniem się powierzchni lasów.
Jeszcze pół wieku temu jedną trzecią powierzchni Ziemi pokrywały lasy, zarówno strefy umiarkowanej, jak i tropikalne. W ciągu pięćdziesięciu lat 2/3 ich areału - znikło.
W czasie ostatniego półwiecza drewno stało się z materiału budowlanego - bardziej opałowym. Jest to zdecydowanie niepokojące zjawisko. Ponieważ zaczyna brakować drewna jako materiału opałowego, zaczęto używać do tego celu nawozu zwierzęcego.
Jest mało prawdopodobne, by tendencja ta - brak drewna na opał - zmieniła się. Zapewne za jakieś 10 lat jeszcze znacznie się pogłębi.
Opalanie drewnem przynosi szkody nie tylko dlatego, że na potrzeby te niszczone są lasy. Z tego powodu do atmosfery przedostają się duże ilości dwutlenku węgla. Absorbują go w procesie fotosyntezy drzewa, którym nie wychodzi to „na zdrowie”. W rezultacie mamy do czynienia z tzw. efektem cieplarnianym. Wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla część tego ciepła słonecznego nie zostaje, jak powinno się to dziać, wypromieniowana z powrotem, a pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu.
Mniejsza powierzchnia lasów to także zagrożenie istnienia wielu gatunków roślin i zwierząt, dla których las jest po prostu domem. Ich los zależy od tego, czy rabunkowa gospodarka leśna będzie nadal prowadzona, czy też do głosu dojdzie zdrowy rozsądek.


5. Niebezpieczny ozon

Ozon, poza warstwą nad ziemią, może też występować tuż przy jej powierzchni. W dużym stężeniu - może być bardzo szkodliwy.
W tych niższych warstwach atmosfery jest on zwykle efektem spalania paliw używanych w komunikacji. Na pochodzący ze spalin dwutlenek azotu (i niektóre węglowodory) oddziałuje światło słoneczne - i w ten sposób, po kilkunastu godzinach, powstaje ozon.
Z powodu ozonu i smogu rolnictwo europejskie ponosi rocznie wielomiliardowe straty. Wśród krajów najbardziej dotkniętych tym problemem naukowcy wymieniają - po Francji, Niemczech, Hiszpanii i Włoszech - także Polskę.
Najwyższy poziom ozonu pojawia się, oczywiście, latem, czemu sprzyja utrzymująca się tygodniami ciepła, słoneczna pogoda. Okres ten to również czas dojrzewania zbóż. Szczególnie narażone są uprawy z rejonów rolniczych, które sąsiadują z obszarami silnie zurbanizowanymi.
Europa południowa, w której wysoka temperatura powietrza latem nikogo nie dziwi, dostrzega ten problem. Ale i w Polsce, z jej stosunkowo dużą liczbą samochodów i ostatnio gorącymi latami, nie wolno go bagatelizować.
Nie wszystkie rośliny jednakowo źle znoszą wysoką zawartość ozonu w atmosferze. Zdecydowanie nie służy on pszenicy, ziemniakom i roślinom strączkowym. Może też przyczyniać się do degradacji pastwisk. Zatem polskie rolnictwo nie może lekceważyć tego problemu.
Stosunkowo dobrze obecność ozonu znoszą, jak się okazuje - francuskie winnice.
Eksperci - jako rozwiązanie - proponują intensyfikację działań służących oczyszczaniu powietrza. To jedyny sposób, by nieco zmniejszyć straty w rolnictwie spowodowane zbyt dużą zawartością ozonu w atmosferze.


6. Smog elektromagnetyczny i jego wpływ na środowisko

Bardziej zdradliwy niż ten tradycyjny, bo niewidoczny. Mianem tym - smog elektromagnetyczny - określamy mieszaninę pól elektromagnetycznych o różnych mocach i częstotliwościach. Jego obecność oddziałuje na organizmy żywe. Najbardziej szkodliwe są częstotliwości przemysłowe: 50-60 Hz i do kilkudziesięciu kHz, stosowane w niektórych systemach zasilających, z którymi bezpośrednio nie mamy na co dzień do czynienia.
Rozwój techniki itd. czyni nasze życie łatwiejszym, wygodnym. Z jednej strony trudno dziś wyobrazić sobie świat bez urządzeń elektrycznych, elektronicznych i telekomunikacyjnych, a drugiej zaś - wszystko to sprawia, że jesteśmy narażeni na działanie pola elektromagnetycznego, co nie jest zupełnie obojętne dla zdrowia.
Nasza planeta również wytwarza pole - geomagnetyczne. Związane jest to z wyładowaniami elektrycznymi oraz wpływem kosmosu. Natomiast pola elektromagnetyczne (PEM) wytwarzane sztucznie są dla naszych organizmów nowością. Dlatego mogą wpływać na nie negatywnie.
Wpływ ten jest zdradliwy. Organizm ludzki nie ma odpowiednich receptorów zdolnych informować o działaniu PEM, dlatego nie może wytworzyć mechanizmów przystosowawczych, pozwalających ten wpływ zniwelować. Niekiedy złe samopoczucie czy wręcz pojawiająca się po latach wpływu PEM choroba są skutkiem oddziaływań, o których sam zainteresowany nie ma pojęcia.
PEM wytwarzają wszystkie urządzenia wykorzystujące energię elektryczną oraz przewody elektryczne. Jego wielkość mierzy się przeważnie jednostką wolt na metr2, a w przypadku wyższych częstotliwości, mierzy się moc PEM - w mW/cm2. Ważnym czynnikiem decydującym o szkodliwości PEM jest jego natężenie oraz czas jego działania.
Bardzo wysokie częstotliwości promieniowania mogą być niebezpieczne, także dla organizmów żywych, ponieważ podnoszą znacznie temperaturę. Obserwujemy to np. w kuchenkach mikrofalowych.
Jednak wykazano, że PEM wpływa na przebieg wielu procesów biologicznych także wówczas, gdy jego natężenie jest znacznie niższe od dolnej granicy efektu termicznego, czyli poniżej 10mW/cm2. Może naruszać prawidłowy przebieg własnych procesów elektromagnetycznych organizmu (wewnątrz komórki, tkanki czy narządu), chroniących ustrój przed niekorzystnymi czynnikami środowiskowymi.
Efekty oddziaływania PEM często występują późno i mogą ujawnić się po wielu miesiącach, latach, a niekiedy nawet dopiero w następnych pokoleniach. Dlatego też prowadzone w tej dziedzinie badania obejmują wiele zagadnień: m.in. pochłanianie i przetwarzanie energii PEM w tkankach, mechanizm działania na struktury biologiczne oraz ochronę przed szkodliwym wpływem promieniowania elektromagnetycznego.
Sztucznymi źródłami PEM są m.in. urządzenia przemysłowe, stacje transformatorowe, urządzenia kolejowe, a także urządzenia gospodarstwa domowego (maszynki elektryczne, kuchenki mikrofalowe itd.). Dlatego na ten rodzaj promieniowania jest narażonych wiele osób, nie tylko pracujących przy urządzeniach elektrycznych, ale i zwyczajnie korzystających z codziennych udogodnień.
Na podstawie wielu badań i licznych obserwacji stwierdzono, że długotrwałe narażenie na działanie PEM prowadzi do szeregu reakcji ogólnoustrojowych, m.in. są to bóle i zawroty głowy, szybsze męczenie się, zaburzenia snu, pamięci, obniżenie koncentracji uwagi, ogólne osłabienie, niekiedy nerwowość.


7. Jak poradzić sobie z promieniowaniem elektromagnetycznym?

Powrót do świata bez urządzeń elektrycznych, bez telefonów komórkowych i komputerów jest raczej niemożliwy. Nawet osoby, którym udogodnienia cywilizacyjne nie są w zasadzie potrzebne, korzystają jednak np. z prądu, przynajmniej czasami…
Dlatego wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, jesteśmy narażeni na działanie pola elektromagnetycznego (PEM). Jego wpływ nie jest obojętny dla organizmu człowieka. Zanim uczeni ostatecznie ustalą, w jakim stopniu jest on szkodliwy, starajmy się ograniczyć go przez stosowanie odpowiednich metod ochrony.
Jedną z nich jest właściwa organizacja pracy przy źródłach PEM. Ideałem byłaby pełna automatyzacja obsługi urządzeń emitujących silne promieniowanie. Należy przynajmniej skracać czas pracy przy nich. Przy takich urządzeniach nie powinno się zatrudniać kobiet w ciąży. Ponieważ natężenie pola elektromagnetycznego maleje wraz z odległością od źródła, należy przebywać możliwie jak najdalej od niego. Niekiedy wystarczy po prostu przesunąć meble czy zmienić rodzaj użytkowania pomieszczenia.
Chcąc zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem monitorów, należy korzystać z tzw. monitorów bezpiecznych (low radiation) lub ciekłokrystalicznych (w laptopach). Najważniejsze jednak jest stosowanie zasad fizjologii pracy - po 1-2 godzinach przed monitorem trzeba zrobić sobie ok. 10-15-minutową przerwę; natomiast dzień pracy przy komputerze nie powinien być dłuższy niż 4-5 godzin.
Przy oglądaniu telewizji z odległości paru metrów promieniowanie magnetyczne jest niewielkie. Gorzej, gdy w drugim pokoju, za ścianą, przy której stoi telewizor lub inne urządzenie emitujące PEM, znajduje się łóżko czy często używany fotel, ulubione miejsce wypoczynku - oddzielone tylko ścianą. Taka lokalizacja jest niebezpieczna dla zdrowia, rozwiązaniem sytuacji może być przemeblowanie.
Korzystając z telefonów komórkowych, najbezpieczniej robić to w miejscach, gdzie sygnał jest najsilniejszy - czyli w pomieszczeniach podejść do okna. Pozwoli zmniejszyć to moc nadawania nawet 10-krotnie. W czasie rozmowy absolutnie nie należy dotykać anteny. Obniża to jej efektywność, w związku z tym konieczne staje się zwiększenie mocy. Jeśli to możliwe, powinno się korzystać z zestawów słuchawkowych i anten zewnętrznych (np. w samochodach).



8. Telefony komórkowe - Niebezpieczne połączenia

Użytkownicy analogowych telefonów komórkowych narażeni są na aż 80 proc. wyższe ryzyko zachorowania na nowotwory mózgu niż osoby, które takich aparatów nie używały. Wyniki najnowszych badań publikuje "European Journal of Cancer Prevention".
Badania przeprowadzone przez szwedzki Narodowy Instytut Pracy obejmowały 1617 pacjentów, u których w latach 1997 - 2000 zdiagnozowano guzy mózgu. Okazało się, że osoby, które wykorzystywały analogowe telefony komórkowe o 30 proc. częściej chorowały na nowotwór - występował zwłaszcza po tej stronie głowy, po której zwykle trzymały aparat. Dla osób, które korzystały z telefonów przez dłużej niż 10 lat ryzyko rosło jeszcze bardziej - aż do 80 proc. "Nasze badanie wykazało wzrost zachorowań na guzy mózgu wśród użytkowników analogowych aparatów komórkowych. Dla użytkowników telefonów cyfrowych i domowych aparatów bezprzewodowych, takiego ryzyka - w okresie do 5 lat - nie zauważyliśmy", oceniają autorzy raportu.
Dla wyjaśnienia - analogowe telefony komórkowe pracują w standardzie NMT, popularnym przed laty w krajach skandynawskich, a użytkowanym w niektórych krajach (ok. 40) do dziś. Telefony NMT popularne były również w Polsce. W związku z upowszechnieniem się sieci cyfrowych (GSM) popularność NMT systematycznie spadała. Dziś to właśnie cyfrowy GSM jest najpopularniejszym systemem telefonii komórkowej na świecie. Jak twierdzą szwedzcy badacze, negatywnego wpływu aparatów GSM na zdrowie nie udało im się stwierdzić. "Obecnie nie możemy nic powiedzieć o aparatach GSM. Guzy rozwijają się bardzo wolno i nie ma użytkowników GSM, którzy korzystali z cyfrowych aparatów 10 lat", uważa prof. Kjell Hansson Mild z Narodowego Instytutu Pracy w Szwecji.
Na doniesienia o szkodliwości analogowych telefonów komórkowych natychmiast zareagowali ich producenci. "Badania i ich wyniki znacząco różnią się od co najmniej trzech innych badań, których rezultaty ukazały się w najbardziej renomowanych magazynach naukowych. Żadne z tych wcześniejszych badań nie wykazały związku między telefonami komórkowymi a rakiem", powiedział Agencji Reuters Mikael Westmark ze szwedzkiego Ericssona - firmy, która niegdyś należała do najbardziej liczących się producentów takich aparatów. Największa na rynku komórkowym fińska Nokia również nie zamierza poddawać się bez walki. "Przeprowadzono ponad 200 różnych badań nad telefonami komórkowymi i w ich świetle, jak również na podstawie naukowych dowodów nie stwierdzono negatywnego wpływu telefonów komórkowych na zdrowie ludzi", oświadczyła Marianne Holmlund z Nokii.
Oświadczenia przedstawicieli producentów telefonów to jednak jedynie część prawdy. Już wcześniej pojawiały się bowiem doniesienia o szkodliwym wpływie aparatów komórkowych na zdrowie ludzi. Wystarczy przypomnieć badania zespołu sir Williama Stewarta, finansowane przez rząd Wielkiej Brytanii, czy też analizy dr Petera Frencha z australijskiego Centre for Immunology Research w St Vincent's Hospital. O możliwości powstawania nowotworów po stronie głowy, gdzie zwykle trzymany jest telefon, mówił również słynny już raport szwedzkiego zespołu prof. Lennarta Hardella i Kjell Hansson Mild z Uniwersytetu Orebro oraz wyniki badań dr Andreasa Stanga z Uniwersytetu Essen.
Zaniepokojenie producentów telefonów NMT jest oczywiste - potwierdzony związek między użytkowaniem "komórek" a powstawaniem nowotworów może oznaczać serię niezwykle kosztownych procesów, podobnych do tych, jakim musieli stawić czoła producenci papierosów. Zaniepokojenie potencjalnymi negatywnymi efektami zdrowotnymi przełoży się też zapewne na gorszą sprzedaż telefonów oraz usług operatorów sieci komórkowych.


9. Telefonia komórkowa a zdrowie

W Polsce sprzedano już prawie 12 milionów telefonów komórkowych. Słychać je niemal wszędzie, także tam, gdzie aparaty bezprzewodowe zdecydowanie nie powinny być używane - m.in. w teatrze, kościele i …szpitalu.
Tej beztrosce towarzyszy rozprzestrzenianie się rozmaitych wieści, mniej lub bardziej sprawdzonych, na temat negatywnego wpływu „komórek” na zdrowie ich użytkowników.
Od czasu do czasu pojawiają się informacje o - rzekomych przypadkach nowotworów czy białaczek stwierdzonych u właścicieli telefonów komórkowych, których to schorzeń przyczyną miało być właśnie korzystanie z tych udogodnień cywilizacyjnych. Także mieszkańcy miejsc, w których ulokowano bazowe stacje przekaźnikowe, mają jakoby zapadać na tajemnicze choroby.
Czy te doniesienia są prawdą? Czy użytkownikom „komórek” naprawdę grożą niebezpieczne choroby? Czy ludzie mieszkający w pobliżu stacji przekaźnikowych faktycznie są niewinnymi ofiarami rozwoju cywilizacji? Czy też może wszystko to są bzdury, wyssane z palca sensacje, mające zapełniać strony gazet w sezonie ogórkowym bądź pomagać w realizacji jakichś doraźnych celów, a telefonia komórkowa nie wywiera żadnego wpływu na środowisko?
Działaniu telefonów komórkowych towarzyszy promieniowanie elektromagnetyczne, jak i pracy wielu innych, używanych na co dzień urządzeń. Nie jest ono obojętne dla organizmów żywych, tzn. wpływa na ich funkcjonowanie. Wszystko zależy od rodzaju tego promieniowania, jego częstotliwości i natężenia. Niekorzystne dla zdrowia jest z pewnością promieniowanie elektromagnetyczne jonizujące - mamy z nim do czynienia podczas prześwietleń rentgenowskich. Wiemy, że jakkolwiek długie poddawanie się działaniu tego promieniowania może być niebezpieczne, to prześwietlenie od czasu do czasu nie ma żadnego znaczenia dla stanu zdrowia.
W przypadku promieniowania niejonizującego (przykładem mogą być fale radiowe) wiele zależy od częstotliwości. Wysokie - 0,3-300 GHz - mogą być szkodliwe dla organizmów żywych, ponieważ podnoszą znacznie temperaturę. Fakt ten został wykorzystany przy konstrukcji kuchenek mikrofalowych.
Promieniowanie związane z „komórkami” jest niższe - wynosi 0,1-30 MHz (różnica jest co najmniej tysiąckrotna). Częstotliwości używane obecnie w Polsce to 430 MHz (sieć analogowa) oraz 900 i 1800 MHz (sieci cyfrowe).
Cały kraj, stosownie do potrzeb telefonii komórkowej, pokryty jest siecią stacji przekaźnikowych. Anteny pojawiają się nawet na dachach wyższych budynków. W przypadku telefonii analogowej, moc danej stacji bazowej wynosi 50W. Sieciom cyfrowym - wystarczą stacje o 20-watowej mocy. Poza tym rozchodzące się od nich fale tworzą wiązkę poziomą, czyli emitują ją równolegle do ziemi, co jest znacznie bezpieczniejsze.
Same aparaty komórkowe są obecnie tak konstruowane, by nie narażać zdrowia użytkowników. Ich moce nie przekraczają 4W (w aparatach analogowych) i 2W (w aparatach cyfrowych). Dzięki urządzeniom mikroprocesorowym utrzymanie połączenia jest możliwe nawet przy niewielkiej energii. Poza tym specjalne urządzenia powodują, że emisja fal przez aparat następuje wyłącznie w czasie, gdy mówi się do mikrofonu, podczas słuchania rozmówcy - już nie. Również anteny w telefonach są tak projektowane, by fale omijały głowę użytkownika.
Aby zapewnić sobie maksimum bezpieczeństwa, należy przestrzegać kilku prostych zasad. Najlepiej korzystać z telefonu w miejscach, gdzie sygnał jest najsilniejszy. W pomieszczeniach podejście do okna podczas rozmowy pozwoli zmniejszyć moc nadawania 10-krotnie! W czasie rozmowy absolutnie nie należy dotykać anteny. Obniża to jej efektywność, w związku z tym konieczne staje się zwiększenie mocy. Jeśli to możliwe, korzystać z zestawów słuchawkowych i anten zewnętrznych (np. w samochodach).
Aby przekonać się, co naprawdę „wyczynia” nasza komórka, wystarczy zbliżyć ją do monitora komputera i wybrać jakiś numer. Nowsze modele nie powinny wywoływać żadnych zakłóceń; na ogół obserwują je właściciele starszych. Generalnie: jeśli nie słychać ani nie widać niczego niepokojącego, możemy spokojnie korzystać z telefonu.
A osoby, które mają wszczepione rozruszniki serca? Telefon komórkowy nie zakłóca działania rozruszników. Pracują one prawidłowo w granicach 100W/m2, a w „komórkach” mamy do czynienia z energią ok. 200mW, czyli znacznie niższą. Obawy rozwiewają również doświadczenia przeprowadzone przez Instytut Medycy Pracy. Ale w szpitalu wyłączyłabym komórkę. Szkodliwa czy nie - jej dzwonek może chorym zwyczajnie przeszkadzać…
Nie wszyscy badacze podzielają zresztą ten optymizm. Warto zapoznać się i z innymi poglądami w tej sprawie…


10. Azbest

Używany od wieków, znany był już w czasach… starożytnej Grecji. Nawet jego nazwa wywodzi się z języka greckiego („niewygasający”). Służył wówczas do wyrobu knotów do lamp oliwnych. Ale prawdziwą karierę zrobił w XX wieku.
Minerał ten jest niezwykle trwały i mocny, a także elastyczny, co pozwoliło wykorzystać go w wielu dziedzinach. Produkty z azbestu są odporne na kwasy, korozję, są też wytrzymałe, jeśli chodzi o działania mechaniczne. „Cudowny” materiał zaczął zatem być używany niemal wszędzie.
Wykorzystywano go w wielu gałęziach przemysłu - od włókienniczego po okrętowy. Można go było spotkać i w kuchenkach elektrycznych, i w szczękach hamulcowych. Zawierały go podkładki pod gorące naczynia, materiały izolacyjne, wyroby budowlane. Łącznie - ok. 3 tysięcy produktów. Dachy z eternitu, swego czasu bardzo popularne na polskich domach, również były wykonane m.in. z azbestu.
Gdy okazało się, że jest szkodliwy, jego powszechna obecność zaczęła być bardzo uciążliwa. Z tego powodu bardzo wiele osób jest narażonych na wpływ jego pyłów. Szczególnie niebezpieczna dla zdrowia jest praca przy przetwórstwie, ponieważ w stanie suchym azbest łatwo ulega rozpyleniu, a potem przedostaje się do płynów ustrojowych organizmu, gdzie zalega. Może to wywołać azbestozę, czyli pylicę azbestową, raka płuc i nowotwór - międzybłoniak. Wydobycie i przetwórstwo azbestu, a także używanie produktów zawierających ten minerał to jedna z przyczyn najbardziej niebezpiecznego zanieczyszczenia powietrza.
Oprócz osób pracujących bezpośrednio przy produkcji wyrobów z azbestu na jego negatywne działanie narażeni są mieszkańcy domów z eternitowymi dachami. Dąży się do wymiany tych dachów na nowe, wykonane z innych materiałów.
W Polsce najwyższe dopuszczalne stężenie azbestu w powietrzu wynosi 2 mg/m3. W procesie produkcyjnym bywa ono przekroczone blisko 20-krotnie!

11. Odpady i śmieci

To jeden z największych problemów. Człowiek, żyjąc, produkuje śmieci. Najwięcej ich pochodzi z działalności przemysłowej, ale i tzw. życie codzienne przysparza ich niemało.
Odpady pochodzenia przemysłowego są gromadzone (ze względu na koszty ewentualnego transportu) zazwyczaj w miejscu ich powstawania. Wysypiska i hałdy są nieodłącznym elementem krajobrazu rejonów uprzemysłowionych.
Nie mniejszym kłopotem są śmieci komunalne. Powstaje ich coraz więcej. W rejonach o dużej gęstości zaludnienia ilość ich rośnie w ogromnym tempie. Wręcz brakuje miejsca na ich składowanie.
Zatem odrażające hałdy i brudne śmietniska stały się stałą częścią otaczającego nas świata. Ale to nie względny estetyczne (choć również istotne) są najważniejsze. Groźniejsze są inne skutki. W miejscach składowania, jeśli dostanie się pod nie woda, może dojść do wypłukiwania substancji szkodliwych dla zdrowia. W ten sposób skażone zostają gleby oraz wody powierzchniowe i podziemne.
Śmieci to miejsce rozwoju drobnoustrojów i niektórych grzybów. Składowane odpady mogą więc stać się przyczyną zatrucia otoczenia i wylęgarnią wielu chorób. To ostatnie zagrożenie jest jeszcze potęgowane przez obecność znakomicie funkcjonujących dzięki resztkom żywności szczurów, karaluchów i much domowych, które są roznosicielami groźnych chorób.
Od jakiegoś czasu narasta szczególnie niepokojące zjawisko - pozbywanie się groźnych (a choćby kłopotliwych) odpadów przez usuwanie ich z „własnego” podwórka. Jednym w jego przejawów jest fakt „kupowania” przez kraje bogatsze miejsca dla swoich odpadów (m.in. bardzo toksycznych). Te różnego rodzaju śmieci są przewożone zazwyczaj w tajemnicy i na miejscu składowane bez należytego zabezpieczenia, np. po prostu zakopywane. Mimo iż tego typu procedery są piętnowane, dochodzi do nich, bo okazuje się to, niestety, opłacalne dla obu stron. Oczywiście - opłacalne doraźnie. Nad przyszłymi rezultatami aż strach się zastanawiać…
Problem odpadów szczególnie dotyczy rozwiniętych krajów Europy. Każdego roku na naszym kontynencie „produkuje się” 150 000 000 ton śmieci. Od ponad 10 lat ich ilość rośnie każdego roku o 1%. Problemu tego nie zmienią z dnia na dzień nawet najlepsze ustawy czy inne rozwiązania prawne. Tym bardziej nie można liczyć na radykalną zmianę przyzwyczajeń czy świadomości mieszkańców Europy. Zatem sprawa ta długo jeszcze będzie spędzać sen z powiek.
Główną przyczyną narastania ilości śmieci są opakowania. Produkujemy i używamy ich coraz więcej. W niektórych krajach Zachodniej Europy opakowania plastikowe i kartonowe stanowią połowę objętości wszystkich odpadów i 1/3 ich masy. Nic dziwnego, że problemem tym zajmują się politycy, szukając najlepszych rozwiązań (tylko w Polsce panuje pod tym względem błogi spokój, po prostu ilość opakowaniowych śmieci rośnie w równym tempie, nie niwecząc niczyjego spokoju).
Zwykle stosuje się kilka typów rozwiązań problemu odpadów. Jednym z nich jest spalanie. Popularne w niektórych krajach (m.in. Szwecji, Danii, Niemczech, Szwajcarii, Francji), w innych budzi sprzeciw. W ten sposób usuwa się ok. 1/5 śmieci. Niestety, okazuje się, że w trakcie procesu spalanie do atmosfery uwalnia się szereg szkodliwych dla ludzkiego zdrowia substancji. Dlatego przeciwko niemu występują organizacje ekologiczne, a mieszkańcy terenów, na których ma powstać kolejna spalarnia, ostro protestują. Ze spalania całkowicie zrezygnowała Finlandia.
Dzięki kompostowaniu można poradzić sobie z tzw. odpadami organicznymi (resztki żywności, roślin itd.). Mimo iż na produkt końcowy - kompost - nie ma zbyt wielu chętnych, może to być świetna metoda dla ludzi mających własny kawałek ziemi (mogą nie tylko zaoszczędzić na wywozie śmieci, ale i odżywić ziemię w ogrodzie). Rozwiązanie to okazało się trafne dla niektórych krajów - Hiszpania w ten sposób zużywa 21% swoich odpadów! Także Dania i Portugalia osiągnęły zadowalający efekt - ok. 10%. W Polsce (czyżby bogatszej od wymienionych wyżej krajów?) kompostuje się tylko 1% odpadów.
Składowanie na wysypiskach jest, niestety, głównym rozwiązaniem, jeśli chodzi o problem śmieci. Najczęściej stosowane - jest najgorsze z możliwych. W krajach Europy Zachodniej dominuje ono w Wielkiej Brytanii i Norwegii (75-70%). W Szwecji na wysypiska trafia już tylko 30%, a w Szwajcarii - tylko 10% odpadów (ale tam bardzo wiele produktów można kupić w opakowaniach wielokrotnie używanych). W Polsce, jak nietrudno się domyślić, znacznie, znacznie więcej - 99%. Na 13,5 tys. wysypisk w naszym kraju aż 10 tys. działa nielegalnie!
Najlepszą z metod jest recycling. W Europie Zachodniej wraca z powrotem do produkcji 30-40% odpadów. W Polsce - te ilości są znikome. Mimo iż skierowanie odpadów do powtórnego użytkowania wymaga ogromnego wysiłku, jest to z pewnością metoda przyszłości, a wszelkie trudy poniesione przy organizacji selekcji itd. należy traktować jak świetną inwestycję w lepsze jutro.

12. Polacy o degradacji środowiska naturalnego

Coraz gorszy stan środowiska naturalnego budzi duże zaniepokojenie. Te obawy potwierdzają badania na temat aktualnych zagrożeń, przeprowadzone w 1999 r. Zaniepokojenie stanem środowiska wyrażało blisko 2/3 badanych. Jednak kilka lat wcześniej problem ten wywoływał więcej obaw - deklarowało je w badaniach 4/5 pytanych.
W ciągu tych lat umocniło się też przekonanie o tym, że w Polsce następuje poprawa w dziedzinie ochrony środowiska. Następnie pytano o to, czy badani mieszkają w rejonie o szczególnie zatrutym środowisku. Okazało się, że takie poczucie ma blisko 1/3 badanych (czyli również mniej niż przed kilku laty).
Na odpowiedzi respondentów o to, czy mieszkają w rejonie o szczególnie zatrutym środowisku, wpływa silnie miejsce zamieszkania. Im większe miasto, tym mocniejsze poczucie, że środowisko jest w złym stanie. Innym czynnikiem jest województwo. Mieszkańcy Śląska (Górnego i Dolnego) oraz Mazowsza częściej niż inni uważają, że środowisko wokół nich jest zatrute. Najrzadziej wybierali taką odpowiedź respondenci z województw: podlaskiego, lubelskiego i świętokrzyskiego.
Jakie konkretnie problemy związane z ekologią niepokoją nas w najbliższym otoczeniu? Większość badanych (2/3) czuje obawy o stan wód - rzeki, jeziora i inne akweny w pobliżu ich miejsca zamieszkania są zanieczyszczone. Blisko połowa niepokoi się o pobliskie lasy, łąki i inne tereny zielone. Ponad 40% zagrożenia upatruje w skażonym powietrzu, zanieczyszczonej wodzie pitnej oraz uciążliwym hałasie. Poza tym wiele osób (40-50%) deklaruje niepokój o stan żywności (o jej ewentualne skażenie) oraz szkodliwość używanych w gospodarstwie domowym środków czystości.
Tylko nieco mniej niż 1 badanych jest całkowicie spokojna o stan środowiska i nie niepokoi się ani negatywnymi w nim zmianami, ani ewentualnym ich wpływem na zdrowie człowieka.
Im z większej miejscowości pochodził respondent, tym więcej zagrożeń wskazywał w swoim najbliższym otoczeniu. Najwięcej ich dostrzegali mieszkańcy największych aglomeracji miejskich - nawet 4 czy 5 poważnych problemów. Im mniejsza miejscowość, tym ich mniej. Najrzadziej tak duże zagrożenie w najbliższym otoczeniu dostrzegają mieszkańcy wsi.
Wynika to z pewnością z faktu, iż wieś jest najmniej narażona na ekologiczne katastrofy, a stan środowiska naturalnego jest tam stosunkowo dobry. Ale inna, nie mniej ważną przyczyną jest też stan świadomości mieszkańców polskiej wsi. Wielu z nich nie wie po prostu, co się naprawdę dzieje z przyrodą, która go otacza, i czym ewentualne zmiany w niej zachodzące grożą.
Najwięcej troski o stan środowiska wykazują mieszkańcy wielkich aglomeracji miejskich i dużych miast, przedstawiciele inteligencji i kadry kierowniczej, ludzie najlepiej wykształceni i ucząca się młodzież, osoby nieuczestniczące w praktykach religijnych oraz o poglądach raczej lewicowych.
Ogólne odczucia respondentów potwierdza raport Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska. Według niego w Polsce faktycznie nastąpiła poprawa, jeśli chodzi o stan środowiska, a przede wszystkim - zahamowanie jego degradacji. Jest to efektem zmian, które zaszły w polskiej gospodarce: stała się ona mniej energochłonna, mniej wodochłonna i materiałochłonna. Zmniejszyła się też ilość szkodliwych substancji emitowanych do środowiska.
Przyczynił się do tego upadek niektórych dużych zakładów przemysłowych i wydobywczych oraz ograniczenie produkcji w innych. Także egzekwowanie przepisów jest dużo skuteczniejsze. Wiele działań wymusza na szczęście przygotowywanie do wstąpienia do Unii Europejskiej.
Niestety, stan środowiska nie jest jednak aż tak dobry, jak wskazywałoby to poczucie badanych. Nasze „sumienie” ekologiczne - śpi. Częściowo wynika to z faktu, że nie ma powszechnej wiedzy na temat konkretnych zagrożeń i problemów ani na temat sposobów radzenia sobie z nimi.

13. Zagrożenie ekologiczne a zdrowie człowieka

Zanieczyszczenie środowiska nie jest obojętne dla zdrowia człowieka. Szczególnie narażone na wszelkie niedogodności, także i na zagrożenia ekologiczne są dzieci, ich delikatne organizmy.
Jednym z takich zagrożeń jest bliskość składowania odpadów. Może ona być powodem różnych problemów zdrowotnych. Potencjalne skutki zdrowotne to:
· wady wrodzone;
· zaburzenia płodności;
· niektóre choroby nowotworowe;
· zaburzenia immunologiczne;
· zaburzenia pracy nerek;
· zaburzenia czynności wątroby;
· zaburzenia układu oddechowego;
· zaburzenia neurologiczne.
Dzieci mieszkające w odległości do 3 km od wysypiska śmieci częściej cierpią na bóle głowy, brzucha, biegunki, częściej mają różne zmiany skórne (m.in. rumień), skarżą się na bóle gardła, bóle stawowe; częściej chorują też na astmę oskrzelową i alergię. U niektórych z nich stwierdzono też zmiany błony śluzowej i w uzębieniu oraz nieprawidłową klatkę piersiową, nieprawidłowe krzywizny kręgosłupa itd.
Inną przyczyną poważnych kłopotów zdrowotnych dzieci, a wynikającą z zanieczyszczenia środowiska, jest nadmierna obecność fluoru w powietrzu. Przedostaje się on do atmosfery przed wszystkim na skutek działalności człowieka. Winowajcami są głównie huty aluminium, zakłady produkujące nawozy sztuczne i pasze, a także zakłady produkujące szkliwa krzemianowe i inne.
Powietrze rozprowadza fluor do wszystkich elementów środowiska, a tam może się on bez przeszkód kumulować. Na zanieczyszczenie powietrza fluorem wpływa również ukształtowanie terenu, kierunek i siła wiatru oraz ilość opadów atmosferycznych. Dlatego w pewnych rejonach jest ono wyższe. Poza tym w Polsce, w porównaniu z innymi krajami, jest w ogóle bardzo wysokie. Szczególnie „przoduje” pod tym względem Pomorze.
Fluor może powodować wiele niekorzystnych zmian w organizmie, m.in.:
· zmiany w nerkach, jelitach i wątrobie;
· bóle i zesztywnienia kręgosłupa;
· w łożysku ciężarnych kobiet - zaburzenia rozwoju płodu;
· a potem - niską masę urodzeniową dziecka, co zmniejsza jego szansę przeżycia;
· zaburzenia rozwoju dzieci mieszkających w rejonach występowania wysokiego stężenia fluoru;
· obniżenie ilorazu inteligencji u osób stale podtruwanych;
· zgon dziecka - po spożyciu pasty do zębów z fluorem w ilości ok. pół tubki.
Jednym z największych zagrożeń, jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska w Polsce, jest ołów. Dotyczy to szczególnie obszarów mocno zurbanizowanych i uprzemysłowionych.
Stężenie ołowiu w atmosferze jest przyczyną całego szeregu problemów zdrowotnych. Są wśród nich:
· zaburzenia emocjonalne, między innymi agresja, nadpobudliwość;
· zaburzenia mowy;
· zaburzenia słuchu.
Aby im zapobiec bądź przynajmniej zniwelować ich skutki, potrzebna jest odpowiednia edukacja rodzin, wdrożenie prawidłowych nawyków higienicznych, w tym zdrowego odżywiania. Do tych działań muszą włączyć się nie tylko rodzicie, ale i lekarze, pielęgniarki, higienistki w szkołach, a także pracownicy socjalni. Niezbędna jest także pomoc władz samorządowych. Formą, która poza edukacją przynosi najlepsze rezultaty, są wyjazdy profilaktyczno-lecznicze.


II. CHOROBY CYWILIZACYJNE

1. NOWOTWORY

A. CHARAKTERYSTYKA OGÓLNA NOWOTWORU

Nowotworem nazywamy nieprawidłową tkankę, która rozrasta się nadmiernie i w sposób nieskoordynowany z sąsiadującymi tkankami. Nadmierny rozrost spowodowany jest niepohamowaną proliferacją komórek, nieustającą nawet po wyeliminowaniu czynnika, który ją wywołał.
Nowotwór nie jest więc tworem obcym organizmowi, a tkanką własną ustroju. Rozwija się wraz z nim, bez niego nie istnieje. Może powstać w każdym okresie życia człowieka, nawet w łonie matki.
Rozrost nowotworowy różni się zasadniczo od rozrostu fizjologicznego.
W tkance prawidłowej zawsze istnieje stała równowaga między mnożeniem się komórek, ich różnicowaniem i obumieraniem. Nawet jeżeli na tkankę zadziała jakiś czynnik drażniący, który spowoduje zaburzenie tej równowagi i przewagę mnożenia się komórek nad ich umieraniem, czyli rozrost, to i tak pozostaje on pod kontrolą ustrojowych czynników regulujących. W wyniku ich działania tworzy się w tkance nowa równowaga. Dzięki temu rozrost ma charakter ograniczony i cofa się po ustąpieniu czynnika sprawczego.
Inaczej przebiega rozrost nowotworowy. Jego charakterystyczną cechą jest przewaga proliferacji nad obumieraniem komórek oraz zahamowanie ich różnicowania. Proces ten jest stały, nieodwracalny i szkodliwy dla organizmu. W jego wyniku powstaje mało zróżnicowana tkanka, ze skłonnością do ciągłego powiększania swojej objętości. Dlatego ma ona ogromne zapotrzebowanie na energię i substancje odżywcze, które zdobywa kosztem innych tkanek ustroju. Te cechy tkanki nieprawidłowej określa się mianem autonomii nowotworowej. Innymi słowy, autonomia oznacza, że nowotwór, mimo iż jest integralną częścią organizmu, nie żyje jego życiem, tylko swoim własnym.

B. JAK POWSTAJE NOWOTWÓR czyli teorie karcynogezy

Każda tkanka, której komórki są zdolne do podziałów, może być punktem wyjścia dla nowotworu. Przekształcenie zdrowej komórki w komórkę nowotworową nazywa się transformacją. Mechanizm transformacji nowotworowej nie jest jeszcze dokładnie poznany. Istnieją dwie główne hipotezy, starające się wyjaśnić to zjawisko: teoria genetyczna i epigenetyczna.
Teoria genetyczna zakłada, że każda komórka posiada geny odpowiedzialne za zdolność do podziału. Są to tak zwane onkogeny komórkowe. Geny te są aktywne w okresie zarodkowym, kiedy to spełniają ważną rolę - odpowiadają za wzrost organizmu. Natomiast w ustroju już dojrzałym w większości są nieaktywne i nazywają się wtedy protoonkogenami. Protoonkogeny mogą ulec aktywacji i zapoczątkować transformację nowotworową. Aby jednak doszło do rozwoju nowotworu, nie wystarczy aktywacja jednego protoonkogenu przez zadziałanie jednego czynnika drażniącego. Proces ten jest o wiele bardziej skomplikowany, wieloetapowy i obejmujący wiele protoonkogenów. Mechanizmów aktywujących znamy wiele. Ostatecznym efektem ich działania jest powstanie komórek ze zmienionym aparatem genetycznym, który ma zapisane cechy nowotworu. Dzieląc się, komórki przekazują je następnym pokoleniom.
Według teorii epigenetycznej nowotwór powstaje w wyniku nieprawidłowego różnicowania się komórek. Istotą rzeczy nie byłaby więc zmiana w materiale genetycznym komórki, ale utrwalenie się nieprawidłowej ekspresji, manifestacji genów. Stwierdzono, że za proces wzrostu i różnicowania komórek najprawdopodobniej odpowiadają pewne receptory powierzchniowe. Różne czynniki zewnętrzne działające na wspomniane receptory mogą zaburzać procesy podziałów komórkowych i w ten sposób doprowadzić do powstania transformacji nowotworowej.
Uważa się obecnie, że niektóre nowotwory powstają na drodze mechanizmów genetycznych, a inne - epigenetycznych. Niewykluczona jest możliwość, że obydwa te mechanizmy współdziałają ze sobą w złożonym procesie karcynogenezy.

C. ETAPY KARCYNOGENEZY

Badania nad powstawaniem raków skóry u zwierząt oraz doświadczenia prowadzone na hodowlach komórkowych pozwoliły ustalić przebieg procesu powstawania nowotworu. Składają się na niego trzy etapy: inicjacja, promocja i progresja.
Inicjacja jest to faza, w której czynnik rakotwórczy, działając na zdrową komórkę, powoduje zmianę w jej materiale genetycznym, czyli mutację. Jeżeli zaatakowana komórka ma zdolności do podziałów, to wywołana mutacja się utrwala i jest przekazywana następnym pokoleniom komórek. Taka zmutowana komórka nazywa się inaczej zainicjowaną.
Na etapie promocji zainicjowana komórka przechodzi wiele kolejnych mutacji, aż staje się typową komórką nowotworową. Jedną z ważniejszych cech różnicujących komórkę prawidłową od zainicjowanej jest to, że komórki zainicjowane charakteryzują się zaburzonymi zdolnościami przylegania do otaczających komórek. Ta ich właściwość we wczesnym okresie rozwoju nowotworu umożliwia im przekroczenie naturalnych barier pomiędzy tkankami, a w późniejszym może ułatwiać powstawanie przerzutów. W tej fazie rozwoju zatrzymanie procesu tworzenia nowotworu jest jeszcze możliwe i tak też się dzieje w większości przypadków.
Ostatnim etapem jest progresja. Dochodzi do niej, gdy organizm z jakichś względów jest osłabiony. Wtedy to następuje wzrost komórek nowotworowych, który przeważnie przebiega niepowstrzymanie i jest nieodwracalny. Dopiero w tym okresie możliwe jest kliniczne rozpoznanie choroby, ponieważ pojawiają się jej pierwsze objawy.

D. NAJWAŻNIEJSZE CZYNNIKI RAKOTWÓRCZE (tzw. karcynogeny)

Do najlepiej poznanych, szkodliwych dla zdrowia, czynników chemicznych należy bez wątpienia dym papierosowy. Zostało naukowo potwierdzone, że powoduje on nie tylko nowotwory złośliwe płuc, ale także krtani, jamy ustnej, przełyku, pęcherza moczowego, nerki i trzustki. Prowadzone studia sugerują też związek palenia tytoniu z powstawaniem nowotworów złośliwych żołądka i szyjki macicy. Dym papierosowy poddano szczegółowym badaniom i wyodrębniono ponad 40 karcynogenów. Należą do nich nitrozoaminy, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzopiren), pochodne fenolu, aminy aromatyczne i wiele, wiele innych. Warto przypomnieć, że równie szkodliwe jak samo palenie jest przebywanie w zadymionym środowisku. Tak więc palacze rujnują nie tylko swoje zdrowie, ale i wszystkich dookoła. Ryzyko zachorowania na nowotwór dla tych, którzy rzucili palenie, dopiero po kilkunastu latach obniża się na tyle, że może być porównywalne z ryzykiem dla niepalących. Szacuje się, że palenie tytoniu jest główną przyczyną około 20% wszystkich zgonów na świecie z powodu choroby nowotworowej.
Dużo substancji rakotwórczych znajduje się także w spalinach samochodowych oraz wyziewach z kominów fabrycznych. Do innych uznanych karcynogenów chemicznych należą: azbest (związany z powstawaniem międzybłoniaka płuc), etionina, uretan, czterochlorek węgla oraz niektóre metale ciężkie, takie jak kobalt, nikiel czy kadm.
Do najbardziej niebezpiecznych czynników fizycznych zalicza się promieniowanie jonizujące (Roentgena, izotopów promieniotwórczych, np. radu czy uranu) i nadfioletowe (słoneczne, lampy kwarcowej). Tragiczne skutki promieniowania jonizującego do dzisiaj możemy obserwować w Japonii, gdzie na nowotwory chorują ludzie, którzy w dzieciństwie znaleźli się w zasięgu wybuchów atomowych w Hiroszimie i Nagasaki. Ten rodzaj promieniowania najczęściej powoduje nowotwory szpiku kostnego i układu limfatycznego. Promieniowanie nadfioletowe przyspiesza starzenie się skóry oraz może powodować jej raka. Promienie UV-A uszkadzają włókna kolagenowe i elastynowe, przez co skóra traci sprężystość i wiotczeje. Efektem końcowym są zmarszczki. Promienie UV-B w sposób trwały uszkadzają komórki skóry. Przykładem są nieznikające przebarwienia po długotrwałym i intensywnym nasłonecznianiu. Nie oznacza to, że mamy całkowicie wystrzegać się słońca. Trzeba po prostu korzystać z niego w sposób umiarkowany i używać kremów z filtrami przeciwsłonecznymi. Należy też zachować zdrowy rozsądek i nie przesadzać z opalaniem w solarium.
Spośród czynników biologicznych na szczególną uwagę zasługują mykotoksyny. Posiadają one silną aktywność biologiczną i są szkodliwe nawet w niewielkich stężeniach. Przykładem mykotoksyn, czyli toksyn pochodzenia grzybiczego, są aflatoksyny produkowane przez niektóre szczepy grzyba Aspergillus flavus. Rosną one na wielu nieprawidłowo przechowywanych produktach żywnościowych oraz paszach i zbożach. Aflatoksyny, które zanieczyszczają paszę dla zwierząt, mogą przedostawać się do mięsa i mleka, a następnie wraz z tym pokarmem do organizmu człowieka. Są jednymi z najsilniejszych karcynogenów wywołujących raka wątroby. Mykotoksyny często występują w wilgotnych mieszkaniach, na płytkach PCV, okładzinach polistyrenowych, lenteksie oraz na niektórych rodzajach farb. Bardzo niebezpieczne są też pleśnie rosnące w doniczkach kwiatowych pod postacią białego nalotu na roślinach. Wszystkie te czynniki mogą być też częstą przyczyną, oprócz nowotworów, chorób alergicznych i chorób płuc.
Zawsze dużo niepokoju budzi możliwość wywołania nowotworu przez wirusy. Tymczasem znamy zaledwie kilka nowotworów, których powstawanie wiąże się z infekcją wirusową. Należą do nich: rak pierwotny wątroby - związany z zakażeniem wirusami zapalenia wątroby typu B i C, chłoniak Burkitta i rak jamy nosowo-gardłowej - związane z wirusem Epsteina-Barra, rak szyjki macicy - związany z wirusami Papilloma i Herpes typu II oraz jedna postać chłoniaka typu T, związana z retrowirusem HTLV I. Wirusy te, aby wywołać chorobę nowotworową, muszą działać przez długi czas, prawdopodobnie w połączeniu z innymi czynnikami.
Niewłaściwe odżywianie – ryzyko zachorowania na nowotwór jelita grubego, prostaty, pęcherzyka żółciowego, piersi, macicy i jajników wzrasta u ludzi otyłych. Częste i nadmierne spożywanie pokarmów o dużej zawartości tłuszczów jest powodem powstania nowotworów piersi, jelita grubego i prostaty. Spożywanie pokarmów z dużą zawartością błonnika zmniejsza ryzyko nowotworów jelita grubego. Zróżnicowane pożywienie, o dużej zawartości warzyw i owoców szczególnie bogatych w witaminy A i C, obniża ryzyko zachorowalności na wiele nowotworów. Przesalane, wędzone i saletrowane produkty spożywcze mają związek z powstawaniem nowotworów przełyku i żołądka.
Alkohol – picie alkoholu, szczególnie przez nałogowych palaczy, zwiększa ryzyko chorób nowotworowych gardła, krtani, przełyku i wątroby.
Praca zawodowa – w zależności od rodzaju pracy, ryzyko zachorowalności na raka jest różne. Największą szkodliwość niosą prace związane z substancjami rakotwórczymi, promieniotwórczymi lub w ich obecności, a także w środowisku pylistym (poprzez pylicę płuc), co może prowadzić do chorób nowotworowych.
Stres – coraz częściej zauważanym przez lekarzy czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju choroby nowotworowej jest stresogenny styl życia (silne, negatywne przeżycia emocjonalne i długotrwałe stany podwyższonego napięcia nerwowego).

E. PROFILAKTYKA

Prewencja, czyli zapobieganie powstawaniu i rozwojowi chorób, stanie się bez wątpienia w niedalekiej przyszłości głównym celem działań medycznych.
W przypadku choroby nowotworowej profilaktyka jest szczególnie istotna. Najważniejsze to zdawać sobie sprawę z tego, co nam szkodzi, i w miarę możliwości unikać kontaktu z czynnikami rakotwórczymi. Nie możemy wiele poradzić na zanieczyszczenie środowiska, w którym żyjemy, ale unikanie palenia tytoniu czy nadużywania alkoholu leży w naszej mocy. Od nas też tylko zależy, czy znajdziemy czas na kontrolne badania lekarskie i leczenie stanów przedrakowych. Są to rzeczy tak ważne, że nie wolno ich lekceważyć.
Mamy też wpływ na jeszcze jedną, kluczową dla zdrowia sprawę a mianowicie nasz sposób odżywiania. Już Hipokrates w czasach przed naszą erą wiedział, że pokarm powinien być jednocześnie i lekarstwem. Dzisiaj uczeni dochodzą do takich samych wniosków. To, co jemy, decyduje w znacznym stopniu o stanie naszego zdrowia. Niewłaściwa dieta obniża odporność organizmu, przez co staje się on bardziej podatny na niekorzystne wpływy środowiska. W efekcie szybciej i częściej chorujemy. Osłabiony ustrój gorzej też broni się przed niekontrolowanym rozrostem swoich komórek. Jak może się to skończyć, już wiemy. Amerykanie dowiedli, że nieracjonalne odżywianie jest przyczyną rozwoju choroby nowotworowej u kobiet w około 60% przypadków, a u mężczyzn w około 40%. Choroba nowotworowa rozwija się w ciągu długiego okresu czasu i jest stwierdzone, że z pomocą właściwej diety można zahamować jej postęp i zwiększyć szansę na wyleczenie. Podstawowe błędy żywieniowe, jakie popełniamy, polegają na tym, że spożywamy za dużo czerwonego, tłustego mięsa, a za mało warzyw i owoców (zwłaszcza surowych). Odrębny problem stanowią szkodliwe konserwanty dodawane do jedzenia.
Chorobę nowotworową lepiej leczyć w stadium początkowym niż zaawansowanym
Wczesne wykrycie choroby nowotworowej stwarza szansę całkowitego powrotu do zdrowia. Dlatego podajemy Państwu podstawowe informacje na temat nowotworów stanowiących w Polsce największe zagrożenie.
Uwagi ogólne:
· Negatywne wyniki badań nie wykluczają raka.
· Wyniki pozytywne trzeba zawsze zweryfikować.
· Rozpoznanie innej choroby nie wyklucza współistnienia raka.
To, że na raka najczęściej chorują osoby starsze, nie wyklucza raka u osób młodych.

F. NAJCZĘSTSZE CHOROBY NOWOTWOROWE W POLSCE

Rodzaj nowotworu Liczba zachorowań Liczba zgonów
Rak płuc 19 738 18 295
Rak jelita grubego i odbytnicy 9 295 6 885
Rak piersi 8 416 4 381
Rak macicy 6 761 2 752
Rak nerki 3 380 2 124
Rak trzustki 3 368 3 528
Rak pęcherza 3 601 2 120
Rak prostaty 2 990 2 267
Rak jajnika 2 982 1 880
Białaczka 1 949 1889
Czerniak złośliwy 1 280 719
Chłoniak nieziarniczy 852 455

Źródło: „Świat nauki”, 1996r.

2. UZALEŻNIENIA I DEWIACJE

A. ALKOHOLIZM

· Ucieczka w alkohol
Alkohol staje się coraz modniejszy wśród młodzieży europejskiej. Piją więcej młodzi Amerykanie. W Stanach Zjednoczonych wszczęto alarm w połowie lat dziewięćdziesiątych po przeprowadzeniu badań wśród młodzieży szkół akademickich i ujawnieniu wyników. Okazało się, że połowa studentów upija się co najmniej raz na miesiąc, a znaczna część raz w tygodniu.
W Polsce sytuacja alkoholowa wygląda podobnie. Na wiosnę zaprezentowano wyniki badań przeprowadzonych w 1999 r. wśród młodzieży szkolnej. Są alarmujące. Jednocześnie przygotowano wielki program badawczy dla młodzieży studenckiej "Studenci 2000" dotyczący używania alkoholu i innych środków psychotropowych przez studentów polskich.
W kwietniu 2000 r. po raz pierwszy w Polsce poddano badaniom młodzież akademicką. Celem była diagnoza sytuacji wśród studentów polskich w zakresie spożycia alkoholu, zażywania narkotyków, palenia papierosów oraz przemocy w rodzinie. Są to badania największe w Europie. Takie sondaże od 1993 r. co trzy lata przeprowadza w Stanach Zjednoczonych Uniwersytet Harvarda. Polskie badania zostały zrealizowane we współpracy ze Szkołą Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda.
"Wykorzystaliśmy narzędzia badawcze, które stosowane są wobec studentów amerykańskich" - mówi Jerzy Mellibruda, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych., na której zlecenie dokonano badań. Przeprowadził je Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

· "Studenci 2000"
Zbadano 9372 studentów pierwszych i trzecich lat studiów. Ta druga grupa była już badana 5 lat temu. Wówczas jej przedstawiciele uczęszczali do szkół średnich. Są to ci sami ludzie. Możliwe będą analizy porównawcze. Teraz sondażem objęto studentów z 40 wyższych uczelni w ośmiu największych ośrodkach akademickich w Polsce. Do badań wybrano młodzież studiów dziennych uniwersytetów, politechnik, akademii medycznych, wyższych szkół ekonomicznych i artystycznych oraz wyższych szkół rolniczych i wychowania fizycznego z: Gdańska, Katowic, Krakowa, Lublina, Łodzi, Poznania Warszawy i Wrocławia. Wzięło w nich udział 52 proc. kobiet i 48 proc. mężczyzn. Są już pierwsze, wstępne wyniki. Nie wyglądają dobrze. Dla porównania. Wśród dorosłych Polaków abstynentów jest 19 proc. Natomiast wśród studentów zaledwie 5,38 proc. Dla studentów amerykańskich ten wskaźnik przedstawia się trzykrotnie korzystniej i wynosi 19 proc. "Wyniki są alarmujące" - twierdzi dyr. Mellibruda
Pierwszym badanym tematem były rozmiary konsumpcji alkoholu. Pytano o częstość spożycia w ciągu 30 dni przed testem. Aż 75 proc. respondentów spożywało alkohol przynajmniej raz. Co dziesięć dni lub częściej piło około 44 proc. Do upicia przyznało się 25 proc. ankietowanych. Częściej zdarza się to studentom niż studentkom. Wskaźnik upijania dla kobiet wynosi 15 proc.
Badający interesowali się szkodliwymi zjawiskami towarzyszącymi piciu. Ponad 63 proc. mężczyzn przynajmniej raz w życiu miało kaca, kobiet - 41 proc. Z powodu picia zajęcia opuściło 14 proc. mężczyzn i prawie 18 proc. kobiet. Z tego powodu gorsze wyniki w nauce uzyskało 17,5 proc. studentów i ponad 7 proc. studentek. Z zestawienia wynika, że studenci częściej doświadczają negatywnych skutków picia niż ich koleżanki. Fakt ten nie zaskakuje. Mężczyźni piją w większych ilościach.
Kolejną sprawdzaną sprawą były motywy sięgania po alkohol. Prawie co czwarty respondent twierdzi, że jest to ucieczka od problemów i trosk. Bardzo podobne wypowiedzi w tym zakresie uzyskano od kobiet i mężczyzn. Niepokojące jest zjawisko, że młodzi ludzie traktują alkohol jako pewnego rodzaju lek. "Picie alkoholu po to, żeby zredukować stres, smutek, przygnębienie, poczucie beznadziejności jest sygnałem ostrzegawczym, mówiącym o tym, że uruchamia się proces, który prowadzi do uzależnienia" - mówi Jerzy Mellibruda.
Ja sądzę, że dużą rolę do odegrania w opanowaniu i kontrolowaniu zjawiska picia przez młodzież zarówno szkół średnich, jak i wyższych mają lekarze rodzinni. Są najlepiej zorientowani w sytuacji rodzinnej, materialnej i obyczajowej młodych. Znają kłopoty, bolączki, a przede wszystkim skłonności rodziców i dzieci. Warto zwrócić baczniejszą uwagę na ten pogłębiający się kłopot, który dotyczy nie tylko Polski.
W Polsce na lata 1997 - 1999 przygotowano pierwszy Narodowy Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. "W ostatnich dniach podjęte zostały ważne decyzje określające strategię i działania państwa wobec problemów związanych z alkoholem" - informuje Maciej Piróg, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Rada Ministrów zatwierdziła 26 września 2000 r. Narodowy Program Profilaktyki na lata 2000 - 2005. Minister Piróg mówi o nowych zadaniach z zakresu przeciwdziałania i rozwiązywania problemów alkoholowych, które otrzymały samorządy lokalne wraz ze znaczącym źródłem zasilania tych działań.
W 26 krajach europejskich przeprowadza się co 4 lata badania wśród młodzieży szkół średnich, które dotyczą problemu alkoholowego. Polska w nich uczestniczy. O wynikach ostatniego badania europejskiego będą dyskutowali ministrowie zdrowia z 50 państw w Sztokholmie konferencja odbędzie się w lutym 2001 r. Zostanie przyjęta deklaracja europejska w sprawie młodzieży.

· Alkohol a choroby układu trawienia

Długotrwałe spożywanie napojów alkoholowych w dużych ilościach prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Wśród nich ważne miejsce zajmują zaburzenia i choroby dotyczące układu pokarmowego. Alkohol może uszkodzić wątrobę, powodować ostre i przewlekłe zapalenie trzustki, spowodować zapalenie błony śluzowej przełyku i żołądka, uszkadzać błonę śluzową jelit a ponadto zwiększać ryzyko raka gardła i przełyku oraz raka wątroby.

Wpływ na przełyk i żołądek
a) wymioty i ich następstwa.
Duże dawki alkoholu często powodują wystąpienie gwałtownych nudności i wymiotów. U niektórych osób może to prowadzić do powstania uszkodzeń błony śluzowej w o

Related Articles