Wywiad z Karoliną Lanckorońską

Wywiad z Karoliną Lanckorońską
Patriotyzm jest lekiem na całe zło
Moim oraz państwa dzisiejszym gościem jest Pani Karolina Lanckorońska-ostatnia przedstawicielka znakomitego rodu Lanckorońskich z Brzezia.
Reporter: Jest Pani wykształconą oraz bardzo wpływową osobą, laureatką wielu nagród. Przeżyła Pani bardzo ciężkie czasy oraz brała udział w ważnych politycznie i historycznie wydarzeniach. Czy mogłaby Pani przybliżyć czytelnikom warunki życia we Lwowie na początku wojny?
K. Lanckorońska: Podczas mojego pobytu we Lwowie byłam świadkiem okrucieństwa Armii Czerwonej, szerzenia się komunistycznej propagandy, zajęcia pałacu Gołuchowskich i uczenia go radziecką centralą. Sowieci niszczyli, rabowali i mordowali wszystkich, którzy byli politycznie niewygodni oraz mogli działać na szkodę Rosji Radzieckiej. W mieście pojawiały się nowe, obce nazwy miejsc oraz ulic, likwidowano kościoły, Rosjanie rozpoczęli niszczenie polskości. Wielu osobom odbierano mieszkania, w sklepach stopniowo zaczęło brakować żywności oraz leków i środków opatrunkowych, które gromadziłam, aby pomóc żołnierzom. Następnym krokiem w radzieckim planie była likwidacja waluty, nie można jej było wymieniać na ruble. Ludzie zaczęli głodować. Muszę także wspomnieć o tajemniczym zniknięciu lwowskich profesorów z uniwersytetu. Byłam tym faktem przez długi okres bardzo wstrząśnięta.
Reporter: Co takiego się z nimi stało po zaginięciu?
K. Lanckorońska: W stanisławowskim obozie dowiedziałam się od jednego z najokrutniejszych hitlerowców jakich poznałam- że zostali oni zabici. Ten bezwzględny członek SS wydał rozkaz ich zamordowania. Opowiadając o tym nie miał żadnych wyrzutów sumienia, był całkowicie pozbawiony serca. Nie mogłam zrozumieć jak bardzo trzeba być poddanym ideologii, aby tak postąpić i być z tego powodu dumnym.
Reporter: Co robiła Pani po wyjeździe z miasta?
K. Lanckorońska: Swoje przeznaczenie połączyłam z działalnością konspiracyjną, znałam osobiście wielu oficerów ZWZ, późniejszej AK. W późniejszym okresie byłam wieziona między innymi ze względu na swoje pochodzenie oraz zostałam oskarżona o niedozwoloną działalność, jednak nie byłam traktowana, aż tak źle jak część więźniarek. Starałam się pomagać innym kobietom.
Reporter: Co zdarzyło się po powtórnym przyjeździe do Lwowa?
K. Lanckorońska: Byłam bardzo zaskoczona, że po rak kolejny jestem przetrzymywana z niewiadomych przyczyn. Zostałam zaprowadzona do Waltera Kutschmanna, który jak się okazało nienawidził Krügera tak samo jak ja. Poproszono mnie o spisanie zeznań. Byłam przetrzymywana w dobrych warunkach, mogłam otrzymywać paczki oraz książki.

Related Articles