Wywiad z Santiago

SZCZĘŚCIARZ CZY PECHOWIEC ?

Z Santaiago rozmawia Klara Zych

DZIENNIKARZ: Dzień dobry, panie Santiago. Gratuluję panu dokonania wspaniałego wyczynu.
SANTIAGO: Witam i dziękuję bardzo.
D: Szczęście czy nie, ale do tego potrzeba dużego doświadczenia, a przede wszystkim wytrwałości. Jak panu się to udało?
S: Wytrzymałość i siła to jedna z cech, zaś wiara w zwycięstwo to druga. Właśnie dzięki tym cechom odniosłem wielki sukces.Prawdą jest, że wiara daje siły.
D: Tak, to prawda. Zastanawia mnie i pewnie wszystkich ludzi, jak przez tak długi czas przebywania na wodzie, przezwyciężył pan głód oraz zmęczenie?
S: To zabrzmi dziwnie, ale jadłem surowe ryby. Przyznać musze, że w takich warunak one stanowiły doskonałe pożywienie. Natomiast zmęczenie pokonałem swoją wiarą.
D: Musi być pan z siebie bardzo dumny. Jednak nie wszystko się do końca powiodło?
S: Niestey. Gdy zaczołem wracać do domu ze swoją zdobyczą towarzystwa doczymały mi rekiny, które odebrały mi resztki sił, a złowiony marlin stał się im doskonałym pożywieniem. I tak do brzegu dotarłem ze szkieletem mojej zdobyczy po 84 dniach pechu.
D: Co pan czuł w tym momencie?
S: Na początku byłem przygnębiony i odczuwałem smutek, ale pocieszał mnie fak tego, że złowiłem taka duża robę. Uświadomiłem sobie, że jeżeli czegoś bardzo chcę to musze do tego wytrwale dążyć niepoddawając się.
D: Oto postawa godna podziwu. Mam jeszcze jedno pytanie: co stanie się ze szkieletem marlina?
S: Uważam, że powinien trafić do naszego muzeum. Wtedy każdy z nas i podróżnych będzie go mógł podziwiać.
D: Dziękuję panu za rozmowę i życzę udanych połowów
S: Ja również dziękuję za miłą rozmowę.

Related Articles