Znieczulica czy brak wyobraźni?

Siedzę w biurze redakcyjnym. Co za nuda! O czym mam dzisiaj napisać? Żaden pomysł nie przychodzi mi do głowy. Na dodatek mam całodobowy dyżur. Patrzę zrezygnowanym wzrokiem na telefon. Niespodziewanie zaczyna dzwonić. Wyrwana z przemyśleń o niczym, biorę słuchawkę do ręki.
- Dzień dobry. Redakcja „Wizjer”. Iga Głowacka przy telefonie. W czym mogę pomóc? - Co to się dzieje na tym świecie! Człowiek nie czuje się bezpiecznie wychodząc z domu na ulicę – krzyczała do słuchawki kobieta. – Czy mogłaby się pani uspokoić? Proszę powiedzieć, co panią tak zdenerwowało? – Dobrze, po to dzwonię. Może prasa zajmie się tą sprawą, bo na policję czy straż miejską nie ma, co liczyć. Godzina ósma rano. Jadę do pracy. Tłok
w autobusie. Stoję trzymając się poręczy. Podchodzi do mnie jakiś podejrzany typ. Momentalnie chwyta moja torbę i grożąc mi mówi „dawaj mi tę torbę, bo pożałujesz”. Przestraszona zamiast oddać torebkę, trzymam ją jeszcze mocniej, kurczowo przy sobie. Podświadomie liczę, że pasażerowie zareagują i mi pomogą. Jednak wszyscy udają, że nic nie widzą. Czytają gazetę, podziwiają krajobrazy za oknami! Napastnik zaczyna się niecierpliwić i robi się coraz bardziej agresywny. Po chwili wyrywa mi torebkę. Stoję sparaliżowana. Dopiero po jego wyjściu z autobusu, słyszę komentarze ludzi stojących obok mnie. Co za znieczulica! W całym pojeździe nie znalazła się przynajmniej jedna osoba, która odważyłaby się przeciwstawić złodziejowi. Ech...- wzdycha kobieta. – Ma pani rację, tak nie powinno się dziać. Dziękuję za poinformowanie mnie o tym zdarzeniu. Zajmę się całą tą sprawą i zobaczę, czy akurat pani miała pecha, jechać z tchórzami czy też tak się dzieje częściej – odpowiedziałam. – Przypuszczam, że tak jest prawie zawsze. Dziękuję za wysłuchanie i obietnicę,
że przyjrzy się pani redaktor temu problemowi – powiedziała już spokojniejszym, pełnym otuchy głosem.
W ten sposób wiedziałam, czym się zajmę w ciągu tego dyżuru. Poprosiłam swojego kolegę Piotrka z redakcji, aby pomógł mi w przygotowaniu tego reportażu. Umówiliśmy się, że ja będę jego ofiarą
w autobusie. Stwierdziłam, że na własnej skórze przekonam się, jak poważny problem stanowi obojętność ludzka.
Linia 513. Wchodzę środkowymi drzwiami do autobusu a Piotrek tylnymi. Podchodzi do mnie, po czym zaczepia. – Cześć mała. Zaprzyjaźnimy się? – mówi z chrypką
w głosie. – Nie, odejdź! Nie poznamy się – mówię cicho, lecz zdecydowanie. – Hej, słodka! Nie tak ostro. Daj się poznać – dotyka moją rękę. - Odpycham go lekko. – A wy, co się tak patrzycie? – Piotrek zaczepia pasażerów. – Nie macie, co robić?- Ludzie, odwracają głowy. Wychodzę z autobusu, a mój kolega za mną. Nikt nie zareagował. Nikt nie miał odwagi pomóc napastowanej dziewczynie.
Następnie wsiadamy do tramwaju numer 33. – Dawaj telefon! – krzyczy Piotrek. Nic nie odpowiadam. Nie reaguję na jego żądanie. – Dawaj! Głucha jesteś? Uważaj, bo za chwilę się z tobą policzę! – Nie dam! – odpowiadam. Piotr łapię mój plecak, który położyłam na kolanach. Szarpie się ze mną. Nagle wstaje w średnim wieku kobieta. Podchodzi do mnie i mówi żebym nie dawała temu cwaniakowi telefonu. Następnie krzyczy do motorniczego, aby nie otwierał drzwi, tylko wezwał policję. Piotrek udaje spanikowanego
i przestraszonego. Po całej akcji, spytałam kobietę, czy nie bała się pomóc. Odpowiedziała, że trzeba interweniować
w takich sytuacjach. Stwierdziła, że jak jedna osoba wstanie pierwsza, to reszta pasażerów również się odważy i pomoże ofierze.
Jednak mało jest takich osób jak pani Elżbieta. Więcej jest widzów, którzy tylko obserwują sytuację. Dlaczego boją się sprzeciwić? Przecież w grupie na pewno
poradziliby sobie ze złoczyńcą. Dlaczego panuje brak solidarności, pomocy? Czy nikt nie pomyśli, ze dzisiaj jest obserwatorem, a jutro może się stać ofiara?
Zadałam pytanie kilku przechodniom, czy zareagowaliby będąc w podobnej sytuacji. Większość mężczyzn po czterdziestce nie bałaby się pomóc. Kobiety odpowiedziały, że to właśnie panowie są do takich spraw. Młodzież stwierdziła, że nie będzie się wtrącała w nie swoje sprawy, bo nie chce oberwać. Uważa, że najważniejsze jest ich zdrowie. Może właśnie, dlatego, nie mamy, co liczyć na ratunek, na to, że ktoś pośpieszy nam z pomocą i wyświadczy nam przysługę, która może uratować nam życie.
Pamiętajmy, że bandyci nie mogą czuć się bezkarnie, a świadków zdarzenia traktować jako tło wydarzeń. Czyżby brak wyobraźni powodował w nas ciężką chorobę, zwaną znieczulicą? Drodzy czytelnicy, jeżeli mój reportaż choć jednej osobie uświadomił,
że nie warto być biernym widzem,
to osiągnęłam swój cel.

Related Articles