Recenzja książki "Trzecia ofiara" Lisy Gardner

Pół roku temu zainstalowałem sobie Internet. Korzystam z niego często (za często) i intensywnie. Szczególnie kusząca jest możliwość robienia zakupów w Sieci. Z takiego rozwiązania niedawno skorzystałem. Miałem ochotę na kupić jakąś sensacyjną, szybką powieść. Muszę zaznaczyć, że księgarnie internetowe, w porównaniu z tymi bełchatowskimi, są dużo atrakcyjniejsze, bo i czas oczekiwania na upragnioną pozycję krótszy, i ceny konkurencyjne. Zamówiłem więc "Trzecią ofiarę" Lisy Gardner.

No, powiem szczerze, że po odebraniu przesyłki byłem książką zachwycony. Jak zawsze w przypadku książek wydawnictwa Amber, projekt graficzny okładki bardzo przemyślany, przyciągający oko. Z tyłu książki rekomendacje prasy, notka o autorce. Kurczę- myślę sobie- świetna książka! Okazuje się, że jednak nie do końca.



W książce chodzi mniej więcej o to, że w pewnej szkole podstawowej na oregońskiej prowincji jeden z uczniów strzela do kolegów i do nauczycielki z broni swojego ojca, szeryfa. Miejscowa policjantka nie wierzy w winę chłopca, następnie przyjeżdża oficer policji stanowej, który wierzy w winę chłopca, a później przyjeżdża agent federalny, który najpierw wierzy, a potem nie wierzy. Między trzema bohaterami występuje znany i skądinąd opatrzony już konflikt między "naszymi" a federalnymi. W międzyczasie dowiadujemy się, że główna bohaterka miała matkę alkoholiczkę, o której zabójstw była niegdyś oskarżona.

Reklamy na okładce głoszą "Ten thriller budzi przerażenie". Tak, to prawda. Jestem przerażony, że wydałem 20 złotych plus koszty wysyłki na książkę nudną jak flaki z olejem, w której, wbrew obietnicom, są tylko dwa zwroty akcji, z których tylko jeden można nazwać nagłym, a wydarzenia wcale nie zapierają tchu w piersiach.

Mimo swych ogromnych minusów "Trzecia ofiara" jest napisana błyskotliwie. Wszystkie trzy strony wspomnianego wcześniej konfliktu "winny, czy niewinny" przedstawiają w toku śledztwa swoje argumenty, mające przekonać pozostałych do swojej racji. Ale niestety, oficer policji stanowej robi to w sposób najmniej przekonywający, przez co nie mamy wątpliwości, czy chłopak zabił, czy też nie.

Byłbym zapomniał! Miejscowa policjantka, Lorraine Conner, jest nękana przez prawdziwego sprawcę szkolnej masakry. Z niewiadomych przyczyn to właśnie ona ma stać się jego kolejną ofiarą.

Bardzo interesujący wydaje się być wątek tego właśnie mordercy. Otóż zna się on na psychologii, i dzięki swym umiejętnościom namawia sfrustrowane dzieci, które później sądzone są za morderstwa, do pociągnięcia za spust. Te marionetki w rękach prawdziwego zabójcy w jakiś dziwny sposób dają namówić się do zabijania, a potem jeszcze się do tego przyznają przed sądem. Nie jestem co prawda doktorem psychologii, lecz nie wydaje mi się, aby można było aż tak bardzo wpłynąć na zdrowego psychicznie człowieka. Ta wizja mnie po prostu nie przekonuje.

Ze smutkiem wyznaję, że w książce nie ma ciekawych kreacji bohaterów, zdarzenia są naciągane, akcja nudna, a i puenta jakaś taka niespecjalna. Zawiodłem się na tej książce. "Trzecia ofiara" nie jest tym, do czego przyzwyczaiła nas Sue Grafton, czy Chandler. Wszystko jest w niej nijakie. Czyta się "Trzecią ofiarę" bez końca, mimo że ma tylko 250 stron, natomiast szybko się o niej zapomina.

Będę musiał zapamiętać przygodę z Lisą Gardner na długo, aby wystrzec się takich niespodzianek. Obiecuję sobie, że już nigdy nie kupię książki w Internecie, jeżeli nie będę miał możliwości wcześniejszego przeczytania chociaż krótkiego fragmentu.

Related Articles